Powrót Agaty Wróbel
Janusz Pindera, Rzeczpospolita, 04-02-2009
Cel - igrzyska w Londynie. Srebrna i brązowa medalistka olimpijska i mistrzyni świata chce znów dźwigać. Po dwuletnim pobycie w Anglii wróciła pod koniec ubiegłego roku do Polski. Niedawno zgłosiła trenerom kadry chęć kontynuowania sportowej kariery
Jeszcze kilka dni temu trener kadry Ryszard Soćko nie chciał nic mówić o powrocie Agaty Wróbel. Prosił o czas potrzebny mu na poważną rozmowę z największą gwiazdą polskich żeńskich ciężarów.
Kiedy przyjechała na zgrupowanie w Zakopanem, był zaskoczony jej powrotem, ale też wiedział, że droga do rywalizacji na najwyższym poziomie jest jeszcze daleka. Teraz są już z resztą kadry w Siedlcach, w ośrodku przygotowań żeńskiej reprezentacji. Agata Wróbel zna tu każdy kamień, spędziła przecież w tym mieście wiele lat. Stąd uciekła do innego świata, by teraz wrócić i spróbować raz jeszcze.
- To powrót na stare i na stałe. Anglia to temat zamknięty. Na pewno nie będę tam mieszkać - mówi zawodniczka w rozmowie z „Rz".
To powrót na stare i na stałe. Anglia to temat zamknięty. Na pewno nie będę tam mieszkać - Agata Wróbel
Jest ostrożna, nie wybiega zbyt daleko w przyszłość. Wie, że będzie mogła ruszyć w pogoń za utraconym czasem i światową czołówką tylko wtedy, gdy zdrowie na to pozwoli.
- Wciąż dolega mi nadgarstek. To ten uraz sprawił, że miałam dość dźwigania. Teraz jest szansa, że coś się zmieni na lepsze.
4 marca podda się operacji w Krakowie i ma nadzieję, że po kilku tygodniach będzie mogła chwycić mocno za sztangę.
- Ale gwarancji nie ma. Może być lepiej, ale i gorzej. Może też nie będzie żadnej poprawy. Zdaję sobie z tego sprawę, lekarz to potwierdza - tłumaczy Wróbel.
Kiedyś nie lubiła takich rozmów. Teraz jest starsza, życie chyba sporo ją nauczyło.
- Jeśli będzie mniej boleć, to wyznaczę sobie ambitne cele. Na razie nie ma o czym mówić - kończy krótką rozmowę.
Tacy sportowcy jak ona zawsze budzą silne emocje. I wtedy kiedy nieoczekiwanie odchodzą, i wtedy kiedy wracają.
Agata Wróbel miała zaledwie 19 lat, gdy na igrzyskach w Sydney (2000) zdobyła srebrny medal w najcięższej kategorii. Jej walka z Chinką Ding Meiyuan przejdzie do historii tej dyscypliny. Jedna i druga biły rekordy świata, ale ostatnie słowo należało jednak do starszej o kilka lat przysadzistej Chinki.
Mocno zbudowana, silna dziewczyna z Jeleśni zaczynała karierę od trójboju siłowego w Góralu Żywiec. Jej pierwszym trenerem był Edward Tomaszek. Miała 15 lat, gdy zdobyła mistrzostwo Polski młodziczek w Kielcach.
Podnoszenie ciężarów zaczęła trenować w marcu 1997 roku. Podrzuciła wtedy tylko 65 kg i chciała wyjechać z pierwszego zgrupowania. Trzy lata później pobiła trzy rekordy świata, wszystkie rekordy Europy i rekordy świata juniorek i stanęła na olimpijskim podium.
Ryszard Soćko twierdzi, że Wróbel miała ogromne szanse, by stanąć też na podium w Pekinie. Byłby to jej trzeci olimpijski medal (w 2004 roku w Atenach była trzecia).
Ale ona na kilkanaście miesięcy przed igrzyskami wybrała inne życie. Wyjechała do Anglii. - Chciałam zakończyć pewien etap i rozpocząć nowy. Chcę teraz żyć tak, jak normalni ludzie - mówiła w wywiadach. Kilka razy zmieniała pracę, związała się z Colinem Andersonem, angielskim strongmanem, który teraz zdecydował się z nią przyjechać do Polski.
Jeszcze nie wiadomo, jak będzie wyglądał jej powrót na pomost. Jarosław Krzywański, lekarz kadry narodowej w podnoszeniu ciężarów, mówi, że odpowiedź poznamy najwcześniej w maju. - Od operacji planowanej na 4 marca musi upłynąć trochę czasu koniecznego na leczenie i rehabilitację. Ale na pewno zrobimy wszystko, by wróciła - obiecuje.
Soćko ocenia powrót Agaty racjonalnie. - Dobrze wygląda, schudła 15 kg. Mówiła mi, że jak przestała trenować, to waga sama leciała w dół. Na razie nie stawiam żadnych wymagań, niczego od niej nie chcemy. Zaczniemy od kompleksowych badań, później będzie operacja. Poczekamy, zobaczymy. Do starych spraw nie wracam, bo i po co - mówi Soćko, który dwa lata temu mocno przeżył wyjazd Agaty. Była przecież jego najlepszą zawodniczką, tak naprawdę jedyną, która mogła z powodzeniem walczyć raz jeszcze o olimpijskie podium.
Zygmunt Wasiela, prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, wychodzi z podobnego założenia jak trener kadry. - Ona chce dźwigać, a my nie mówimy nie. Rozmawiałem z Agatą w ubiegłym tygodniu. Twierdzi, że w Anglii trenowała dla przyjemności. Teraz, jeśli zdrowie pozwoli, chce czegoś więcej.
Kwalifikacje do igrzysk w Londynie (2012) dla ciężarowców zaczynają się już w tym roku. Najpierw w kwietniu są mistrzostwa Europy w Bukareszcie, a w listopadzie mistrzostwa świata w Korei Południowej.
- Najważniejsze, że kontuzja ręki jest zdiagnozowana. Mam nadzieję, że zabieg nie będzie skomplikowany - mówi Wasiela. - Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Agata może jeszcze zdążyć na mistrzostwa świata, ale tylko wtedy, gdy sama tego zechce - dodaje od razu prezes.
Doktor Krzywański radzi umiarkowany optymizm i cierpliwość. - Jak zdrowie pozwoli, Agata Wróbel zrobi jeszcze wiele.