Ciężki poniedziałek (64) Pomysły europejskie
Powstał więc, całkiem na serio, projekt, aby sportowiec -reprezentant swej ojczyzny nosił na koszulce oprócz narodowego symbolu (w polskim przypadku historycznego białego orła na czerwonym tle) także flagę Unii Europejskiej; na podkreślenie jedności organizacji i państw Starego Kontynentu. Gdzieś w zanadrzu są projekty (a były już pierwsze próby) unifikacji totalnej, czyli wyzbycia się odrębnych narodowych barw, spowicia wszystkiego w unijnym błękicie i odgrywania dla triumfatorów beethovenowskiej „Ody do radości" zamiast narodowego hymnu. Ba! Słyszałem już o rojeniach odnośnie wspólnej, unijnej reprezentacji na olimpiadę, jakby stworzenie nowego sportowego ZSRR w którym na przykład kibic szwedzki wyłby z zachwytu nad zwycięstwem wspólnego reprezentanta Rumuna, Portugalczycy cieszyliby się z sukcesu Finów, a my, powiedzmy, Niemców. Unia - pomyślana jako organizacja ojczyzn zjednoczonych przez prowadzenie wspólnej polityki międzynarodowej, gospodarczej czy kulturalnej - i tak zgrzyta co chwilę, a finansowe kłopoty Dublina, Aten i Lizbony natychmiast odbijają się czkawką także w Warszawie. Chwieje się strefa euro do której ponoć zmierza Polska, Dania żąda rewizji układu z Schengen, a nie tylko tam mowa o przywróceniu kontroli („wyrywkowej") na granicach. Więc wara od majdrowania w sporcie, bo przecież i tam już wiele popsuto. Vide nasza ustawa o sporcie w której znalazło się wiele zapisów na europejską sztancę, ale nijak nie przystających do polskich realiów. Albo zastosowanie do sportu regulacji dotyczącej swobodnego przepływu siły roboczej zaliczając do niej na przykład... piłkarzy. Stąd mistrz Polski - Wisła Kraków ma w swym wyjściowym składzie raptem dwóch Polaków, co z punktu widzenia logiki, troski o poziom naszego futbolu (patrz męczarnie kadry przed Euro 2012) i patriotyzmu (nie wahajmy się użyć tego słowa) jest nie do przyjęcia. Ale tak jest, a proces odpolszczania polskiego sportu, przykładem także ligi koszykówki, siatkówki, żużla..., postępuje w szybkim tempie. Bo taki na tym poletku jest unijny cel i sens?
Piszę o tym wszystkim, bo bardzo podobała mi się szybka reakcja Marcina Dołęgi (w „Wiadomościach" TVP) na owe pomysły rodem z Brukseli i Starsburga. Nasz mistrz świata odpytany, podczas zgrupowania kadry w Cetniewie, na okoliczność unijnych dodatków na reprezentacyjnym kostiumie stwierdził, iż jest to po prostu głupi pomysł, bo sport na mistrzowskim poziomie uprawia się także dla orzełka na piersi, dla marzeń o „Mazurku Dąbrowskiego", dla Polski... Wtórował mu champion pchnięcia kulą, mistrz olimpijski Tomasz Majewski podkreślając, iż sport jest w zunifikowanym świecie ostatnią ostoją czegoś, co można nazwać „zdrowym nacjonalizmem", że liczy się ojczyzna, a nie wykoncypowana wspólnota...
Jeśli zaś chodzi o Marcina to wszyscy czekamy na jego drugi start w sezonie (pierwszy miał miejsce na początku maja na ligowym rzucie w Mroczy), czyli Puchar Bałtyku w Gdańsku. Już w sobotę 23. Lipca w sali Atlety przy ulicy Opolskiej nasz mistrz będzie rywalizował (w punktacji Sinclaira) z kilkoma przednimi zawodnikami, że wystarczy wymienić Łotyszy - doświadczonego i utytułowanego superciężkiego Viktorsa Scerbaithisa i Artursa Plesnieksa (105 kg), który niedawno w malezyjskim Penang został wicemistrzem świata juniorów. Zapowiadają się więc bardzo ciekawe zawody, z naszej strony na pomoście także między innymi Ola Klejnowska-Krzywańska i piąty w Penang Krystian Sroka. Pragnę także przypomnieć, iż już w sobotę 6. sierpnia Marcin Dołęga wróci do Cetniewa tym razem w innej roli. Trzykrotny mistrz świata jako czwarty sztangista (po Waldemarze Baszanowskim, Zygmuncie Smalcerzu i Ireneuszu Palińskim) odsłoni swoją gwiazdę podczas XII już edycji Alei Gwiazd Sportu o czym będę informować na bieżąco. Ale na razie drogi prowadzą do Gdańska, na tradycyjny Baltic Cup.
Jacek Korczak-Mleczko
I jeszcze jedno. Dzisiaj Marcin Dołęga kończy 29 lat. To piękny wiek, a ja życzę jubilatowi zdrowia i utrzymania mistrzowskiej dyspozycji.
|