Prezes PKOl: wypalić dopingowy proceder
Jak ujawnił w TVN24 prezes PKOl, Piotr Nurowski, Kornelia Marek przyznała, że brała zastrzyki, jednak twierdzi, że nie miała pojęcia o tym, że są to substancje zakazane. We wtorek wieczór PKOl poinformował, że zna już wyniki próbki B polskiej biegaczki i te potwierdziły obecność w jej organizmie EPO - jednego z najsilniejszych środków dopingowych. Wcześniej Marek utrzymywała, że nie zażywała żadnych podejrzanych substancji. Kornelia Marek jest drugim polskim sportowcem, po hokeiście Jarosławie Morawieckim, w organizmie którego wykryto w czasie Zimowych Igrzysk Olimpijskich niedozwolony doping.
- Nadzieja umiera ostatnia - powiedział dzisiaj rano w Radiu Zet Piotr Nurowski. - Wczoraj po siedemnastej, jak dostałem informację, umarła. Łudziłem, bo w ciągu ostatnich piętnastu lat były dwa-trzy przypadki a to podmiany próbek, a to pomyłki. Oczywiście było na 99 procent, że potwierdzi się. I potwierdziło się. Cieszę się, że Polski Związek Narciarski wczoraj wieczorem szybko zareagował. Kornelia była na tej rozmowie. Została wykluczona z kadry, zabrano jej stypendium. Teraz czekamy na decyzję Światowej Federacji Narciarskiej (FIS) na ilę ją zdyskwalifikują. Na minimum dwa lata. I według najnowszej regulacji nie może biedaczka brać udziału w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich Soczi 2014.
Co daje? - Wszyscy chcielibyśmy dowiedzieć jak to się stało - powiedział Piotr Nurowski. - Ona jak tylko wylądowała ze Skandynawii zapytałem. Odpowiedziała: tak brałam zastrzyki domięśniowe i dożylne na początek igrzysk w Vancouver. Wiem, że to były tylko jakieś odżywki.
Prezes PKOl pyta: Co znaczy wiem? Czy ona widziała ampułkę zaplombowaną z napisem witamina A plus C? Dlatego PZN musi wyjaśnić czy ktoś jej pomagał? Piotr Nurowski dodał, że nie zna jeszcze rozmów z lekarzem. - Wierzę, że Polski Związek Narciarski w interesie swoim i zawodniczki wyjaśni - powiedział. Dodał, że w próbce B znalazły się substancje z rodziny erytropoetyny. - To nie jest zabawa - powiedział. - W Vancouver uprzedzaliśmy. Rachunek prawdopodobieństwa, że mi się uda, był znikomy. Wszyscy mieli świadomość. Uprzedzam wszystkich lekarzy i trenerów, że jest to droga donikąd. Będę walczył, żeby ten straszliwy proceder wypalić do końca, aż do bólu.
Piotr Nurowski podkreślił, że obserwujemy swoisty dopingowy wyścig zbrojeń. Przypomniał, że Kornelia Marek była badana w Polsce. - Wracając do EPO, tworzy się pewną mutację. Nie mamy w Polsce takich urządzeń i odczynników. Ledwo zdążyło laboratorium światowej federacji. Próbki w Vancouver kosztowały prawie jedenaście milionów dolarów. Mała ampułeczka EPO kosztuje ponad tysiąc euro. Kogo na to stać? Obawiam się, że tego rodzaju EPO nie sposób było wykryć w Polsce. Trzeba byłoby to u profesora Smorawińskiego i w naszej agencji sprawdzić. Dopiero w Vancouver były takie możliwości - powiedział prezes Piotr Nurowski.