Ciężki poniedziałek (104). Juniorzy, Robert ojciec Kamili i pan Gienio
Jeśli tez o juniorów chodzi, to od razu przychodzi mi na myśl... Roberty Skolimowski z którym przegadaliśmy, jak byliśmy trochę młodsi, wiele godzin i o którym pisałem prawie już 40 lat temu, gdy w Marsylii wygrywał mistrzostwa świata, a potem spełnił się w ciężarach podczas wielu lat tak pięknej kariery. Myślę o „Robciu", jak mówili nań jego trenerzy, czy „Skolimie" także w kontekście życiowego dramatu, jakim w lutym 2009 roku było odejście na zawsze jego córki - Kamili, co to też zaczynała od sztangi, aby poświęcić się lekkiej atletyce i rzutowi młotem, aby dojść do olimpijskiego złota w Sydney 2000. Pisze o tym, bo właśnie ukazała się doskonała książka Rafała Bały (dziennikarz, pracował w „PS", możemy usłyszeć go w radiowej Jedynce) zatytułowana „Kamila Skolimowska. Dziewczyna na medal". Publikacja jakże inna od zalewającej rynek sportowej książki szmiry i tandety. Jest o Kamili, są doskonałe - często unikalne fotografie i jest dużo o Teresie i Robercie Skolimowskich - Jej rodzicach. Polecam tę lekturę...
Jeśli o Nieobecnych mowa to w podwarszawskim Jazgarzewie pożegnaliśmy w miniony poniedziałek zmarłego w wieku 87 lat redaktora Eugeniusza Jagodzińskiego. Był uroczym, dystyngowanym panem, namiętnym brydżystą, takim „przedwojennym", dżentelmenem tak lubianym przez współpracowników. Pracował zrazu w tzw. „zielonym" wydaniu (przeznaczonym dla środowiska wiejskiego, była taka gazeta, oj była) „Przeglądu Sportowego", potem w latach 70. ubiegłego wieku był naczelnym redaktorem LZS-owskich „Wiadomości Sportowych" (później „Lekkiej Atletyki) i człowiekiem wielce przychylnym sztandze. I to on w roku 1973 przyjął do pracy w „WS" fotoreportera Janka Rozmarynowskiego, u niego pisali tak wiele (i ze znawstwem!) o ciężarach Henryk Jasiak i Wojciech Wiechowski. Odchodzą na zawsze ludzie najstarszego pokolenia mojego zawodu. Szkoda. Bo teraz wszystko (ludzie często także) jest w nim jakieś inne i gorsze...
Jacek Korczak-Mleczko
|