Ciężki poniedziałek (20) Fenomen Tomkowskiego
Znam Zbyszka od roku 1977, ile on ma lat nie napiszę, bo dla mnie w ogóle się nie zmienia i do roboty ma zapał młodzieniaszka. Pogląd dotyczący jego metryki możemy sobie jednak wyrobić biorąc pod uwagę fakt, iż rządzi Spałą od... 40 lat. Prawie bez przerwy, bo listopadową nocą roku 2005 do jego drzwi załomotali młodzi hunwejbini od PiS-owskiego ministra sportu -osławionego Tomasza Lipca i bez słowa wręczyli mu natychmiastowe wypowiedzenie z pracy. Bez wyjaśnień, bez słowa „dziękujemy". Na szczęście niezasłużona banic ja trwała tylko dwa lata, po Lipcu już ani śladu (nie licząc sprawy sądowej), a obecnie rządzący przywrócili Tomkowskiego na jego dyrektorski fotel. No i on szybko naprawił to, co zepsuli dyrektorzy z tamtej Lipcowej ekipy...
Tomkowski znał Janusza Przedpełskiego od początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Zawsze była nić porozumienia i sympatii, może nawet twarda męska przyjaźń. Prezes pomagał mu (jeszcze podczas pracy Zbyszka w Sieradzu)w zakładaniu sekcji podnoszenia ciężarów, zaraził sympatią i zrozumieniem dla naszej dyscypliny sportu. No i Spała stała się jedną z kuźni w której kadra narodowa przygotowywała się do swojej złotej drogi po medale olimpijskie i te z championatów Europy i świata. Młode pokolenie polskiej sztangi nie może pamiętać, jak to dawnej bywało i czym, w okresie tzw. niedoborów rynkowych, były królestwa Centralnego Ośrodka Sportu ze spalskim OPO na czele. Ano luksusów to nie było. W Spale najpierw miejsca hotelowe w pawilonach typu „Pilawa", dość siermiężna treningowa sala, stołówka jak to stołówka; żadnych basenów, luksusów, szwedzkich stołów, odnowy, kriokomór i warunków jak na bardzo kosztownych wczasach. Za kadencji Tomkowskiego wyrósł jednak całkiem nowy Ośrodek, prawdziwy skarb dla potrzeb sportu ukryty w niepowtarzalnym krajobrazie spalskich lasów. Ani też się nie spostrzegliśmy, gdy tak samo zmieniło się i inwestycyjnie dojrzało Cetniewo (druh Tomkowskiego - Janusz Kluczyński rządził tam z przerwami przez ćwierć wieku), jak pięknie i korzystnie dla potrzeb sztangistów zmienił się ośrodek w Giżycku, jak zmienia się COS w Zakopanem. Bo te ośrodki to wielki, budowany przez lata z budżetowych pieniędzy, materialny skarb polskiego sportu - niczym nie ustepujący podobnym obiektom na zachodzie Europy - we francuskim Font Romeu, włoskiej Formii czy hiszpańskiej bazie w Sierra Nevada. Pamiętam, gdy przed laty jedna z grup kadrowiczów (acz nie ta od sztangi) miała pretensje do Kluczyńskiego, iż w jadłospisie nie ma owoców południowych. Na to szef Cetniewa odparł, iż u niego owocem południowym jest jabłko zjedzone w południe... Gdzie te czasy, gdy nie trzeba już niczego „załatwiać", nie trzeba walczyć o „masę towarową" z mięsem na czele, tylko wybierać wśród propozycji wielu chętnych do współpracy dostawców. No i doczekaliśmy czasów, gdy dawne owoce marzeń - banany i pomarańcze - są niewiele droższe od dobrych ziemniaków, a podaż taka sama jak owych kartofli. Tak to się zmieniło proszę młodzieży...
Oczywiście Tomkowski sam nie wybudował w Spale swoich nowoczesnych hoteli, sal konferencyjnych, hali, basenu, siłowni czy gabinetów odnowy i całego zaplecza gastronomicznego i lekarskiego. To wybudowano z państwowych środków, ale te trzeba było wychodzić, przysposobić sensowne projekty, nadzorować budowę, pilić i doglądać. I tak będzie już zawsze, bo dyrektorować Spale nie można przecież zza biurka.
Jest jeszcze bardzo ważny element świadczący o klasie i poziomie ośrodka przygotowań, o tym iż sportowcy chcą tam chętnie przyjeżdżać, a wielotygodniowych zgrupowań nie traktują niczym zsyłkę w leśnych ostępach. To ATMOSFERA miejsca, uśmiech - od pani w recepcji poczynając po dyrektora - i świadomość tego, że wszystko co wokół jest właśnie dla nich. Tomkowski jest prawdziwym przyjacielem sportowców, rozumie ich potrzeby i problemy. Tak mogą powiedzieć lekkoatleci, siatkarze, łucznicy, pływacy, ciężarowcy - nie przez przypadek właśnie z Spały wyruszają na mistrzostwa do Turcji - i przedstawiciele innych dyscyplin.
Zbyszek umie też organizować wielkie zawody, imprezy. Halowe championaty lekkoatletów; pamiętacie słynne zimowe mityngi skoczków wzwyż ?, ciężarowe także, bo któż zapomni o spalskich mistrzostwach świata juniorów na których eksplodował rekordami i złotym medalem talent Szymka Kołeckiego! Dlatego jestem pewien, iż zbliżający się II Memoriał Janusza Przedpełskiego będzie wydarzeniem niezwykłym nie tylko dla polskiej sztangi, ale i dla całego naszego sportu. Więc trzymam kciuki za prezesa PZPC - Zygmunta Wasielę, który już dzisiaj poleciał do Antalyii; najpierw obrady egzekutywy IWF, potem kongres i zawody. Niech załatwi, dopnie aby na pomoście w Spale spotkali się naprawdę najlepsi sztangiści świata, żeby ta kilkunastoosobowa reprezentacja była najlepszą z najlepszych, żeby pomógł prezydent IWF Tamas Ajan, żeby dopisali sponsorzy. Reszta (łatwo powiedzieć) to domena Tomkowskiego i jego zespołu współpracowników. I wiem, że uczynią z tych zawodów mały, prawdziwy ciężarowy mundial.
Zbyszkowi - kawalerowi orderów i sportowych zaszczytów, działaczowi samorządowemu miasta Tomaszowa Mazowieckiego, działaczowi sportowemu i wielkiemu społecznikowi - z okazji tych 40 lat królowania w Spale życzę, aby się... nie zmieniał i trwał. Bo Tomkowski to marka sama w sobie, to fenomen, a „w Spale wykuwamy medale". No i panie dyrektorze zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Do zobaczenia w sobotę 9 października.
Jacek Korczak-Mleczko
|
|
|