Plebiscyt na Sportowy Sukces 25-lecia!
Trwa plebiscyt, w którym wybieramy Sportowca Wolnej Polski. Jednym z 25 nominowanych sportowców, jest jeden z najlepszych ciężarowców świata przełomu XX i XXI wieku, prezes PZPC Szymon Kołecki.
Na łamach „Przeglądu Sportowego”, który obok Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Telewizji Polskiej jest współorganizatorem plebiscytu ukazał się materiał o Szymonie Kołeckim.
PLEBISCYT NA SPORTOWY SUKCES 25-LECIA
Szymon Kołecki zawsze walczył jak lew. Nie tylko na pomoście. Uważany za jednego z najbardziej utalentowanych sztangistów w historii tego sportu w Polsce osiągnął wiele, lecz gdy ma jednym słowem podsumować swoją karierę, Szymon Kołecki mówi: „niedosyt". Zdobył pięć złotych medali mistrzostw Europy, dwa srebrne i dwa brązowe mistrzostw świata, dwa razy był też wicemistrzem olimpijskim. I właśnie brak złota igrzysk siedzi jak zadra w sercu obecnego prezesa Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Kołecki, pytany o porównanie swoich olimpijskich sukcesów, mówi, że w Sydney w 2000 roku nie zdobył srebra, lecz przegrał złoto. Kilka miesięcy przed igrzyskami pobił rekord świata w podrzucie (232,5 kg). 19-letni, głodny sukcesu młody wilk czuł, że może przenosić góry. W Australii wszystko układało się po jego myśli do czasu, gdy podczas próby podniesienia 227,5 kg skręcił kostkę. Drugie miejsce uznał za klęskę. Tuż po dekoracji zdjął medal z szyi. Nie chciał go oglądać. Po latach przekazał bezcenną pamiątkę Fundacji Kamili Skolimowskiej.
Szymon Kołecki dwukrotnie wchodził na olimpijskie podium. Gdy wydawało się, że kariera Kołeckiego nabierze rozpędu, posłuszeństwa odmówiło zdrowie. Młodzieńcza fantazja i eksploatowanie organizmu na treningach dały o sobie znać. Na igrzyska do Aten Szymon nie poleciał. Musiał poddać się operacji kręgosłupa. Uraz był tak groźny, że sztangiście groził koniec kariery. Ale Kołecki wrócił, i to w wielkim stylu. W Pekinie zdobył drugi medal i tym razem - jak podkreśla - wygrał srebro. Lepszy okazał się tylko fenomenalny Iilja Iljin, którego zapewne za kilka lat będziemy nazywać sztangistą wszech czasów. Trzeciej szansy udziału w igrzyskach Kołecki już nie dostał. Po Pekinie położył się na stole na operację kolana. Miała być rutyna, lecz skończyło się pięcioma kolejnymi zabiegami, po których sztangista nie był w stanie wrócić do wyczynowego uprawiania sportu. Teraz realizuje się jako prezes PZPC.
Autor materiału Szymon Tomasik jest dziennikarzem „Przeglądu Sportowego”.