Ciężki poniedziałek (27) Dzień naszej pamięci
Truizmem jest pisanie o tym, jaką stratą dla środowiska była śmierć wybitnych działaczy centrali PZPC - prezesa Janusza Przedpełskiego, Andrzeja Matusiaka, Bogdana Kołodziejskiego, czy - dawno już temu - Stanisława Zgondka. Dwaj pierwsi mają swoje zawody memoriałowe, dalej ich dokonania i postacie wspominane są przy wielu okazjach, widać jak wiele z ich stylu zarządzania związkiem sprawdza się także w dzisiejszych realiach. Jeśli myślimy o trenerach (którzy także mieli za sobą karierę sportową), co to stworzyli polską szkołę od sztangi to przywołujemy cienie Klemensa Roguskiego, Augustyna Dziedzica, Bronisława Stępnia, Czesława Białasa (i ich wieloletniego współpracownika - doktora Michała Firsowicza), Stefana Polaczuka. Patrząc podczas każdych zawodów na walczącą na pomoście młodzież porównujemy ją, my - starsi - z dokonaniami i stylem niezapomnianych Ireneusza Palińskiego, Mariana Zielińskiego, Krzysztofa Becka, Mieczysława Nowaka, Jacka Gutowskiego, Jana Wojnowskiego, Grzegorza Cziury, Henryka Trębickiego, Adama Bondara, Jerzego Kaczkowskiego, Jana Łostowskiego, Tadeusza Dembończyka,Waldemara Malaka... Gdy patrzymy na sędziów ciągle widzimy w akcji Jana Janiszewskiego i Jana Kondrackiego. Gdy wspominamy dziennikarskich fachowców od sztangi, to muszą paść nazwiska Zygmunta Weissa, Andrzeja Marondla, Jerzego Jankiewicza, Jerzego Mrzygłoda, Tomasza Nikończyka, Andrzeja Łozowskiego, Jacka Żemantowskiego i Grzegorza Stańskiego. Wszyscy z wymienionych byli ludźmi z krwi i kości - z zaletami i charakterem, czasami z charyzmą, ale i często z wadami i kłopotami z życiem po zakończeniu sportowej kariery. Ale tak to już jest na tym świecie.
Tych postaci zebrałby się cały legion, jest ich w już 85-letniej historii PZPC o wiele więcej i tylko od nas zależy czy będziemy o nich pamiętali. To bardzo delikatna kwestia, co obserwuję na co dzień szczególnie na dziennikarskim podwórku. Przykre jest bowiem, iż w dobie Internetu i nieograniczonego wręcz dostępu do informacji, młodzi adepci mojego zawodu są - w większości -pozbawieni tak zwanej pamięci historycznej. Dla nich dzieje danej dyscypliny sportu, nawet tej w której już uważają się za specjalistów i mają różne pomysły na sukcesy, zaczynają się jakby przed kilku laty; od dnia w którym opanowali trudną sztukę pisania i czytania. A przecież w polskim sporcie, także przy sztandze „wszystko już było", a przede wszystkim ludzie godni zapisania się w historii. I wielcy bohaterowie-mistrzowie i postacie drugiego planu bez których nie odbyły by się żadne zawody, ani nie ukształtowałby się żaden ciężarowy talent. Gdy byli i działali traktowaliśmy to, jak coś oczywistego. Gdy ich zabrakło dostrzegliśmy dopiero jak bardzo trudno ich zastąpić. Nie rozumiem też , powiedzmy, niechęci ze strony mediów do przypominania sylwetek tych ludzi sportu, którzy odeszli na zawsze. Niechęci, może wypływającej z niewiedzy. Szczególnie dotyczy to mediów elektronicznych na czele z TVP, która podobno realizuje publiczną misję. Więc nie wiem dlaczego na przykład na antenie TVP Sport na okrągło serwują powtórki powtórek powtórek ostatniego piłkarskiego mundialu, a nie znajdziemy prawie nic co dotyczyłoby historii i ludzi którzy ja tworzyli? Na szczęście jest niestrudzony Bogdan Tuszyński i jego dzieła dokumentujące polski sport.
W dniu Wszystkich Świętych płoną nagrobne znicze pamięci. I wierzę, iż środowisko polskiej sztangi choć przez chwilę zadumało się nad jego Wielkimi Nieobecnymi.
Jacek Korczak-Mleczko
Na zdjęciach Janka Rozmarynowskiego: 1. Augustyn Dziedzic ze swym najsłynniejszym wychowankiem Waldemarem Baszanowskim. 2. Generał Kazimierz Gilarski, dowódca Garnizonu Warszawa i wielki sympatyk ciężarowej sekcji Legii, zginął 10 kwietnia w katastrofie smoleńskiej. Tutaj podczas zawodów w towarzystwie Mariana Jankowskiego i Kazimierza Czarneckiego. 3. Grób Mariana Zielińskiego na Wojskowych Powązkach. 4. Tamże grób Janusza Przedpełskiego. 5. Ireneusz Paliński. 6. Jacek Gutowski. 7. W akcji Jan Kondracki. 8. Mieczysław Nowak i Jan Wojnowski odpytywani przez Jerzego Mrzygłoda. 9. Henryk Trębicki ma w Ostrowi Mazowieckiej swoją ulicę.
|
|
|
|