Piętnaste igrzyska Ireny Szewińskiej
- Jak na ten dystans, stratę do najlepszych oraz lokaty jakie Justyna zajmowała w sezonie w tej konkurencji uważam, że zajeła ona dobre miejsce - powiedział po biegu trener Aleksander Wieretielny. - Przypomnę, że przegrywała z najlepszymi rywalkami większą różnicą. Trasa była bardzo dobrze przygotowana. Obawialiśmy się strasznie lodu, ale wszystko w porządku. Rozważaliśmy nawet możliwość wycofania się z rywalizacji, gdyby trasa była mocno oblodzona. Są bardzo kręte oraz ostre zjazdy. Mogło być niebezpiecznie. Natomiast Justynie zabrakło troszeczkę sił przed metą. Koniec dystansu był taki, że trzeba było mocno pracować.
Na 17 lutego w kalendarzu igrzysk w Vancouver znajduje się sprint. - Nie jesteśmy wcale spokojniejsi. Na pewno trzeba będzie walczyć. Zaraz zaczniemy już myśleć o tym wyścigu. Jeżeli chodzi o rywalki, to wiedzieliśmy, że bardzo mocna będzie Smigun. Wywalczyła medal. Jest to dziewczyna bardzo doświadczona. Umie przygotować się na ważną imprezę - powiedział trener Wieretielny.
Złoty medal zdobyła Szwedka Charlotte Kalla. Była ona poza konkurencją wszystkich rywalek. Drugie miejsce zajęła wracająca na narciarskie trasy po urlopie macierzyńskim Estonka Kristina Smigun-Vaehi, a trzecie Norweżka Marit Bjoergen. Polkę minimalnie wyprzedziła jeszcze Szwedka Anna Haag.
- Są to igrzyska olimpijskie i każdemu startowi będzie towarzyszyć napięcie. To nie jest tak, że już stres ze mnie zszedł. Teraz jestem bardzo zmęczona. Myślałam, że nie wejdę do dziesiątki, a byłam piąta. Mam prawo być usatysfakcjonowana. Oczywiście do medalu niewiele mi zabrakło - powiedziała Justyna Kowalczyk.
Olimpijską rywalizację ogląda nasza znakomita przed laty lekkoatletka, członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Irena Szewińska. - Są to w ogóle moje piętnaste igrzyska. W pięciu startowałam. Gospodarzy w Vancouver i Whistler należy pochwalić za dobrą organizację. Wspaniałe było otwarcie. Każde, które widziałam miało coś w sobie pięknego, każde było fascynujące. Na pewno cieniem na występy sportowców położył się śmiertelny wypadek gruzińskiego saneczkarza. Justyna Kowalczyk zajęła piąte miejsce, ale jestem pewne, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa - mówiła Irena Szewińska w Whistler Olympic Park.
Dużo jest polskich kibiców. Przyleciała m.in. medalistka olimpijska z 1960 roku Helena Pilejczyk, która imponuje świetną formą fizyczną i codziennie bywa na co najmniej dwóch zawodach, odwiedza naszych sportowców w wiosce olimpijskiej.
Eugeniusz Andrejuk