Ciężki poniedziałek (45) Siedleckie klimaty
Siedlecka sztanga w WLKS, ale także silne sekcje lekkiej atletyki i zapasów, kojarzą mi się z rokiem bodaj 1978, gdy pracując w tygodniku „Sportowiec" przejąłem (z radością, co widać do dzisiaj...) po redaktorze Jerzym Iwaszkiewiczu pisanie o podnoszeniu ciężarów. A że w „Sportowcu" nie unikaliśmy trudnych, interwencyjnych tematów i kolędowaliśmy po Polsce (gdzie teraz te czasy?) wezwał mnie ówczesny redaktor naczelny - Witold Duński i dał wycinki kilku artykułów z siedleckiej, lokalnej prasy. I powiedział: „Niech pan jedzie, jest sprawa". Rzecz tyczyła incydentu z udziałem młodego, bardzo zdolnego i już utytułowanego młodego sztangisty WLKS (mniejsza o nazwisko...), który będąc uczniem - o ile pamiętam - Technikum Rolniczego w podsiedleckim Radoryżu pchnął, czy uderzył kolegę powodując przykry uraz, a sprawę podciągnięto do miana afery obyczajowej, bo ponoć „siedleccy sztangiści biją, a ich agresję rodzi koks". No i pojechałem do Siedlec, na dworcu odebrał mnie ówczesny alfa i omega WLKS, czyli Marek Kompolt, odwiedziłem klub -wtedy poznałem Zygmunta Wielogórskiego i Stefana Długosza - bronił racjonalnie swojego zawodnika, odwiedziłem milicję, pokrzywdzonego mieszkającego jak pamiętam w Sokołowie, Radoryż oraz podejrzanego w tym całym dramacie sztangistę K. Fakty okazały się bardziej skomplikowane, niż w pierwszej wersji, a wszystko skończyło się chyba dość łagodnie i bez krzywdy dla nikogo, a co najważniejsze nie wylano dziecka z kąpielą, czyli siedleckich, elzetesowskich ciężarów. A był to przecież czas, gdy Siedlce były miastem wojewódzkim i nadal twierdzę, iż tamten podział administracyjny kraju (dziś tak krytykowany) był wielką szansą rozwoju dla mniejszych ośrodków, a wielkim beneficjentem był także sport, co do dzisiaj widać choćby i na przykładzie innego mazowieckiego miasta- Ciechanowa.
Wtedy w Siedlcach bywało się często, klub zapraszał na wiele imprez z mistrzostwami Polski na czele a aktywny także w PZPC prezes Kompolt był, powiedzmy, rzutkim prekursorem działacza marketingowca jakby wyprzedzającego swój czas. Wiemy, iż przegrał sam ze sobą, że zmarł w zeszłym roku, a jego pokiereszowane z różnych przyczyn życie było pasmem tragicznie zakończonej udręki. Ja zapamiętam go z tych lepszych dni...
Siedlce i WLKS to dla mnie zawsze będzie Zygmunt Wielogórski - dziś wiceprezes PZPC i nasz eksportowy sędzia na olimpijskim poziomie. W czasach o których wspominam był bodaj etatowym pracownikiem RW LZS, tworzył klub, kochał sport ludzi od sztangi i takim pozostał do dzisiaj - a był szefem gminy Siedlce, wojewodą, teraz już druga kadencję jest starostą siedleckiego powiatu. Z tamtych lat pamiętam Jana Borkowskiego - admiratora WLKS, wicewojewodę, potem posła na Sejm z listy PSL, dzisiaj wiceministra spraw zagranicznych, pamiętam młodego trenera -zapaleńca Ryśka Soćkę, no i wspomnianego już Stefana Długosza, który w klubie dyrektorował będzie chyba dożywotnio...
W miniony piątek było bardzo uroczyście. Honory domu pełnili prezes WLKS Siedlce-Iganie Nowe Jan Hawrylewicz i wiceprezes Ryszard Soćko. Pierwszy przedstawił stan klubu w roku jubileuszu, dużo mówił o prowadzonej właśnie inwestycji (już „wyszła z ziemi"), czyli nowym budynku hali oraz o wiernych i hojnych sponsorach klubu bez których nie da sobie wyobrazić dynamicznej działalności. A ponoć przydałby się milion z okładem na wspomniana inwestycje właśnie. WLKS Siedlce-Iganie Nowe był jednym z triumfatorów niedawnego ministerialnego podsumowania roku 2010 sportu młodzieżowego; zwyciężył w kategorii gmin do 20 tysięcy mieszkańców. Soćko skupił się na sukcesach czysto sportowych i silonej pozycji sekcji podnoszenia ciężarów. Były krzepiące słowa od przedstawicieli Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego, władz powiatu i miasta Siedlce, prezes Zygmunt Wasiela chwalił dobrą robotę WLKS-u i przekazał klubowi medal 85-lecia PZPC, a wiceszef LZS-ów Wacław Hurko nazwał gospodarstwo prezesa Hawrylewicza jedną z wizytówek zrzeszenia.
Na sali zasiedli też, i otrzymali okolicznościowe puchary i upominki, sponsorzy klubu i przyjaciele (w liczbie kilkudziesięciu...) klubu. Przekrój branż i profesji donatorów był bardzo różnorodny. O wspomnianych przedstawicieli lokalnych władz, poprzez przedstawicieli banków, firm ubezpieczeniowych oraz biznesmenów wielu specjalności; od branży samochodowej po przetwórstwo spożywcze, od elektroniki po zakład wędliniarski, od firm budowlanych po siedlecki... Polmos. Szczerze mówiąc owa różnorodność sponsoringu - od biznesowych branż po kwoty przeznaczone przez nich na klub - to dobrze sprawdzony system godny polecenia dla wszystkich. Tylko trzeba chcieć, działać, a nie czekać na mannę z nieba. Nie da się bowiem ukryć, iż w obecnej sytuacji polskiego sportu, czyli ograniczeniach nakładów z budżetu państwa konieczne jest partnerstwo z władzami samorządowymi i sektorem prywatnym. Takie rozwiązania, szczególnie w zakresie inwestycji, zaleca wręcz nowa ustawa o sporcie... Sądzę, iż owe „siedleckie klimaty" trwały będą jeszcze długo, a treningowe szlify uzyskane w WLKS dadzą przepustkę w świat dla wielu sztangistek i sztangistów, a wzorem niechaj będzie nasz mistrz Marcin Dołęga który po transferze z Łukowa sportowo dojrzał właśnie w Siedlcach.
Na koniec pobytu w Siedlcach była jeszcze wizyta „za miedzą", czyli w kobiecym internacie Ośrodku Przygotowań Olimpijskich dowodzonym przez Ryśka Soćkę i jego małżonkę Danutę. Dziewczyny reprezentujące WLKS szykowały się już do porannego wyjazdu do Ciechanowa na I rzut Drużynowych Mistrzostw Polski (zajęły 2. miejsce za broniąca tytułu Mazovią; wyniki i foto Janka Rozmarynowskiego także na www.pzpc.pl), a Soćko mówił też o niedawnym 2-tygodniowym pobycie kadrowiczek w ośrodku szkoleniowym w Madrycie i o rozpoczynającej się już jutro rewizycie Hiszp-anek, które gościć będziemy w COS Spała. A do Siedlec przyjedziemy znowu. I to wcześniej, niż jesienią na mistrzostwa Polski kobiet...
I jeszcze jedno. W piątek rano, przed wyjazdem do Siedlec prezes Zygmunt Wasiela przyjął miłych gości, czyli silna delegację UKS Relaks Oborniki Śląskie na czele z prezesem (i jednocześnie dyrektorem tamtejszego OSiR-u) Tadeuszem Banachem. Przypomnijmy, iż niedawno Oborniki gościły uczestników corocznej narady sędziów PZPC, a kilka lat temu bardzo udanie zorganizowały mistrzostwa Polski kobiet. W klubie, nastawionym na podstawowe szkolenie młodzieży trenerem (społecznym) jest Tomasz Pałka syn Stefana - dawniej znanego zawodnika, a dziś sędziego PZPC. W tym niewielkim, podwrocławskim mieście tez można znaleźć talenty, a najświeższym przykładem Rafał Makson, kadrowicz U-17 mający już na swym koncie kilka znaczących sukcesów. Goście z Obornik przyjechali do centrali od sztangi z konkretną sprawą. Marzy im się, aby u nich powstał ciężarowy ośrodek szkolenia. Mają hotel, salę, potrzeba trochę inwestycji i ram organizacyjnych, etatów. Problem oczywiście w funduszach, bo doświadczenie jest. Tadeusz Banach, przypomnijmy raz jeszcze, wiele lat zasiadał we władzach PZPN i był szefem dolnośląskiego okręgu, w czasie pracy we Wrocławiu nadzorował budowę pięknej hali Orbita. Teraz chce coś dobrego uczynić dla ciężarów i swoich Obornik. Ten wątek łączy się z Siedlcami - to kolejny przykład na to, że najwięcej inicjatyw jest nie w wielkich metropoliach, ale tam gdzie nie ma anonimowości wielkiego miasta, gdzie ludzie znają się i umieją z tych kontaktów korzystać, czują wspólnotę celów. To jest bezcenne.
Jacek Korczak-Mleczko
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Oborniki raz jeszcze
Drodzy Czytelnicy-internauci! Jak zauważyliście w moim dzisiejszym, już 45. „Ciężkim poniedziałku" pt. „Siedleckie klimaty" ostatni akapit poświęcony był piątkowej wizycie w siedzibie PZPC miłej delegacji z Obornik Śląskich - na czele z prezesem Tadeuszem Banachem, która konferowała z prezesem Zygmuntem Wasielą i naszym sędziowskim omnibusem Stanisławem Wyszomirskim. Niestety, na skutek nieporozumienia (nazwijmy go „chochlikiem internetowym) w „Ciężkim poniedziałku" ilustrowanym zdjęciami z uroczystości w WLKA Siedlce-Iganie Nowe zabrakło fotografii Janka Rozmarynowskiego z wizyty działaczy z Obornik. Nadrabiam to w tym miejscu przepraszając i pozdrawiając zainteresowanych. (JKM)