Nie czuję się przegrana – rozmowa z Joanną Łochowską
Wiemy, iż były kłopoty ze zdrowiem
- Ano były. Miałam ponad półroczna przerwę w treningach, które wznowiłam dopiero od czerwca. Było wiele, bardzo wiele znaków zapytania i żmudna walka o dopuszczenie do treningów i startów decyzją lekarzy ze stołecznego COMS. Podejrzewano u mnie wrodzoną wadę jednej z części kręgosłupa, na szczęście proces zwyrodnieniowy tego odcinka uległ zahamowaniu. No i wróciłam do dźwigania, chcę godnie przygotować się do startu na igrzyskach w Londynie w wadze do 53 kilogramy, jestem mądrzejsza o to, co przeżyłam teraz w Paryżu, bo to też był rodzaj potrzebnej lekcji. Naprawdę w tej chwili nie wiem, co było przyczyną dwóch nieudanych podejść w rwaniu. Ja dźwigam naturalną siłą, głową muru nie przebiję, ale kocham mój sport, moją sztangę.
Pani życie to tylko ciężary?
- No nie! Jestem w Zielonej Górze studentką Wyższej Szkoły Zdrowia Publicznego, będą specjalistką od odnowy biologicznej i zarządzania. Za 10 dni kończę 23 lata, trzeba już powoli myśleć o tym, co będzie gdy kiedyś pożegnam się z wyczynowymi ciężarami.
Ma pani jeszcze czas... Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Jacek Korczak-Mleczko
Na paryskich zdjęciach autorstwa Mariana Szczechowicza Joanna Łochowska w akcji i nasza żeńska ekipa dopingująca z trybun koleżanką.