Tata jest na tak
Sylwia Lalik uzyskała w dwuboju wagi 48 kg 133 kg (58+75). Swoją najgroźniejszą rywalkę wyprzedziła o cztery kilogramy, choć po rwaniu końcowy efekt rywalizacji nie przedstawiał się tak różowo. Jastrzębska o jeden kilogram wyprzedzała sztangistkę z Hrubieszowa. - W sumie było trudno zwyciężyć, musiałam powalczyć, ale udało się i jest dobrze. Jeszcze przed startem obawiałem się Wiolety Jastrzębskiej i przebieg walki na pomoście potwierdził moje przypuszczenia - powiedziała Sylwia Lalik. Nie ukrywała, że z tego sukcesu jest zadowolona. To jej pierwszy tak dobry wynik w karierze sportowej.
Sylwia Lalik podnoszeniem ciężarów zajmuje się od sześciu lat. - Na siłownię trafiłam za sprawą trenera Antoniego Czerniaka - wspomina złota medalistka mistrzostw Polski w wadze 48 kg. - On mnie namówił do podjęcia treningu i tak się zaczęło. Polubiłam ten sport. W tej dyscyplinie wszystko jest fajne. Lubię trenować, lubię fizyczny wysiłek. Cieszą mnie treningi, spotkania na siłowni oraz wyjazdy na obozy i zawody. Odpowiada mi atmosfera tych ostatnich, podnosząca się adrenalina w czasie walki o medale.
Sylwia Lalik dodała, że w Hrubieszowie są bardzo dobre warunki do uprawiania tej dyscypliny sportu. - Nie tak dawno została otwarta nowa hala. Mamy fajnych trenerów i znakomitą ekipę. W Hrubieszowie podnoszenie ciężarów jest bardzo popularne. Chyba stoi na pierwszym miejscu w naszym mieście. Znajomi wiedzą, że byłam na mistrzostwach Polski i wygrałam. Serdecznie mi gratulowali. Bardzo ucieszył się tata. Czasem ogląda zawody z moim udziałem. Nie chciał, żebym przechodziła do innej dyscypliny. Jest na tak - zakończyła Sylwia Lalik.
Eugeniusz Andrejuk
|