Polski Związek Podnoszenia Ciężarów Polish Weightlifting Federation

Od poniedziałku w Spale trwa ostatnie przed ME seniorów zgrupowanie kadr narodowych kobiet i mężczyzn. Wcześniej dwie zawodniczki - Joanna Łochowska i Patrycja Piechowiak, na własną prośbę, trenowały w Warszawie.

Na propozycję dodatkowych zajęć przed głównym zgrupowaniem w Spale przystał trener kadry Waldemar Ostapski. W tym czasie jego asystent Zdzisław Faraś przebywał akurat w stolicy, więc mógł pracować z dziewczynami. – Udało się dla Patrycji i Asi „załatwić” na te kilka dni mieszkanie, zapewniliśmy też wyżywienie, a na treningi – dwa razy dziennie, do sali treningowej Legii na Fortach Bema przyjeżdżały same. Na pewno ten czas nie został zmarnowany, wręcz przeciwnie...– powiedział trener Faraś.

Rozmawiamy z Joanna Łochowską.

- Skąd pomysł na treningu w Warszawie, przecież w Spale pani i koleżanki, macie chyba wystarczająco dużo czasu na przygotowania do mistrzostw Europy.

- Skontaktowałam się z Patrycją, i razem uznałyśmy, że taki dodatkowy tydzień zajęć bardzo się nam przyda. To był nasz pomysł. Zgodził się trener Ostapski, dostałyśmy pozwolnie w klubach, a o resztę zadbał trener Faraś. Te zajęcia na Fortach Bema oceniamy bardzo dobrze. Przydały się bardzo i mam nadzieję, będą procentować podczas występu w mistrzostwach Europy. To było świetne przetarcie przed zgrupowaniem w Spale.

- Bura i szara ta sala Legii, do której codziennie przyjeżdżałyście podczas pobytu w Warszawie.

- To nie jest najważniejsze, jaka, czy ciemna i bura czy odmalowana. Ważne, że środku miałyśmy dobre warunki do treningu. Zresztą – w każdych okolicznościach i miejscach ciężary ważą tyle samo, tyle samo też trzeba włożyć wysiłku, by je podnosić. Ani ja, ani Patrycje nie narzekałyśmy, było fajnie...

- Podczas waszych treningów odwiedził was prezes związku Szymon Kołecki, a także kierownik Wyszkolenia PZPC Bogusław Maliszewski. Można powiedzieć, że "centrala" interesuje się tym, jak przygotowują się do zawodów czołowe zawodniczki...

- Bardzo nas to cieszy. Prezes Kołecki niedawno był wielkim zawodnikiem, wystarczy więc, że zobaczy ćwiczenia i od razu wie w jakim elemencie trzeba wykonać korektę. Podobnie pan Maliszewski, o trenerze Farasiu nie mówię, bo on podczas naszego pobytu w Warszawie był z nami cały czas i dzielił się fachowymi radami.

- Podobno "centrala", z tego co zobaczyła, była bardzo zadowolona. A zobaczyła ciężary na granicy rekordów życiowych. To dobry prognostyk przed dźwiganiem na pomoście w Tel Awiwie.

- Też się z tego cieszymy.

- W pani przypadku – rezultaty w granicach rekordów życiowych, mogą w mistrzostwach Europy dać medal w kat. 58 kg.

- Powiem tak – bardzo chce wreszcie stanąć na podium w mistrzostwach Europy seniorek. To mój główny cel na pierwszą cześć sezonu.

- Po każdym ćwiczeniu bierze pani dość opasły zeszyt i coś zapisuje. Cyfry, kreski, liczby! To pamiętnik sztangistki?

- No, nie zupełnie. Ale mogę powiedzieć, że to... bardzo cenny zeszyt. Prowadzę go od 1 stycznia 2013 roku, odkąd postanowiłam startować w kategorii 58 kg.

- Czy miałyście czas, by wyjść do miasta, odwiedzić galerię handlową, pójść do kina, albo na Starówkę?

- Czasu nie brakowało, ale nam się jakoś... nie chciało. Nastawiłyśmy się na tę Warszawę w kontekście treningów. Może innym razem to nadrobimy?!

- Dla Joanny Łochowskiej nie będzie to pierwsza wizyta w Izraelu?

- Przed dwoma laty byłam już w tym kraju, startowałam w Akademickich Mistrzostwach Świata w Ejlacie. Ale w Tel Awiwie wystąpię po raz pierwszy.

- Jak ocenia pani swoje szanse w tegorocznych mistrzostwach Europy?

- Trudno powiedzieć, wrócę do tego co stwierdziłam wcześniej. Chcę w stolicy Izraela walczyć o medal.

Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk

P.S. Po rozmowie z Joanną Łochowską na stronach Europejskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów ukazały sie listy zgłoszeń do ME 2014 seniorek i seniorów w Tel Awiwie. Wśród zgłoszonych zawodniczek do rywalizacji w kat. 58 kg, pozycja Asi w tym gronie jest bardzo, bardzo krzepiąca. Trzymamy kciuki!

Kat. 58 kg