MKOl walczy z dopingiem
Na pierwszej konferencji olimpijskiej w Vancouver szef komunikacji MKOl Mark Adams powiedział, że nie poda żadnych nazwisk, ale 30 sportowców nie wystartuje w igrzyskach z powodu wpadki dopingowej tuż przed rozpoczęciem rywalizacji w Vancouver. Powstała olimpijska komisja przyglądająca się, kto towarzyszy sportowcom, aby w razie wpadki ukarać wszystkich odpowiedzialnych za doping w ekipie, a nie tylko sportowców. Przedstawione dane opierają się na raporcie Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) dla MKOl. Do startu w Pekinie na letnich igrzyskach w 2008 roku nie dopuszczono 70 sportowców przyłapanych podczas testów przedolimpijskich, w tym całą ekipę bułgarskich ciężarowców.
Adams powiedział, że MKOl zdecydował się powołać komisję, która przyjrzy się osobom towarzyszącym sportowcom. - Przyjrzymy się trenerom, lekarzom, technikom. Musimy być pewni, że postępują zgodnie z olimpijskimi zasadami, że wina za doping nie spanie tylko na sportowców. To jasne, że złapany na dopingu często nie działa sam - powiedział Adams. Dodał, że w przypadku przyłapania sportowca na stosowaniu dopingu rozpocznie się dokładne przyglądanie się wszystkim osobom, które z nim współpracowały. Chodzi głównie o trenerów i lekarzy. - Będziemy tak postępować, żeby sankcje dotknęły wszystkich winnych. Mamy świadomość, że proceder dopingowy jest nie tylko sprawą samych sportowców - dodał Adams.
Od 4 lutego, kiedy MKOl wziął na siebie kontrole antydopingowe po otwarciu wioski olimpijskiej, przeprowadzono 554 testy - 407 moczu i 147 krwi. W sumie w Vancouver testów będzie 2500, czyli dwukrotnie więcej niż w Turynie. Włoski Komitet Olimpijski zapowiedział, że ukarze grzywną 100 tys euro każdego włoskiego dopingowicza, złapanego podczas igrzysk.
W piątek poinformowano, że niedozwolony środek wykryto w organizmie rosyjskiej hokeistki Swietłany Tierentiewej. Zawodniczka tłumaczyła się, że wykryty preparat znajdował się w lekarstwie, które brała ona w styczniu na przeziębienie. Przed przybyciem do wioski olimpijskiej przestała zażywać lekarstwo. Rosjanka nie została zdyskwalifikowana. Takie łagodne potraktowanie było wynikiem pracy prawników ministerstwa sportu Rosji, którzy jak powiedział minister Witalij Mutko pracują w Vancouver.
- W Vancouver mamy poważnych prawników - specjalistów od prawa i antydopingowych procedur. Dzięki Bogu wszystko skończyło się szczęśliwie, ale wnioski z tego przypadku trzeba wyciągnąć. Wszyscy muszą być do bólu ostrożni. Nie można, ot tak, wpadać na drobiazgach, tworzyć problemy tam, gdzie ich być nie powinni. Czegoś podobnego w przyszłości być nie może - powiedział szef rosyjskiego sportu.