Ciężka praca oraz upojne noce hiszpańskich kibiców
- Z Hiszpanii wróciliśmy w piątek wieczorem. Trener Ryszard Soćko dał nam teraz kilka dni wolnego. Chodzę nad jezioro popływać i poopalać się. Oczywiście o treningu nie zapominam, gdyż on jest najważniejszy. Zaglądam więc na siłownię i czas spędzam w Biłgoraju. Będę tutaj przez tydzień. Następnie czeka nas trzy tygodnie pracy w Ośrodku w Siedlcach i wyjazd na zgrupowanie do Spały, gdzie z rewizytą przybędzie ekipa Hiszpanii - powiedział Marzena Karpińska.
Wicemistrzyni Europy podkreśliła, że kadra naszych sztangistek miała doskonałe warunki do pracy w Madrycie. - Przejście z hotelu do hali zajmowało nam zaledwie dwie minuty. Było to ważne, gdyż w tym czasie upały dochodziły do czterdziestu stopni. Sala była doskonale klimatyzowana, świetnie urządzona. Mieliśmy wielki komfort pracy. Decyzję o starcie w mistrzostwach Hiszpanii w La Corunii trzeba było podejmować bardzo szybko. Startowałam pierwszy raz w zawodach, które były rozgrywane na dwóch pomostach. Wyrwałam 78 kg i podrzuciłam 93. Podchodziłam jeszcze do 95 kg, ale nie wstałam. Potem jeszcze mieliśmy jeden sprawdzian po zakończeniu obozu. La Corunia bardzo mi się podobała, miasto jest ładnie położone nad oceanem - dodała Marzena Karpińska. Tutaj w 1999 roku rozegrane zostały mistrzostwa Europy, w których swoje wielkie możliwości zaprezentowali Agata Wróbel i Szymon Kołecki. Ich talentem i umiejętnościami zachwycał się cały świat.
- Zwiedzaliśmy też Madryt i byliśmy w Toledo. Były to piękne miejsca, naprawdę razem z koleżankami mamy co wspominać. W trakcie naszego pobytu kończyły się piłkarskie mistrzostwa świata. Hotelowa sala była w czasie finału nabita do ostatniego miejsca. Potem była wielka radość ze zdobycia złotego medalu przez Hiszpanię. Cała stolica cieszyła się całą noc. Słyszeliśmy. Dzień później był powrót reprezentacji i znowu było słychać i widać - zakończyła Marzena Karpińska.
Eugeniusz Andrejuk