Dziennikarskie święto z ciężarowym akcentem
Honory domu dla bardzo licznie przybyłych członków polskiego Klubu Dziennikarzy Sportowych (KDS) pełnił nasz prezes, a zarazem prezydent Europejskiej Unii Dziennikarzy Sportowych (UEPS) - redaktor Jerzy Jakobsche na co dzień pracujący w Polskiej Agencji Prasowej. Miłe słowa przekazali i listy gratulacyjne dla całego środowiska wręczyli prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki oraz sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Ryszard Stachurski. Nie zabrakło przedstawicieli naszych olimpijczyków na czele z dwukrotnym bokserskim złotym medalistą Jerzy Kulejem.
Jerzy Jakobsche, od wielu lat animator i organizator żurnalistycznego święta, otrzymał specjalny puchar, który w imieniu wszystkich kolegów wręczył mu niżej podpisany. Szczególnie fetowaliśmy także naszych nestorów - redaktorów Janusza Strzałkowskiego, czarodzieja radiowego mikrofonu i dziejopisa Bogdana Tuszyńskiego (wczoraj kończył 79 lat...), Jerzego Lechowskiego, Lucjana Olszewskiego, Łukasza Jedlewskiego, Andrzeja Lewandowskiego, Ewarysta Świtka, Stefana Grzegorczyka i Mieczysława Szyka i wielu innych...
Dwaj ostatni z wymienionych dobrze zapisali się w historii polskiej sztangi. Stefan Grzegorczyk zanim zaczął kierować redakcją :Piłki Nożnej" i prezesować Polskiemu związkowi Pięcioboju Nowoczesnego zajmował się problematyką podnoszenia ciężarów na łamach niezapomnianego tygodnika „Sportowiec", a Mieczysław Szyk przez blisko półwieku towarzyszył polskim ciężarowcom jako specjalny wysłannik PAP, a i teraz jest oczywiście nadal w pełni sił twórczych współpracując i z agencją i z PZPC. Z kolei Bogdan Tuszyński na radiowej antenie relacjonował największe olimpijskie triumfy Polaków - ze złotym medalami Waldemara Baszanowskiego na czele. No i teraz, korzystając z okazji, agitowaliśmy wespół z Jankiem Rozmarynowskim młode pokolenie kolegów do zainteresowania się naszą sztangą i jej mistrzami.
Powspominaliśmy także stare dobre czasy, gdy nasze media zajmowały się polskim sportem i jego problemami, gdy był rzetelny dziennikarski warsztat i odpowiedzialność za słowo, a nie wszech obecna teraz pogoń za sensacją i terror piłki nożnej. Gdy w środowisku była hierarchia wartości i celów. Ale to se ne vrati... No i przy okazji zwiedziliśmy imponujący stadion Legii, pamiętając jak on wyglądał w poprzednim wcieleniu. Chociaż wtedy nowoczesności przy Łazienkowskiej nie było, ale była prawdziwa drużyna i sukcesy. Teraz jest jakby odwrotnie.
Jacek Korczak-Mleczko