Spełnione marzenia prezesa PKOl
- Przed rozpoczęciem rywalizacji w Vancouver mówiłem ze sto razy, że bardzo chciałbym, żeby po tych igrzyskach dorobek reprezentantów Polski w historii ich zimowych, olimpijskich startów był dwucyfrowy - mówił uśmiechnięty Piotr Nurowski po biegu w narciarskim sprincie. W Vancouver Polacy zdobyli już dwa srebrne medale. Wcześniej na drugim stopniu podium stranął Adam Małysz. Przed rozpoczęciem igrzysk w polskim dorobku było osiem krążków w tym jeden złoty Wojciecha Fortuny. Teraz już mamy dziesieć i jeszcze kilka szans na powiększenie tego bilansu.
Piotr Nurowski dodał, że Adam jest wielki i Justyna jest wielka oraz Ewelina Staszulonek jest wielka. - Jest to moja trójka bohaterów z reprezentacji Polski w dotychczasowych startach Polaków - powiedział Piotr Nurowski. - Nasza saneczkarka zajęła ósme miejsce. Ewelinę Staszulonek stawiam na równi z naszymi medalistami. W ten sposób chcę pokazać, że od naszych zawodników wymagamy walki do końca oraz godnego reprezentowania kraju. Justyna Kowalczyk na trasie w Whistler rozegrała perfekcyjnie finałowy bieg oraz wcześniejsze o awans do decydującej walki. Norweżka Bjoergen, podobnie jak na skoczni Amman, była dzisiaj poza zasięgiem.
Prezes PKOl przypomniał, że Justyna Kowalczyk ma jeszcze przed sobą dwa biegi. - Dla mnie bohaterką jest Petra Majdic, która miała upadek - powiedział Piotr Nurowski. - Doznała mocnego stłuczenia z podejrzeniem złamania żebra. Wielki ból w płucach. Zdobywając brązowy medal jest największą dotychczasową bohaterką igrzysk w Vancover. Lekarze sugerowali jej, żeby nie startowała. Ona wzieła udział w rywalizacji na własną odpowiedzialność z tym ogromnym bólem. Musiała walczyć sama ze sobą. Dlatego też gratalowałem mojemu przyjacielowi prezesowi Słoweńskiego Komitetu Olimpijskiego tak wspaniałej zawodniczki.
Jeżeli chodzi o bieg Justyny Kowalczyk prezes Nurowski najbardziej obawiał się o zjazdy. - Może traciła na nich, ale srebrno to przejest jest jej ogromnym sukcesem. Cieszę i gratuluję Justynie oraz trenerowi Wieretielnemu tego sukcesu. To będą piękne chwile wspomnień i wzruszeń. Nie ma jeszcze półmetka, a my mamy dwa srebrne medale - podkreślił Piotr Nurowski. - Na pewno są to najlepsze zimowe igrzyska dla Polski. Mamy już dwa tytuły wicemistrzowskie. Justyna Kowalczyk była piąta w biegu na 5 km, a przed ekipą Polski kolejne szanse - powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner
Bardzo cieszył się szef polskiej misji olimpijskiej Kazimierz Kowalczyk. - Cieszę się z trzech powodów. Po pierwsze, radość sprawia każdy sukces reprezentantów Polski. Po drugie, jestem dumny, że mogę kierować taką ekipą, najlepszą w historii startów Polski w zimowych igrzyskach. A po trzecie, czuję się zaszczycony, że noszę takie nazwisko jak wicemistrzyni olimpijska - powiedział Kazimierz Kowalczyk.
- Jestem bardzo szczęśliwa i zmęczna - powiedziała po biegu Justyna Kowalczyk. - Moje zwycięstwa w ćwierćfinale i półfinele tylko pozornie wyglądały na łatwe. Na trasie znajdowały się niekorzystne dla mnie zjazdy i dlatego musiałam obrać trochę inną taktykę niż zwykle. Chciałam być pierwsza na zjazdach, żeby uniknąć potknięć i upadków. Musiałam kontrolować sytuację. Zakładałyśmy z trenerem, że walka o medale rozstrzygnie się między Bjoergen, Petrą Majdic, mną, Alenką Prochazkovą i Aino-Kaisą Saarinen. Wszyscy wiedzieli, że Marit jest piekielnie mocna. Wygrała przecież wszystko, co możliwe na mistrzostwach Norwegii.
Eugeniusz Andrejuk