Co się kończy, a co zaczyna w życiu Dominika Kozłowskiego?
Zawsze skromny, troszkę chyba też i małomówny. Wielka siła w małym organizmie. Dominik Kozłowski – do niedawna najlepszy polski sztangista w najlżejszej z wag. Dowiedzieliśmy się ostatnio, że w wieku 26 lat postanowił zakończyć karierę sportową! To zaskakująca wiadomość! Na ten i inne tematy rozmawiam z Dominikiem Kozłowskim.
- Twoja decyzja o zakończeniu kariery jest bardzo zaskakująca. Co cię Dominiku do tego skłoniło?
- Nie była to łatwa dla mnie decyzja, ponieważ - tak naprawdę - nie miałem w planach końca kariery. Niestety kontuzja, która okazała się poważniejsza niż myślałem, skłoniła mnie do podjęcia takich kroków.
- Dwadzieścia sześć lat! Toż to najlepszy okres dla rasowego sztangisty. Akurat ty masz teraz tyle wiosenek. Nie żal ci nagłego opuszczenia pomostu?
- Oczywiście, że odczuwam żal! Po tylu latach kariery sportowej, nie jest łatwo rozstawać się z ciężarami. No i troszkę smutno, z drugiej strony jednak nie odcinam się całkowicie od tego sportu i siłowni. Z pomostu odchodzę niechętnie, ale w pełni zadowolony z tego, co udało mi się osiągnąć. Nie chcę zrywać z ciężarami definitywnie, zdobyłem uprawnienia trenerskie. Chciałbym zaszczepić swoją pasję wśród młodych ludzi w naszym rejonie.
- Pięknie powiedziane! Troszkę uzbierało się tych startów w twojej karierze, prawda? Jak teraz spytam o ten naj... Co ci tak „na gorąco”, przychodzi do głowy?
- Jestem zadowolony z wielu osiągnięć. Cieszą mnie tytuły mistrza Polski seniorów i „małe” medale mistrzostw Europy. Najbardziej „kręci” jednak brąz w dwuboju z mistrzostw Europy seniorów w Chorwacji, gdzie również ustanowiłem rekord Polski w rwaniu. Według mnie był to najlepszy występ w karierze. Będę wspominał go zawsze. No i najcieplej.
- Nie dane ci było wystąpić w mistrzostwach świata. Nie czujesz się z tym źle?
- Zawsze mamy jakiś niedosyt z okazji, które przechodzą obok, mijają nas. Ale ja nie czuję się z tym źle, staram się nie zaprzątać głowy.
- Temat – kontuzje. Nie oszczędzały cię, prawda?
- Podczas całej kariery borykałem się z wieloma kontuzjami pleców czy barku, ale zawsze udawało mi się powrócić do startów. Jednak ostatnia kontuzja okazała się dość poważna i zadecydowała o dalszych losach związanych ze sportem.
- Ile kilogramów w swoim życiu ważyłeś najwięcej.
- Najwięcej ważyłem 61,5 kg , co wiązało się z większą pracą, aby zbijać wagę do mojej docelowej kategorii wagowej 56 kg.
- Nie miałeś nigdy problemów z wagą?
- Bywało z nią tak, iż czasem, do ostatniej chwili przed startem, musiałem ją kontrolować, a niekiedy nawet zbijać do ostatniego momentu.
- A jakie były początki? Pierwszy trener, kolejni szkoleniowcy, kluby…
- Pierwszy raz pojawiłem się na siłowni w wieku trzynastu lat, gdzie pod swoje skrzydła wziął mnie trener Marian Brunka. Towarzyszył mi on przez całą karierę. Pierwszy klub, który mnie zauważył, to z kolei Flota Gdynia gdzie głównym trenerem był Ryszard Rećko. Następnie przez krótki czas trenowałem w GKS Gmina Kościerzyna. Do końca kariery szkoliłem się w Zawiszy Bydgoszcz pod okiem trenera Piotra Wysockiego. Oprócz zgrupowań kadry narodowej i obozów klubowych, pieczę nade mną, zawsze sprawował Marian Brunka.
- Gwiazdy ciężarowego sportu, jakie spotkałeś w swojej karierze.
- Dzięki wyjazdom na zagraniczne zgrupowania kadry czy na mistrzostwa Europy, udało mi się spotkać wielu sportowców np. takich jak Lidia Valentin czy Łasza Tałachadze, także świetnych polskich zawodników takich jak Szymon Kołecki, Adrian Zieliński, Bartłomiej Bonk i Marcin Dołęga.
- Czy wzorowałeś się na kimś? Jeśli tak, to na kim?
- Nigdy nie wzorowałem się na innych, miałem swój styl dźwigania i starałem się robić to z własnej perspektywy, jak najlepiej. Starałem się sam wypracować najlepszą technikę „pod siebie”.
- Patent na teraz, czyli życie po zakończeniu kariery? Co zamierzasz robić?
- Moim zainteresowaniem jest fizjoterapia, masaż. Dlatego ukończyłem studium medyczne w tym kierunku. Obecnie realizuję się w tym zawodzie.
- Zainteresowania?
- Na pewno przez całe życie jest to sport, nie tylko ciężary zresztą, wszelkiego rodzaju aktywność fizyczna. Lubię spędzać aktywnie czas z rodziną i przyjaciółmi.
- Koledzy w klubie i w kadrze, tacy kumple co to są na dobre i złe – masz takich?
- Pewnie! Nawet teraz, po długiej nieobecności na pomoście, staram się utrzymywać kontakty z kolegami z kadry i klubu. Sam interesuję się ich dalszymi postępami w karierze. Mam takich fajnych, dobrych i sprawdzonych kumpli wielu.
- A Dominik prywatnie, jaki jest?
- Zawsze mogłem liczyć na wsparcie rodziny oraz żony. Zawsze mnie wspierała w karierze.
- Rodzina?!
- To ostoja wszystkiego. Mogę się pochwalić, że już niedługo na świecie pojawi się moja upragniona córeczka. Pierworodna!
- Mamy połowę sierpnia. Są wakacje? Wypoczynek już za, czy przed Tobą?
- Wakacje spędzam aktywnie. Czy są to wczasy, czy inne wyjazdy. Ale w tym roku moja uwaga skupia się na oczekiwaniu na narodziny córeczki. Sprawia mi to ogromną radość. To niesamowite. To szczęście!
- Na koniec spytam - co sądzisz o kondycji polskich ciężarów? Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać.
- No to pytanie niech odpowiadają inni.
Rozmawiał Marek Kaczmarczyk