Mistrz marzy o odpoczynku
Kiepsko zaczęło się, ale najważniejsze że dobrze skończyło - mówił o swoim występie na pomoście w Goynag City, gdzie pierwsze podejście w rwaniu spalił. - Nie ukrywam, że byłem bardzo luźny na starcie. Była to trzecia doba aklimatyzacji. W ogóle nie mogłem spać. Spałem może po trzy godziny dziennie. Drugie podejście było udane, choć wykonane źle. Trzecie zrobiłem po swojemu. W podrzucie kolana dały się we znaki. Noga była bardzo słaba. 221 kg zostało podrzucone, ale nie był to super styl. 226 kg widać było bardzo ciężko, no i dało złoty medal.
Marcin Dołęga walkę o mistrzostwo świata stoczył z Rosjaninem Dmitrijem Łapikowem. Przed rokiem w igrzyskach olimpijskich Polak przegrał z tym zawodnikiem wagą ciała rywalizację o złoty medal. - Przed startem podaliśmy sobie dłonie - opowiadał Marcin Dołęga. - Powiedzieliśmy, że wygra lepszy. Życzyliśmy sobie zwycięstwa. Doszło do rewanżu. Tym razem ja byłem lepszy. Na pewno nic nie zwróci mi medalu olimpijskiego. Dwa tytułu mistrza świata z chęcią wymieniłbym na ten jeden brązowy z Pekinu. Może w Londynie uda mi się.
Marcin Dołęga wspominał, że w Korei Południowej miał problemy ze snem. - Zdecydowałem, żeby lecieć na mistrzostwa świata na trzy dni przed startem - powiedział złoty medalista w wadze 105 kg. - Byłem w Azji po raz trzeci, trzy razy startowałem. Dwukrotnie wylatywałem na osiem dni przed zawodami. Tak jak powinno być. Czułem się bez rewelacji. Na miejscu były problemy z transportem, hotel od sali dość oddalony, około godziny. Wyżywienie mieliśmy azjatyckie. Nie było rewelacyjne. Spałem krótko, ale się udało i z tego trzeba się cieszyć.
Dołęga wywalczył po raz drugi tytuł mistrza świata. Pierwszy raz stanął na najwyższym stopniu podium trzy lata temu w Dominikanie. - Te mistrzostwa były dla mnie trudniejsze, gdyż nie osiągnąłem optymalnej formy. Wynik jaki uzyskałem - 421 kg w dwuboju, to było wszystko, na co mnie było tego dnia stać - przyznał.
W podróży Marcin Dołęga oraz ekipa biało-czerwonych spędzili około dwudziestu godzin. - Nie mogłem doczekać spotkania z najbliższymi - mówił szczęśliwy mistrz świata. W Goyang City startowała trójka braci Dołęgów. - Danielowi nie udało się, choć miał on najważniejszą imprezę w październiku, a były to młodzieżowe mistrzostwa Europy. Przed nim jeszcze dużo mistrzostw - mówi Marcin Dołęga. Dodał, że na razie nie myśli o igrzyskach w Londynie, tylko o odpoczynku.
Mistrzostwa świata nie były ostatnim tegorocznym występem. - Za tydzień startujemy na Gali Mistrzów w Chełmie, a 12 grudnia w Łukowie mamy swój międzynarodowy turniej "Bracia Dołęgowie zapraszają" - powiedział mistrz świata.
|