Przed Igrzyskami LZS w Kielcach
- Na Opolszczyźnie wystartowało 1806 zawodniczek i zawodników. W sumie z trenerami, sędziami i szefami ekip uczestniczyło około 2000 osób. W tym roku będzie podobnie - wspomina wiceprzewodniczący RG Zrzeszenia LZS Wacław Hurko. Jak podkreślali obserwatorzy w takich dyscyplinach jak zapasy, podnoszenie ciężarów, tenis stołowy, łucznictwo, lekkoatletyka, łucznictwo czy kolarstwo obsada była silna, a rywalizacja ciekawa. Są one tradycyjnie mocne w środowisku wiejskim. W programie Igrzysk znajdą się jeszcze gry zespołowe. Wszystkie stanowią blok sportowy, obok którego jest jeszcze rekreacyjno-turystyczny oraz integracyjny.
- Wielokrotnie przekonujemy się, że Igrzyska LZS są potrzebne. Przed rokiem reprezentowane były wszystkie województwa. Myślę, że w tym roku będzie podobnie - powiedział prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Zygmunt Wasiela. Był on jedynym szefem związku, który przyjechał na Igrzyska w Opolu. Prezes Wasiela podkreślił, że nie wszyscy czołowi zawodnicy klubów LZS będą mogli wystartować w Kielcach. - Tydzień wcześniej odbędą się w Opolu 80. mistrzostwa Polski mężczyzn. Przed nami są jeszcze ważne imprezy międzynarodowe z mistrzostwami świata, do których przygotowuje się cała krajowa czołówka - powiedział.
Region Świętokrzyski nie należy do potentatów w kraju w podnoszeniu ciężarów. Liczy się natomiast w łucznictwie i w tej dyscyplinie gospodarze mogą spodziewać się wielu medali. Potęgą w naszym sporcie jest województwo lubelskie. Prezes tamtejszego okręgu Zdzisław Żołopa mówi, że mógłby wysłać do Kielc "każdą liczbę zawodniczek i zawodników, ale niestety są limity." - Nasze kluby w większości są elzetesowskie. Zwykle wystawiamy silne ekipy. W Kielcach zabraknie raczej Karpińskiej czy Mizdal, ale inni medaliści mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych powinni być obecni - dodał Zdzisław Żołopa.
Eugeniusz Andrejuk