MŚ we Wrocławiu. Bardzo dobry występ Joanny Łochowskiej.
Bardzo dobrze we wtorek zaprezentowała się w Hali Stulecia nasza reprezentantka w kat. 58 kg Joanna Łochowska. Jedna z najbardziej doświadczonych polskich sztangistek w niezwykle mocnej konkurencji zajeła szóste miejsce.
Oto krótka rozmowa z Joasią.
- W mistrzostwach świata we Wrocławiu zajęła pani szóste miejsce w kat. 58 kg. To chyba lepszy wynik, niż można się było spodziewać?
- Gdyby rano, tuż po tym jak wstałam z łóżka ktoś powiedział mi, że skończę na szóstym miejscu, brałabym takie rozwiązanie w ciemno. Wiedziałam, że będzie niezwykle trudno zmieścić się w ósemce. To mistrzostwa świata, a ja dźwigam w tej kategorii niecały rok. Dałam z siebie wszystko i odczuwam ogromną satysfakcję, że wyrównałam rekord życiowy w rwaniu i poprawiłam w podrzucie i dwuboju. Jestem naprawdę szczęśliwa.
- Zmiana kategorii wagowej okazuje się strzałem w dziesiątkę, choć podobno nie była pani do niej przekonana. Dodatkowe kilogramy jako kobiecie trochę przeszkadzają?
- Pani kariera rozwija się bardzo harmonijnie. Bez wielkich skoków, krok po kroku idzie pani do przodu.
- Czasami lepiej jeść małą łyżeczką, niż zachłysnąć się chochlą.
- Myśli pani o igrzyskach w Rio? Jeśli dalej będzie pani robić takie postępy, może włączyć się pani do walki o jeszcze wyższe lokaty niż we Wrocławiu?
- To dość odległe plany, ale ten rok pokazuje, że tkwią jeszcze we mnie pewne rezerwy. Mogę jeszcze wiele zmienić, wiele poprawić. Nie wybiegam jednak myślami tak daleko. Na razie cieszę się, że ostatnie miesiące, w których tak ciężko pracowałam, przyniosły tak fantastyczny efekt.
- Zostaje pani we Wrocławiu do końca mistrzostw kibicować koleżankom i kolegom z reprezentacji?
- Zostaję. Mam nadzieję, że każdy, kto tu jeszcze wystartuje, skończy zawody tak zadowolony jak ja.