Ciężki poniedziałek (82). Gry i zabawy ludu polskiego
Był sekretarz, doktor nauk wychowania fizycznego Zdzisław Kręcina (rządził od 13 lat, bardzo dobry fachowiec umocowany przez prezesa „Listka" ) i już go nie ma, bo zarząd musiał znaleźć kozła ofiarnego po aferze podsłuchowej. To da się zrozumieć, ale mniemam, iż jeśli pozbywa się „głównego inżyniera i szefa produkcji PZPN", to wcześniej wypadałoby znaleźć jego godnego następcę. A tu cisza; dość złowieszcza, bo z panem Piotrem Gołosem (tym od chorego marketingu i wariacji z orzełkiem na koszulkach reprezentacji) w tle... Dzień po upadku Kręciny Grzegorz Lato i kompania z zarządu aż na godzinę i 15 minut nawiedzili sejmową Komisję Kultury Fizycznej i Sportu, a prezes PZPN trafnie zauważył, iż z chęcią jeszcze raz wpadnie na Wiejską na kolejny „spektakl". Zganiono go za takie słowa, ale niesłusznie. Bo to przecież był nie tyle spektakl, ale - w powszechnym odczuciu ,bo śledziliśmy to wszystko live na telewizyjnym ekranie - poselska żenada i polityczne kłótnie nie licujące z zachowaniem naszych wybrańców narodu. Po raz kolejny, i to smuci mnie najbardziej, ów bezpośredni przekaz pokazał, iż sejmowa komisja od sportu przypomina z kadencji na kadencję drogę III kolejności odśnieżania... Dlatego nabieram coraz większego szacunku dla pani minister sportu i turystyki - Joanny Muchy, która nie przyszła na owe jasełka w Sejmie i nie wysłuchała ani poselskich kłótni, ani nawet kuriozalnego wystąpienia pana posła PiS - Jana Tomaszewskiego. Jest więc nadzieja, iż pani Mucha nie uprzedzi się do sportu, także do naszej dyscypliny, bo chyba umie oddzielić futbol od działań ludzi, którzy naprawdę chcą sukcesów dla Polski. Tak, jak ciężarowcy z 9 kwalifikacjami do olimpijskiego Londynu, jak siatkarze z przepustką na igrzyska wywalczoną podczas Pucharu Świata w Japonii. I niech nikogo nie zwiodą pomyślne, w ogólnej opinii, wyniki piątkowego, kijowskiego losowania grup finałowych piłkarskich Euro 2012. Bo Grecja, Rosja i Czechy są o niebo wyżej w rankingu FIFA, a obercoach Franciszek Smuda też wie, iż w razie nie wyjścia z grupy nie ma żadnego wytłumaczenia. Bo gdybyśmy wylosowali prawdziwych mocarzy piłki, to rozłożyłby ręce wskazując na złośliwość losującej „sierotki", bo przecież wyżej nerek nie podskoczymy. No i 35-letnia pani Mucha (słyszałem, iż jej nowi zastępcy maja być osobami o 10 wiosen młodszymi...) z dozą pewnej wątpliwości zapowiada ministerialną, wymuszoną kontrolę w PZPN jakby wiedząc, iż nic złego to tam się nie znajdzie, a szkoda i pieniędzy i trudu rewidentów.
Więc od ponad tygodnia sportowa Polska (i nie tylko sportowa) gwarzy sobie i podnieca się kolejną PZPN story jakby w tym kraju nie było rzeczy naprawdę ważniejszych. Bo przecież są. Dlatego wielką dawką normalności i higieny psychicznej był dla mnie przez te kilka godzin III Memoriał Janusza Przedpełskiego rozegrany w sobotni wieczór w sali bydgoskiego Zawiszy. Może PZPC powinien zawsze w grudniu przyznawać komuś laury za zorganizowanie „Ciężarowej Imprezy Roku". W tym, który mija zapewne wygrałaby Bydgoszcz i działaczowski team cywilno-wojskowy z Zawiszy.
Jacek Korczak-Mleczko