Łuków - show na Partyzantów
Tuż po Antalyi była bowiem IV Gala im. Mariana Zielińskiego w jego rodzinnym Chełmie, potem II Memoriał Janusza Przedpełskiego w Spale, ledwie ponad tydzień temu XV już gdański Memoriał Waldemara Malaka, w minioną niedzielę dołączyła do tej udanej serii kolejna już Grand Prix miasta Łukowa. W pięknej hali sportowej przy Szkole Podstawowej nr. 1 przy ulicy Partyzantów obejrzeliśmy atrakcyjny i przeprowadzony w szybkim tempie show, a było wszystko co na takiej imprezie być powinny. Od orkiestry dętej umilającej oczekiwanie na zawody po udane popisy wokalne i taneczne oraz pokaz (owacyjnie przyjęty) w wykonaniu Roberta Piotrowicza - naszego jedynego zawodowego kulturysty, trzykrotnego mistrza świata i uczestnika legendarnych zawodów Mister Olympia w Las Vegas i Arnold (Schwarzenegger) Classic w także amerykańskim Columbus. Mistrz Piotrowicz imponował masą i pozowaniem, udzielał wywiadów, a chłopisko - rodem z podwarszawskich Ząbek -to miłe i nie zmanierowane...
Na sali prawie komplet ludzi, pomost- a właściwie rozbłyskująca światłami estrada - na profesjonalnym poziomie, a z mikrofonami w ręku Boguś Mokranowski i dwaj showmani - Mirosław Greluk oraz najsłynniejszy w Polsce strażak-ochotnik, czyli z znany z telewizyjnych popisów „nasz Angol" - Kevin Aiston. Widownia też reprezentatywna - od mamy braci Dołęgów(Marcina nie było...) i ich familie , obecnego wszędzie gdzie trzeba prezesa PZPC Zygmunta Wasieli po fanów-kibiców naszego sportu. Od mistrz Marka Gołąba i szefa wyszkolenia związku Bogdana Maliszewskiego po młodych adeptów sztangi. Od władz samorządowych miasta i powiatu po trenerów. No i najważniejsi z nich, czyli bohaterowie wieczoru - zawodnicy na czele z mistrzem świata Adrianem Zielińskim. Jak pisze na tej stronie Gienio Andrejuk bohaterem zawodów był gospodarz imprezy, najstarszy z Dołęgów - Robert, który nie dał szans rywalom (najmłodszemu z braci Danielowi także), a 203 kg w podrzucie to było coś. Podziwiam Roberta, bo startuje w Polsce, w lidze niemieckiej i francuskiej, nabiera ostróg organizatora imprez i - jak już pisałem w „Ciężkim poniedziałku" w niedzielnych wyborach samorządowych startuje o mandat radnego miasta Łukowa. I sądząc po niedzielnym aplauzie sali szanse na wybór ma...
Grand Prix po raz kolejny potwierdziła prawdę o tym, iż tak wiele zmienia się u nas jeśli chodzi o oprawę ciężarowych zawodów, ale Bogu dzięki forma nie przerasta treści. Bo muszą być mistrzowie żeby był show i odwrotnie. Doskonałe wydaje się także połączenie ciężarów z pokazami kulturystycznymi i cała otoczka artystyczna imprez podobnej tej w Łukowie. No i to też forma promocji miasta i regionu. Na koniec wszyscy bohaterowie wieczoru świętowali na scenie, sypało się confetti, jarzyły reflektora, a z głośników słychać było kultowe „We Are The Champions" - ten sportowy hymn naszych czasów. Czyli przy polskiej sztandze teraz mniej siermiężnie, a bardziej na luzie. No i chyba tak trzymać.
Jacek Korczak-Mleczko