Pierwsze złoto dla Chin. Mistrzostwa Świata w podnoszeniu ciężarów otwarte!
MŚ we Wrocławiu. Rozdano pierwsze medale Zaliczając dwa podejścia trudno myśleć o podium. Marzenie Karpińskiej pozostała satysfakcja bycia najlepszą Europejką.
Od wczoraj we Wrocławiu kręci się ciężarowa karuzela. W Hali Stulecia trwają bowiem mistrzostwa świata. Już pierwszego dnia ostrzyliśmy sobie zęby na pierwszy medal. Miała go zdobyć Marzena Karpińska, startująca w najlżejszej kategorii wagowej. Dla zawodniczki Znicza Biłgoraj był to szczególny start. 25-latka wróciła bowiem na pomost po 16-miesięcznej przerwie spowodowanej karą dyscyplinarną. Polka – jak zawsze – była bojowo nastawiona. Miała świadomość szansy na zdobycie krążka. Potwierdziła to już pierwszym podejściem, idealnie wyrywając 78 kg. Później – niestety – było już gorzej. Polka dwukrotnie próbowała zaliczyć 81 kg, ale bez powodzenia, choć za drugim razem była blisko. - Wyrwanie 81 kg zupełnie zmieniłoby optykę i nastawienie psychiczne przed podrzutem. Szkoda, ale proszę pamiętać, że Marzena dopiero na 10 dni przed zawodami dowiedziała się, że weźmie w nich udział - usprawiedliwiał swą podopieczną trener kobiecej kadry, Waldemar Ostapski.
Po rwaniu Karpińska była czwarta, przegrywając z Meksykanką Caroliną Valencią Hernandez wagą ciała. Na czele - zgodnie z przewidywaniami - plasowały się Yayun Tan z Chin oraz dopingowana przez liczną grupę jak na zawołanie klaszczących w dłonie sympatyków, Chun Hwa Ryang z Korei Północnej. Obie jednak nie zachwycały formą. Pierwsza potrzebowała aż trzech podejść, by wyrwać 84 kg, a druga męczyła się w podrzucie i 105 kg „wpadło” jej dopiero w ostatnim podejściu. Polka natomiast rozpoczęła od 97 kg i na tym ciężarze skończyła, bo dwie próby ataków na rekord Polski (103 i 104 kg) były nieudane. Karpińska po zarzuceniu sztangi nie zdołała z nią wstać. Były więc łzy, bo wszyscy spodziewali się lepszego występu trzykrotnej medalistki mistrzostw Europy. – Ja też liczyłem na coś więcej. Pozostaje więc niedosyt, ale i tak nie było najgorzej. Marzena wróciła, potwierdziła obecność w światowej czołówce i – co w jej przypadku jest niezwykle ważne – wywalczyła ministerialne stypendium. Życzyłbym sobie, by 6 pozostałych zawodniczek, które wystartują we Wrocławiu również uplasowało się na 5. miejscu - uśmiechnął się na koniec trener Ostapski.
W poniedziałek w Hali Stulecia o medale powalczą kobiety w kategorii 53 kg i mężczyźni w kategorii 56 kg, ale bez udziału biało-czerwonych.
KOBIETY