Ciężki poniedziałek (72). A Lotnik ciągle szybuje… we wspomnieniach
Rok temu pan Olszewski (z zawodu inżynier-elektryk, przez lata związany z Hutą Warszawa)postanowił za namową Feliksa Kapłana odtworzyć skład ekipy sztangistów Lotnika; tej która przez piękne 13 lat przewinęła się przez siłownię w gmachu DWLot u zbiegu Wawelskiej i Żwirki i Wigury, potem w podziemiach pod „Delikatesami" u zbiegu ówczesnych ulic Świerczewskiego i Marchlewskiego (dzisiaj Aleja Solidarności i Jana Pawła II) i na Nowolipiu. Udało mu się ustalić nazwiska 110 zawodników związanych z Lotnikiem (i sympatyków sekcji), różnymi kanałami rozpoczął poszukiwania adresów, telefonów, kontaktów... To była trudna, iście detektywistyczna robota, ale w końcu pan Henryk miał listę i namiary na 44 kolegów (z kraju i zagranicy), którzy dalej są wśród nas i wyrazili chęć spotkania. Podajmy te nazwiska „lotników od sztangi": Ignacy Adamczyk, Waldemar Adamczyk, Leopold Borowiec, Karol Baliński, Bogumił Ciaś, Andrzej Czerwonko, Krzysztof Domagalski, Leszek Doleszczak, Karol Dworznicki, Jerzy Halter, Witold Hys, Felis Kapłan, Jan Kawko, Andrzej Kozdroń, Witold Kowalski, Przemysław Kwiatkowski, Stanisław Leszek, Bogusław Maliszewski, Bogusław Marchlewski, Wojciech Noszczak, Paweł Nowak, Wojciech Rejmer, Janusz Rek, Ryszard Rogacki, Edmund Romalski, Kazimierz Rudziński, Andrzej Skiba, Roman Staręga, Stefan Sochański, Michał Tymiński, Bogusław Ulatowski, Ryszard Wasiak, Wojciech Wasiak, Adam Wiańczyk, Włodzimierz Wiańczyk, Marian Wigier, Wiesław Włodarczyk, Janusz Wolańczyk, Stanisław Wyszomirski, Andrzej Zawadzki, Marek Zych i Saturnin Żurek oraz grono „osób zaprzyjaźnionych" na czele ze Stanisławem Bielewiczem, Wojciechem Dousą, Zdzisławem Farasiem, Marianem Jankowskim, Henrykiem Kurzacem, Janem Rozmarynowskim, Krzysztofem Suchockim, Władysławem Szewczykiem... Kilkanaście dni temu, na spotkanie w stołecznej restauracji „U Chłopa" (a jakże!)przybyło 24 panów z tej silnej grupy, a było to coś więcej niż wieczór wspomnień i odpowiedzi na pytanie „A co u ciebie, co robisz?" .
Przypomniano to, iż w latach 1963-1975 ciężarowcy Lotnika aż siedmiokrotnie zdobywali tytuł Drużynowego Mistrza Polski, tyleż razy byli wicemistrzami. Było 30 tytułów indywidualnego championa kraju, 29 srebrnych medali i 29 miejsc na brązowym podium mając lidera w medaliście mistrzostw Europy - Stefanie Sochańskim. Wielu z „lotników" to dzisiaj cenieni inżynierowie, biznesmeni, naukowcy. Pułkownik doktor Jerzy Halter przez lata związany był z WIML-em i dbał o zdrowie kadry narodowej, wiecznie młody i uśmiechnięty Przemek Kwiatkowski to prawdziwa legenda polskiej kulturystyki i trójboju siłowego, Andrzej Skiba (po latach spędzonych w Ameryce Południowej przybyły z... Kataru) prosto z trenerskiej roboty w Lotniku przeszedł na stanowisko szefa wyszkolenia PZPC, jego miejsce zajął Boguś Maliszewski, który dzisiaj jest... szefem wyszkolenia PZPC, Staszek Wyszomirski to szef związkowych sędziów, Wojtek Wasiak dyrektoruje w ministerialnym Departamencie Sportu Wyczynowego, Stefan Sochański działa w kulturystyce i powerliftingu. Różne postacie, różne koleje losu i wspólne przekonanie, iż młodość spędzona w Lotniku to był niepowtarzalny czas, że była niepowtarzalna atmosfera, życzliwość, wspaniała trenerska robota Klemensa Roguskiego i jego uczniów , sukcesy i przekonanie o tym, iż podnoszenie ciężarów to najlepszy ze sportów, że była popularność i zainteresowanie ówczesnych mediów.
Mówi Henryk Olszewski: „Jestem bardzo zadowolony, iż udało mi się zorganizować to spotkanie starych kumpli, gdzie po raz kolejny uświadomiliśmy sobie że Lotnik to było coś więcej niż klub, to była prawdziwa ciężarowa rodzina i to była nasza młodość. Dlaczego to zrobiłem? Bo jestem romantykiem, cenię i szanuję wspomnienia, czułem potrzebę takiej inicjatywy. Udało się, chociaż gdy na przykład szukałem telefonu Wojtka Nowaka, to okazało się iż w TP SA jest takich w stolicy dwunastu, a tym właściwym okazał się właśnie... dwunasty na liście. Skąd u mnie ciężary? Jestem rocznik 1944, do podstawówki chodziłem razem z Andrzejem Skiba i Saturninem Żurkiem, mieszkaliśmy obok siebie. Byliśmy szczupłe chłopaki, a prawdzie zainteresowanie atletyką przyszła po mistrzostwach świata, które w roku 1959 odbywały się w Hali Gwardii. Wtedy ciężary były w jednej federacji z kulturystyka, stąd fascynacja Tommy'm Kono czy Mike'm Hartigayem. No i postanowiliśmy się zapisać. A ciężary w stolicy to był AZS AWF, Legia, Skra, Sarmata, Reduta, no i Lotnik... Poszliśmy do Legii, ale trener Jerzy Michalak powiedział że już nie ma miejsc, przygarnął nas na Skrze trener Tadeusz Sobstel, zajęcia były w starej szatni, i kazał ćwiczyć z drewnianym kijem udającym gryf. Więc trochę się zbuntowaliśmy, przeszliśmy przez ulicę i trafiliśmy do gmachu Dowództwa Wojsk Lotniczych, do Lotnika. Poszło szybko, przyswoiłem ciężarowe ABC. Podobało się. Startowałem w wadze 75 kg, potem w półciężkiej. Już w roku 1963 byłem wicemistrzem Polski juniorów; w Lublinie przegrałem z Wojtkiem Ozimkiem, tak samo było rok później na championacie w Toruniu. W roku 1966 miałem 400 kg w dwuboju i 5. miejsce w Polsce. Treningi zawsze po południu, bo na szósta rano szedłem przecież do pracy. To był taki zimny wychów, to nie było dzisiejsze Eldorado, zawodowstwo i stypendia. To były inne czasy, może dla sportu normalniejsze i zdrowsze od obecnych. W latach 1968-1973 pracowałem jako szkoleniowiec, działałem w WOZPC i PZPC; w Komisji Sędziowskiej razem z niezapomnianymi Jankiem Janiszewskim i Jankiem Kondrackim, byłem arbitrem na arenie międzynarodowej. No i doczekałem likwidacji Lotnika... To był szok i mała pociecha z tego, iż sekcję od sztangi wchłonęła Legia. To już było przecież co innego. Odsunąłem się od ciężarów, a w roku 1982... rozpocząłem studia na Politechnice. To był dobry wybór, była więc praca, obowiązki, rodzina. Teraz, gdy więcej już czasu dla siebie, na głowie i pod wąsem siwizna, wrócił sentyment do tamtych lat w Lotniku. Więc się cieszę, iż mogliśmy się spotkać, powspominać, nacieszyć się sobą. I wszystkich nas przecież ukształtował Lotnik, sport, ciężary. I to dobrze".
To taki inny, obszerny, wspomnieniowy felieton o fajnych ludziach z fajnego klubu. I czyż aż się nie prosi o monografię Lotnika (choćby sekcji ciężarowej), o to aby powstała na jednej z AWF? Szanujmy, proszę młodzieży, historię i wspomnienia dopóki jest jeszcze komu wspominać...
Jacek Korczak-Mleczko
Na zdjęciach Janka Rozmarynowskiego: Marek Zych, Ryszard Wasiak i Henryk Olszewski + Bogusław Maliszewski, Andrzej Kozdroń, Wojciech Wasiak, Witold Hys, Stefan Sochański, Ryszard Rogacki, Zdzisław Faraś + Andrzej Skiba i Henryk Olszewski + Przemysław Kwiatkowski, Henryk Olszewski i Jerzy Halter + Karol Baliński, Stefan Sochański i Jerzy Halter + Przemawia Bogusław Ciaś + Bogusław Maliszewski i Przemysław Kwiatkowski + Andrzej Kozdroń, Karol Baliński, Wojciech Wasiak, Witold Hys + Adam Wiańczyk i Stanisław Leszek + Leopold Borowiec, Przemysław Kwiatkowski, Wojciech Rejmer, Adam Wiańczyk, Stanisław Leszek...
|
|