Zygmunt Wasiela: w połowie drogi między Pekinem, a Londynem
PZPC.PL: - Jaki był 2010 rok dla podnoszenia ciężarów w Polsce? Chyba możemy z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku pożegnać ostatnie dwanaście miesięcy i snuć plany na następny sezon? ZYGMUNT WASIELA: - Będę chyba wyrazicielem opinii wielu osób, gdy stwierdzę, że możemy czuć się zadowoleni z minionych dwunastu miesięcy. Oczywiście nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej. O tym doskonale pamiętamy i zechcemy poprawić ten wynik. Ale na pozytywną ocenę ostatniego roku przede wszystkim rzutuje zdobycie 22 medali w dwuboju w mistrzostwach Europy i świata w różnych kategoriach wiekowych. Nasze reprezentacje były widoczne zarówno w najważniejszej imprezie sezonu mistrzostwach świata seniorów jak i czempionatach młodzieżowych. Na najwyższym stopniu podium w Antalyi stanęli Adrian Zieliński i Marcin Dołęga. Arsen Kasabijew był mistrzem Europy w Mińsku. Seniorzy zdobyli maksymalną liczbę kwalifikacji olimpijskich sześć. Kobiety mają trzy paszporty. Będziemy starali się, żeby były cztery. Od samego początku powtarzamy, że chcemy do Londynu wysłać 10-osobową reprezentację 6+4.
- O sukcesach seniorów było głośno pod koniec września. W listopadzie w cypryjskim Limassol bardzo udany start miały reprezentacje młodzieżowe w mistrzostwach Europy do 20 i 23 lat.
- We wspomnianych czempionatach na Cyprze zdobyliśmy dziewięć medali. Sukcesów gratulował nam minister sportu i turystyki Adam Giersz. W depeszy przysłanej do ekipy napisał m.in. że zawodniczki i zawodnicy z tej drużyny stanowią doskonały zaczyn do olimpijskiej reprezentacji w Rio de Janeiro. Praca w strukturach związku, a bez tej nie ma sukcesów, odbywa się na każdym szczeblu. Cieszy również fakt, że są chętni do uprawiania podnoszenia ciężarów. Było to widać na mistrzostwach Polski w Ciechanowie, gdzie poszczególne wagi były bardzo licznie obsadzone. Teraz ważnym zadaniem jest zatrzymanie tych ludzi w naszym sporcie. Podobne obserwacje można poczynić w innych miejscowościach Polski. Złoty medal Adriana Zielińskiego spowodował, że w Mroczy coraz więcej młodych ludzie chce zaczynać przygodę z podnoszeniem ciężarów.
- Wspomniał Pan o gratulacjach ministra Adama Giersza po sukcesach młodzieży na Cyprze. Proszę krótko opowiedzieć o relacjach na linii PZPC - ministerstwo sportu i turystyki.
- Minister sportu i turystyki wielokrotnie podkreślał, że bardzo wysoko ceni wyniki naszych zawodników. Po sukcesach w Antalyi Adam Giersz przyjął naszych bohaterów, trenerów oraz kierownictwo związku. Powiedział wówczas m.in., że Marcin Dołęga i Adrian Zieliński są naszymi wielkimi mistrzami i kandydatami do medali w igrzyskach olimpijskich w Londynie. Liczymy, że w przygotowaniach do najważniejszych imprez najbliższych dwóch lat władze naszego sportu zapewnią wszystkie potrzebne środki do realizacji procesu szkoleniowego. Zresztą do tej pory zawsze tak było.
- Jakie czynniki złożyły się na wspomniane sportowe sukcesy? Wiemy, że czołowi zawodnicy podkreślają dobrą atmosferę panującą w kadrze narodowej?
- Kadra oraz wszystko co się wokół niej działo zdało egzamin. Przypomnę, że w naszym systemie treningowym powstał Zespół Metodyczno-Szkoleniowy, w skład którego wchodzą: prezes, wiceprezes ds. sportowych, kierownik wyszkolenia oraz trenerzy wszystkich kadr. Strategia przygotowań została opracowana nie tylko na 2011 rok, ale również do samych igrzysk olimpijskich w Londynie. Wszystko jest ustabilizowane i przewidywalne. Próby zmiany trenera kadry przed mistrzostwami świata w Antalyi nie były przemyślane. Bez wspomnianej stabilizacji nie można nawet myśleć o sukcesach, nie tylko w sporcie.
- W ostatnim czasie zwiększa się rola trenerów klubowych w przygotowaniach kadry?
- Oni są ważną częścią systemu szkolenia w Polskim Związku Podnoszenia Ciężarów. Współpraca ze szkoleniowcami klubowymi układa się bardzo dobrze. Mogę tutaj posłużyć się przykładem Dominika Mikołajczyka z Tarpana Mrocza, który ogromnie pomógł w przygotowaniu kadrowiczów z Tarpana Mrocza.
Rozmawiał Eugeniusz Andrejuk