Ciężki poniedziałek (68). Operacja „Ciechanów”
Ktoś może wybrzydzać, iż to championat przeznaczony dopiero dla nadziei Europy, a wystartują reprezentanci aż 32 państw, że najważniejszy jest ten seniorski, bo to przecież markowe nazwiska, wielkie ciężary i emocje... Ale to błędna konstatacja, bo 17-latki, czyli najmłodsza grupa wiekowa rozgrywająca mistrzowskie imprezy pod egidą EWF i IWF, świadczą o perspektywach i przyszłości podnoszenia ciężarów w danym kraju, to na pewno wśród nich będą uczestnicy olimpiady w Rio de Janeiro 2016 i kolejnych igrzysk. I to ciechanowskie mistrzostwa odpowiedzą na pytania dotyczące systemu selekcji i opieki nad najlepszymi, popularności sztangi, metod wyszkolenia technicznego i jakości kadry trenerskiej, budowania siły i odporności na startowy stres. Budowania nawyków, które w większości zostają już na całe dorosłe życie na pomoście... Jeśli zaś chodzi o organizację seniorskich ME, to powtarzam iż Polska jest jednym z aspirantów do przyjęcia ich w roku 2013, a decyzja zapadnie już wkrótce, bo w połowie września w Bukareszcie na kongresie EWF poprzedzającym mistrzostwa kontynentu juniorów do lat 20 i młodzieżowców (U-23).
Mam oczywiście nadzieję, iż obejrzymy doskonałe emocjonujące zawody, że będą padały rekordy (w tym Polski!), bo przeglądając aktualne tabele(polskie) widać, iż większość z nich to rezultaty z przysłowiowymi długimi brodami. Ale to już robota i zadanie dla podopiecznych trenerów Wojciecha Geseka i Waldemara Ostapskiego, a obie grupy tyrają w Ciechanowie aż miło, co niedawno mogłem zobaczyć. Ale poczekajmy jeszcze ten tydzień, jeszcze jest trochę czasu na ostateczny szlif i mentalne przygotowanie do mistrzostw.
Ciechanowska impreza będzie także wielkim spotkaniem ludzi którzy rządzą europejską i światową sztangą. Przyjedzie prezydent EWF Antoni Urso, sekretarz generalny Marino Ercolani Casadei, liczni szefowie krajowych związków, notable z komisji technicznej, sędziowskiej i medycznej . W końcówce zawodów pojawi się szef IWF Tamas Ajan i inni oficjele z budapesztańskiej centrali, jeden z wykładów na sympozjum antydopingowym wygłosi minister sportu Adam Giersz. Będzie wielkie międzynarodowe spotkanie jakby potwierdzające siłę i znaczenie Polski oraz PZPC w tych strukturach sportowej władzy, będzie dużo dyplomacji i ważkich ustaleń na przyszłość. No i kilku Polaków zdawać będzie egzamin na sędziego międzynarodowego.
Mistrzostwa U-17 są kontynuacją ciągu najważniejszych imprez ciężarowych, jakie mieliśmy przyjemność gościć w ostatnich dwóch dekadach, a po każdej z nich były wyłącznie pozytywne opinie i zadowolenie. Pisze o tym dlatego, iż po raz pierwszy mam przyjemność uczestniczyć w przygotowaniach i obserwować prace tych najbardziej odpowiedzialnych za sukces operacji „Ciechanów". I proszę mi wierzyć, iż nie jest to praca lekka, łatwa i tylko przyjemna; tym bardziej, iż zespół organizacyjny jest bardzo szczupły, a środki finansowe ograniczone. Od dawna funkcjonuje więc organizacyjny, logistyczny, informacyjny , transportowy i medialny most PZPC (prezes Zygmunt Wasiela i pracownicy biura) - Ciechanów (dyrektor Jerzy Ostrowski i jego ekipa), a od dzisiaj wszyscy wkraczamy w fazę końcowego odliczania. Efekty zobaczycie sami, bo na mistrzostwa wybiera się także bardzo wiele osób z naszego środowiska - Czytelników tych felietonów, będą najlepsi nasi trenerzy, działacze klubowi i sędziowie.
Moim , i nie tylko moim, pragnieniem i zadaniem jest aby ciechanowskie ME U-17 znalazły swoje miejsce w mediach, chociaż wiem o różnicach w nośności pomiędzy nimi, a dorosłym dźwiganiem. Ale są to przecież mistrzostwa Europy, wielkie zagłębie ciekawych tematów i problemów, możliwość spotkania ciekawych postaci. Stąd starania i zachęty o obsługę mistrzostw przez cała paletę redakcji prasowych, stacji telewizyjnych i radiowych, przez portale internetowe. Wierzę, iż chociaż w części się to uda. Szkopuł w tym, iż podnoszenie ciężarów jest sportem, nazwijmy go, normalnym który na nasze szczęście omijają ostatnio różne afery, a w pracy PZPC też olimpijski spokój i płynny rytm wykonywanych obowiązków.
Podnoszenie ciężarów to nie piłka nożna, gdzie jest wszystko od Euro 2012, pieniędzy i sponsorów zaczynając, tylko z poziomem gorzej. U nas nikt nie bija się jak po I-ligowym meczu w Świnoujściu, a chociaż dopiero połowa sierpnia, to wydaje się iż znamy już sportowy tytuł roku, czyli „Odlot sekretarza Kręciny" (w „Gazecie Wyborczej") otwierający tekst o samolotowo-wysokoprocentowych wyczynach tego czołowego rangą i znaczeniem urzędnika PZPN. Przy okazji dowiedzieliśmy się, iż w czasie monologizowania przy barze saloniku VIP na wrocławskim lotnisku doktor Kręcina scharakteryzował prezesów Latę jako „buraka", a Listkiewicza jako „węgorza" podkreślając zapewne stopień jego oślizgłości. Słodki Boże... Z kolei w koszykówce, gdzie nie można sklecić reprezentacji na ME, najgłośniej o tym (pochwalnie!) że Marcin Gortat wypiął się na start w tychże, choć mnie te jego ubezpieczeniowe tłumaczenia (czysta prywata) nie przekonują ani na jotę. Tym bardziej, iż FIBA po 5 latach pozwoliła, aby znowu na koszulki reprezentacji powróciły... narodowe godła, bo wcześniej zakazano naszym orzełka pozwalając tylko na napis „Polska". Na krótko media zwariowały też na punkcie naszego nastoletniego... bilardzisty Kacpra Filipiaka, więcej się pisze o siatkówce plażowej (bo to nie jest siatkówka) niż normalnej, a wszystko przebije wrzawa przed walkąAdamek - Kliczko. Dziwny się zrobił ten sport, preferencje dyscyplin i obyczaje. Więc może lepiej, iż my mamy swój mikrokosmos, swoje sztangi i swój międzynarodowy Ciechanów...
Jacek Korczak-Mleczko