Ciężki poniedziałek (62) Będzie przesilenie?
Tak na dobrą sprawę, to dokładnie nie wiadomo o co chodzi, ale jeśli poprzedzające kongres posiedzenie 16-osobowego Komitetu Wykonawczego IWF (czyli rządu federacji) bojkotowane jest przez połowę jego członków to sytuacja jest niezwykła. Jeśli kierownictwo EWF (czyli włoski prezes i takiż sekretarz generalny) jawnie występuje przeciw metodom sprawowania władzy przez Tamasa Ajana imputując mu finansowe machlojki, brak wewnętrznej demokracji i nepotyzm, to sprawa jest groźna. Tym bardziej, iż zewnętrzne (MKOl) i wewnętrzne audyty nie potwierdzają zarzutów, a środowisko widać zapomniało, iż to Ajan (wtedy wpływowy członek MKOl) uratował ciężary od banicji z programu igrzysk, co groziło po seryjnych wpadkach dopingowych w Sydney i Atenach. I nie wyobrażam sobie skutków kociokwiku po ewentualnej utracie „olimpijskości" przez sztangę, co w polskich warunkach oznaczałoby znalezienie się w ciemnej niszy dla biedaków i było początkiem końca naszej dyscypliny... I trudno odwoływać się do przykładów nieolimpijskiej kulturystyki, powerliftingu i fitness, które wiodą w Polsce aktywny żywot działając praktycznie na biznesowych, prywatnych zasadach mając w poważaniu obecność w codziennych mediach i przymiarki do Londynu. Te dyscypliny i czuwający nad nimi i licznymi kontaktami międzynarodowymi PZKFiTS sprzedają się w zupełnie inny sposób, oferują zawody-widowiska i przede wszystkim mają bardzo liczną, wierną publiczność i perfekcyjne edytorsko periodyki, jak to w każdej sportowej subkulturze bywa...
Wojna części kierownictwa EWF z IWF, a powodem są zapewne także sprawy personalno-ambicjonalne jest ewenementem w światowym ruchu sportowym (choć podobna wojenka Europa - świat miała niedawno miejsce w piłce ręcznej), bo trudno sobie wyobrazić choćby podgryzanie się UEFA i FIFA. Do tego dochodzi stara zmora ciężarów, czyli doping i licytowanie się pomiędzy federacjami kto z nim lepiej walczy, jakby ostatnie europejskie spektakularne wpadki (ME w Kazaniu) nie dotyczyły świata. Oczywiście wygląda to na walkę o władzę nad ciężarami, chociaż rozkład sił jest iście kosmiczny - z jednej strony grupa Węgra Ajana, z drugiej włoska szpica EWF (a ta nie zjawiła się w Penang...) wspomagana przez sekretarz generalnego IWF - Chińczyka. I to wcale nie jest... nowość, bo Europa zawsze twierdziła i nadal twierdzi, iż ten kontynent jest solą podnoszenia ciężarów. Tu przypomnę, iż powołana do życia w roku 1969 w Warszawie Europejska Federacja Podnoszenia Ciężarów (jednym z ojców Janusz Przedpełski) powstała jako reakcja na niezadowolenie z polityki IWF dowodzonej wtedy przez leciwych Amerykanów -prezydenta Clearence Johnsona, a faktycznie rządzonej przez sekretarza generalnego Oskara State'a. I dlatego spiskowcy zebrali się wtedy w hotelu „Saskim" i zawiązali także z politycznym kontekstem EWF, co dało naprawdę nowy, dobry impuls dla całej sztangi oraz miejsce dla Polaka w najwyższych władzach.
Teraz mamy już inny świat, inne układy, warunki i sposób komunikowania się oraz zarządzania. Więc nie rozumiem dlaczego oficjalne strony internetowe IWF i EWF to jest informacyjna pustynia lubująca się w imponderabiliach podawanych z szybkością żółwia. Dlaczego o sporach w Penang nie ma nawet wzmianki, a można odnieść wrażenie, iż w Malezji przyjęto tylko wprowadzenie nowego wzoru kostiumów (wrócę do tej sprawy) na wniosek państw muzułmańskich (i... USA), czyli teraz można (panie) będzie startować w tzw. body za kolana i po dłonie, na to kostium, na to majty, a na głowie może być nawet turban... Dlaczego o śmierci Wally Hollanda IWF zawiadamia po 48 godzinach, a EWF jeszcze później, chociaż był to przecież jej wieloletni szef ?
To wszystko zakończy się zapewne przetasowaniami na ciężarowych szczytach, chociaż na razie zawarto wymuszony rozejm. Jak w tym wszystkim jest i będzie rola Polski spróbujemy się dowiedzieć po powrocie z Malezji prezesa PZPC Zygmunta Wasieli, którego już teraz trzeba podziwiać za realistyczno-dyplomatyczne podejście do wymienionych problemów, a w sierpniu z okazji ciechanowskich ME 17-latków do Polski przyjedzie Ajan i też będzie okazja do zadawania pytań. No i czy Warszawa może zostać miejscem siedziby sekretariatu EWF? Ale w skali ważności spraw naszej sztangi nie zapominajmy, iż federacyjne kłótnie to nie jest koniecznie pępek świata. Może lepiej się zastanowić dlaczego w Penang nasi juniorzy to (jak na razie) druga, albo trzecia gildia z kilkudziesięciokilogramowymi stratami do triumfatorów? Bo tłumaczenie, iż „Azjaci dojrzewają szybciej" nie bardzo daje się już obronić.
Jacek Korczak-Mleczko