Głosujmy na Marcina Dołęgę
- Jak to się robi, żeby w nieco ponad pół roku od operacji, dojść do takiej formy, by zostać mistrzem świata?
- To jest przede wszystkim ciężka praca. W marcu przeszedłem operację dwóch kolan. Treningi wznowiłem dopiero w czerwcu i praktycznie w ciągu czterech miesięcy zrobiłem tę formę. Postępy widać było z dnia na dzień. Były one tak duże, że wraz z trenerami i lekarzami podjęliśmy decyzję o starcie na mistrzostwach świata. Na pewno nikt nie myślał o tym, by przywieźć z tej imprezy złoto. Jechaliśmy rzeczywiście z myślą o medalu. Fajnie zatem, że tak się skończyło.
- Widać, że nie brakuje panu motywacji. Po przegraniu olimpijskiego medalu o kilka dekagramów, zdecydował się pan na całkowite wyleczenie kolan, po to, by pokazać, że "to ja jestem najlepszy".
- Oczywiście motywacja cały czas jest ogromna. Wprawdzie wciąż myślę o Pekinie, gdzie miałem niemal na tacy podany medal, a jak jakbym go nie chciał przyjąć. Nie każdy wiedział, że startowałem wówczas z kontuzją kolan. To jest sport i nie zawsze się wygrywa, ale teraz pokazałem, że wciąż jestem mocny. Moim celem jest start na igrzyskach w Londynie. Tam znów będę chciał powalczyć o olimpijski medal.
- Jakie ma pan plany na kolejny rok? Czy wciąż - wraz z braćmi - będzie pan promował podnoszenie ciężarów?
- Rzeczywiście udało nam się zorganizować fajną imprezę. Wystartowali w niej najlepsi zawodnicy z Polski oraz wielu czołowych sztangistów świata. Oby takich imprez w Polsce było więcej, a wówczas będzie dobra promocja mojej dyscypliny w kraju. Zakończyłem już sezon i teraz chciałbym przede wszystkim odpocząć przez miesiąc. Niby ten sezon był dla mnie krótki, ale był on bardzo intensywny. Potem zacznę przygotowywać się do mistrzostw świata, które odbędą się we wrześniu. Będzie to pierwsza kwalifikacja olimpijska. Na pewno nie wystartuję w mistrzostwach Europy.
- Był pan zaskoczony tym, że został pan dołączony do grona kandydatów w plebiscycie na "10 Najlepszych Sportowców Polski"?
- Tak byłem bardzo zaskoczony. Nie wiem, czy taka sytuacja nie zdarzyła się pierwszy raz. Bardzo się z tego cieszę. Nasze mistrzostwa świata odbywały się bardzo późno i myślałem, że w ogóle nie będę brany pod uwagę. Udało się jednak i teraz po cichu liczę na pierwszą dziesiątkę.
Krótko i szczerze z Marcinem Dołęgą:
Przepis na sukces... nie ma czegoś takiego, ale jeżeli już ma powiedzieć, to na pewno bierze się on z ciężkiej pracy.
Największą przyjemność sprawa mi... zdobywanie medali.
Mam ochotę wziąć rewanż na... za igrzyska olimpijskie w Pekinie.
Nigdy nie powiem, że... jadę po złoty medal, nigdy czegoś takiego nie powiedziałem i nie powiem.
Wstyd mi się przyznać do... nie ma czegoś takiego, do czego wstydziłbym się przyznać.
Czekam na... upragniony medal olimpijski.
Mój ideał kobiety... moja żona.
Jeżdżę... audi.
Mój idol to... Jan Paweł II.
W plebiscycie stawiam na... Anitę Włodarczyk.