Ciężki poniedziałek (50) Rekord świata „Rozmaryna”!
Dzisiejszy „Ciężki poniedziałek" jest już 50. z kolei, co uważam z niezły wynik. Chociaż o tym, co udało mi się dotychczas napisać i co chciałbym jeszcze realizować przyjdzie czas wspomnieć w bliską już rocznicę ukazywania się tego cyklu na związkowej stronie internetowej. Więc teraz już o jubileuszu popularnego „Rozmaryna" który to przypada w najbliższą niedzielę - 17 kwietnia 2011. Bo 17 kwietnia 1961 roku, czyli 50 lat temu Jan Rozmarynowski zjawił się - jako współpracownik kultowego wówczas magazynu „Sport dla Wszystkich" - w mieście Koszalinie, aby sfotografować mistrzostwa Polski w podnoszeniu ciężarów. A co w tym niezwykłego? Ano to, iż od tamtego czasu Janek był i pracował na WSŻYSTKICH championatach naszego kraju, co jest rekordem absolutnym; także - przypuszczam - w skali światowej! Więc moje (i nie tylko moje) gratulacje dla rekordzisty za to pół wieku z MP, za fachowość, olimpijski spokój w każdej sytuacji, znawstwo ludzi i zdarzeń, skromność i sumienność oraz za wspaniałe zdjęcia, które stanowią bezcenną dokumentację historyczną polskiej sztangi!
Janek tak wspomina tamte dni: „Jako 21-latek miałem dwie pasje i... tak to już pozostało. Pierwsza to fotografia, utrwalanie chwili, ludzi, tego co wokół mnie. Zaczęło się od prezentu, który sprawił mi mój stryj Roman - był to małoobrazkowy, enerdowski aparat fotograficzny Superdolina (ciągle przechowuję sklepowy paragon...), który wydawał się wtedy istnym cudem. Zacząłem robić i samemu wywoływać zdjęcia, skończyłem stołeczne Technikum Fotograficzne przy ulicy Spokojnej w rodzinnej Warszawie i w roku 1958 poszedłem do pracy w Wojskowej Agencji Fotograficznej; jako laborant. Równocześnie był sport, czyli podnoszenie ciężarów i kulturystyka. Startowałem w zawodach, mistrzostwach, w roku 1960 byłem współzałożycielem istniejącego do dzisiaj klubu TKKF Herkules. I to była taka jedność, gdyż kulturyści byli wtedy pod związkowymi skrzydłami PZPC, a naczelny redaktor - Stanisław Zakrzewski był wiceprezesem. Obowiązywało też hasło , a taką ikonami obu tych dyscyplin byli Andrzej Jasiński i Przemek Kwiatkowski. W ciężarach startowałem w wadze lekkiej , czyli 67,5 kg zaliczając w wyciskaniu 110 kg, w rwaniu 95 i 120 w podrzucie, co było moimi rekordami życiowymi. W kulturystyce też było trochę sukcesów; 5. miejsce wśród seniorów na słynnych zawodach w Sopocie. Wymiernym rekordem, do tej pory nie pobitym, jest uzyskanie w pompkach na 3. taboretach 75 powtórzeń w ciągu minuty. Zaś za sprawą redaktora Zakrzewskiego trafiłem do , gdzie od lipca 1961miałem już etat, i zostałem wysłany właśnie na mistrzostwa Polski sztangistów w Koszalinie. Zawody odbywały się w kinie , a ja czułem się jak w siódmym niebie, że będę mógł fotografować właśnie te zmagania, a na pomoście wystąpią moi idole na czele z mistrzem olimpijskim z Rzymu 1960 Ireneuszem Palińskim i brązowymi na tych igrzyskach Marianem Zielińskim i Janem Bochenkiem. Kiedy już na sali podszedł do mnie prezes Janusz Przedpełski, a rządził w PZPC już od dwóch lat i był członkiem kolegium redakcyjnego >SdW" i zapytał : No i pomagał, spotykaliśmy się przez te lata nie tylko na mistrzostwach Polski, a naszą specjalnością - jako rannych ptaków - były wspólne spacery przed śniadaniem i dyskusje o tym, co wokół nas, wokół sportu i sztangi. To były bardzo osobiste rozmowy, kiedyś prezes wyznał, że wiek robi swoje, zaczyna czuć się zmęczony i dlatego szykuje już swojego następcę. Ten jeździ na zawody, pyta, podpatruje, uczy się. Tak Janusz Przedpełski mówił wtedy o Zygmuncie Wasieli. No i proszę obecny prezes PZPC jest tez wiceszefem IWF i EWF, a nasza sztanga ma dwóch mistrzów świata i wielkie nadzieje związane z igrzyskami w Londynie 2012. Więc ja mam satysfakcję, jestem tam gdzie powinienem, będę oczywiście w Płońsku na tegorocznych MP, tak samo jak na kobiecych mistrzostwach w Siedlcach. Nadal kocham to, co robię i nadal trenuję w Herkulesie, nadal wiem jaki jest zapach siłowni i jak smakuje ciężar. Oby tylko było zdrowie".
„Rozmaryn" przez te 50 lat na mistrzostwach Polski widział wszystko i wszystkich. Szczycił i szczyci się przyjaźnią z Januszem Przedpełskim, Klemensem Roguskim, Augustynem Dziedzicem, Ryszardem Szewczykiem, Ryszardem Soćką, Bogusławem Maliszewskim, Zygmuntem Wasielą, Waldemarem Baszanowskim, Zygmuntem Smalcerzem, Mietkiem Nowakiem, Ireneuszem Palińskim, Wojtkiem Ozimkiem, Ludwikiem Jaczunem, Staszkiem Wyszomirskim, Jankiem Kondrackim, Heniem Jasiakiem czy Markiem Gołąbem. Z całą plejadą trenerów, działaczy, sędziów, dziennikarzy i zawodników którzy od Koszalina 1961 przewinęli się przez polskie pomosty, albo pracowali obok nich.
Janek pytany o różnice pomiędzy tamtymi zawodami, a obecnymi odpowiada że nie ma zbyt wielkich mimo, iż zmienił się sprzęt i do niebotycznych wymiarów wzrosły podnoszone ciężary. Zmienili się tylko zawodnicy, bo któreż to już pokolenie fotografuje Rozmarynowski? Bo ciągle są zawody i ciągle wieczorne dyskusje o tym, co dzieje się na pomoście i w świecie. Więc Janek nigdy nie zapomni rozmów do świtu z Waldemarem Baszanowski, który dzielił z nim pokój podczas MP w Szczecinie, a było to tuż po pobycie „Baszana" w dalekiej Indonezji. W dorobku Janka są setki tysięcy zdjęć, negatywny uporządkowane w archiwum którym w ciągu minuty nasz rekordzista znajdzie potrzebna klatkę. W 2004 roku, gdy przyszedł czas pożegnania się z tradycyjnym aparatem na rzecz cyfrowego, a ciemnię zastąpiła obróbka komputerowa, Rozmarynowski za rada swego druha po aparacie - Jana Morka (kiedyś Interpress) zeskanował większość swoich fotoskarbów, część oddał do dyspozycji Foto Agencji Forum. Może podczas MP w Płońsku 2011 zadziwi nas wystawą przypominającą to, co zdarzyło się od debiutu w kinie „Mewa"...
Na zdjęciach historyczny kadr z Koszalina 1961 - w akcji Czesław Białas, „Rozmaryn" w boju rwania, podczas treningu i zawodów kulturystycznych, dyplomy uznania, razem z braćmi Zielińskimi, z Waldemarem Baszanowskim, z niżej podpisanym , silna grupa z rocznika 1940 czyli panowie Gołąb, Rozmarynowski i Wyszomirski, z Marianem Zielińskim, otwarcie wystawy podczas ME w Katowicach oraz Janusz Przedpełski, Tamas Ajan i JR podczas wernisażu fotogramów Janka na MŚ 2002 w Warszawie.
Jacek Korczak-Mleczko
PS. Bardzo dziękuję za wszystkie telefony i maile z gratulacjami po objęciu przeze mnie funkcji rzecznika prasowego PZPC; specjalne dzięki - za przemiły list - panu prezesowi Tarpana Mrocza , Henrykowi Szynalowi.
PS ekstra. Jeszcze raz jubileuszowo, czyli 100 lat dla Ździcha Farasia, legionisty,wielokrotnego championa i reprezentanta Polski, który wczoraj przeskoczył niepostrzeżenie „50". Najlepszy prezent sprawił mu zaś syn Michał prezentując na internetowym titanosie galerię zdjęć ojca z lat jego kariery... (JKM)
|