Sabina Bagińska zawodniczką WKS Śląsk Wrocław.
Wicemistrzyni Europy z Tirany w kat. + 75 kg Sabina Bagińska zmieniła barwy klubowe. 28-letnia zawodniczka do niedawna WLKS Siedlce, będzie reprezentowała barwy WKS Śląska Wrocław.
Sabina Bagińska przeszła do WKS-u. Cena? Jedna sztanga. Medalistce mistrzostw Europy Joanna Mucha nie mogła - w myśl przepisów - przyznać stypendium. Nad tym transferem trener Mirosław Chlebosz oraz prezes ciężarowej sekcji Śląska Wrocław Mariusz Jędra pracowali od dłuższego czasu. Sabina Bagińska, która na tegorocznych mistrzostwach Europy w Tiranie wywalczyła jedyny medal dla Polski (srebro w kat. +75 kg), podpisała kontrakt ze Śląskiem Wrocław. I już jako Dolnoślązaczka może nas reprezentować podczas zbliżających się MŚ (Hala Stulecia, 20-27 października). Dzień przed rozpoczęciem tego ciężarowego święta, 19 października, złożymy jej życzenia z okazji 28. urodzin.
Bagińska to grudziądzianka, lecz przez ostatnie lata dźwigała w barwach WLKS-u Siedlce. Poróżniła się jednak z trenerem Ryszardem Soćką podczas jednego z rzutów drużynowych mistrzostw kraju. Jak niesie wieść, były opiekun żeńskiej kadry był na podopieczną zły, że słuchała wskazówek obecnego szkoleniowca reprezentacji pań, Waldemara Ostapskiego. Było – minęło. Dziś to już zawodniczka Śląska. Jak spory musiał pójść do Siedlec przelew?
- Sabcię chciał również bydgoski Zawisza, ale zadzwoniłem do trenera Jurka Śliwińskiego (rok temu opiekował się Adrianem Zielińskim, dziś całą męską kadrą – WoK) i powiedział: „Mirek, mnie ten pomysł ze Śląskiem się podoba” - mówi nam trener Chlebosz. - Zawodniczka również była chętna, więc zaczęło się słanie do Siedlec pism, by ustalić kwotę odstępnego. Rysiek Soćko mówił, że to żaden problem, że może być i za darmo, choć później pojawiło się nawet 10 tysięcy zł. Znamy się jednak i stanęło na obietnicy, że do końca roku kupimy im sztangę. A sztanga to koszt 3 tysięcy złotych z haczykiem – dodaje.
A więc my im sztangę, a oni nam Sabcię. W Siedlcach lekko nie miała, ciężko było się utrzymać na powierzchni. W Śląsku ma mieć lepiej. - Własnym sumptem udało mi się jej znaleźć indywidualnego sponsora. To przyjaciel z Niemiec, Krzysztof Kowalski, działa w branży odzieży używanej. Kiedyś był zagorzałym fanem Agaty Wróbel, a teraz pomoże zawodniczce nieco mniejszej, gdy chodzi o gabaryty i wyniki, ale też z kat. superciężkiej. Do grona darczyńców dołączył również dyrektor WKS-u Janusz Pilch i myślę, że będzie dobrze. A przecież wcześniej Sabcia była zarejestrowana w Urzędzie Pracy, nie miała żadnej opieki, choćby lekarskiej – tłumaczy Mirosław Chlebosz.
O Bagińskiej głośno było również ostatnio z powodu stypendium, którego wicemistrzyni Europy odmówiła ministra Joanna Mucha. Otóż w Tiranie kategorię +75 kg obsadziła zbyt mała liczba zawodniczek w stosunku do wymagań naszego ministerstwa sportu. - Było nas wszystkich dziewczyn dziewięć czy dziesięć, a potrzeba było dwunastu zawodniczek. Kiedyś w tych skrajnych kategoriach (48 i +78 kg) taki wymóg nie obowiązywał, od tego roku niestety tak – mówi nam Bagińska, która przebywa obecnie na zgrupowaniu w Giżycku.
Nie nowy to problem, z którym w polskim sporcie zmagało się wiele dyscyplin, choćby kick-boxing. W skrajnych kategoriach trudniej jest bowiem zebrać liczną grupę uczestników. Wystosowanie do ministerstwa odpowiedniego pisma potrafiło jednak sprawie pomóc i stypendium zapewnić. Tym razem się nie udało. - Szkoda, bo przecież Bagińska obroniła w Tiranie honor polskiej sztangi, jak choćby Agata Wróbel na igrzyskach w Atenach. Nie chodzi przecież o to, by zabrać na imprezę więcej zawodniczek, które stworzą sztuczny tłum – dodaje trener Chlebosz.
W Tiranie Bagińska zdobyła srebro ME wynikiem 229 kg. Rok wcześniej w Antalyi championat Starego Kontynentu zakończyła na piątej pozycji (220 kg). - W poprzednim klubie różowo nie było, a w Śląsku być może trafię również do wojska. Mam nadzieję pobić szybko swoją życiówkę (dwubój – 231 kg, rwanie – 103, podrzut – 131). Plany mam szerokie – zapewnia nas sztangistka, choć ma ostatnio drobne problemy z kolanem. Przygodę ze sportem zaczynała od pchnięcia kulą w Olimpii Grudziądz, po czym trafiła na pomost, gdzie sztanga ją pokochała. - A ja sztangę! - zapewnia. Jej rywalkami do startu w MŚ będą najpewniej Magdalena Pasko (Lechia Sędziszów) oraz Małgorzata Wiejak (Zawisza Bydgoszcz). Z myślą o imprezie trenuje też m.in. oławianka Marieta Gotfryd, która mogłaby ucałować sztangę i na własnym terenie zakończyć w życiu piękny etap dźwigania. Gdy chodzi o naszych panów, szanse na dźwiganie w Hali Stulecia mają Arsen Kasabijew, Sylwester Kołecki (obaj 94 kg) oraz Arkadiusz Michalski (105, wszyscy Górnik Polkowice).
Wojciech Koerber, „Gazeta Wrocławska"