Kołecki: jadę po zwycięstwo PAP
W mistrzostwach świata w podnoszeniu ciężarów w Tajlandii nie zamierzam bronić tytułu wicemistrzowskiego wywalczonego w Santo Domingo. W tym roku jadę po zwycięstwo! - powiedział PAP podczas zgrupowania kadry w Spale mistrz Europy 2007 w kategorii 94 kg Szymon Kołecki.
W ubiegłym roku w mistrzostwach świata zawodnik klubu Ekopak Jatne Otwock zdobył srebrny medal uzyskując w dwuboju 392 kg (173+219). Zwyciężył Kazach Ilia Ilin, który osiągnął także 392 kg (175+217), ale był lżejszy od Polaka. Kołecki wywalczył również "mały" złoty medal w podrzucie (219 kg).
"W Tajlandii moim najgroźniejszym rywalem będzie tak samo Ilin. On w tym roku jeszcze nie startował, nic nie wiem o jego formie, ale mogę się spodziewać, że ciężko trenuje i będzie w życiowej formie. Aby z nim wygrać, także muszę być bardzo dobrze przygotowany. Dlatego w tym roku postawiłem wszystko na sport, trenuję non-stop, po raz ostatni w domu byłem w połowie czerwca. Trener kadry pozwala nam w trakcie zgrupowań na kilka dni pojechać do domów, jednak ja z tego przywileju nie korzystałem" - powiedział Szymon Kołecki.
Wicemistrz świata i wicemistrz olimpijski z Sydney nie ustrzegł się w tym roku problemów zdrowotnych. Od kilku miesięcy zmaga się z kontuzją lewego kolana, w którym doszło do naderwania przyczepu czworogłowego na guzowatości piszczelowej.
"Gdy mniej boli ćwiczę z pełnymi obciążeniami. Ale czasami zdarza się i tak, że przy silniejszym bólu mogłem tylko trening podtrzymywać. Takie okresy komplikowały mi poważnie przygotowania, musiałem nadrabiać zaległości. Ból jednak nigdy nie był powodem, abym zupełnie przerwał zajęcia. W tym sporcie nie ma miejsca dla słabeuszy, trzeba być mocnym" - uważa zawodnik.
Szymon Kołecki zrobił wszystko, aby być jak najlepiej przygotowanym do startu w mistrzostwach świata. Wychodząc na pomost w Tajlandii nie może mieć do siebie najmniejszych pretensji, że coś zaniedbał.
"Gdybym nawet przegrał i nie zdobył tytułu mistrza świata, będę wiedział, że zrobiłem wszystko co mogłem. W sporcie porażki zdarzają się nawet najlepszym, ale ja mam nadzieję, że taka +przygoda+ jak w ubiegłym roku, gdy tytuł przegrałem tylko wyższą wagą ciała, teraz mnie ominie" - powiedział Kołecki.