Jeszcze przed Igrzyskami ukaże się Biuletyn PZPC
Biuletyn Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów na I półrocze 2008 ukaże się jeszcze przed Igrzyskami XCXIX Olimpiady w Pekinie. Taka informację otrzymaliśmy od nowego od kilku miesięcy Redaktora Naczelnego „Materiałów PZPC" Pana Grzegorza Stańskiego.
Przypominamy, że dotychczas Biuletyn od kilkudziesięciu lat
redagował red. Mieczysław Szyk, wieloletni zasłużony dziennikarz sportowy,
działacz i sędzia klasy międzynarodowej
w podnoszeniu ciężarów.
Materiał do nowego Biuletynu aktualnie znajduje się w drukarni.
Poniżej prezentujemy rozmowę z Zygmuntem Wasielą Prezesem PZPC, jaka przeprowadził red. Grzegorz Stański, a która zostanie zamieszczona w ww. „Materiałach".
Prezes PZPC - ZYGMUNT WASIELA:
Na plusie
Tym razem odstępujemy od obowiązującej ostatnimi czasy reguły kiedy to Redaktor „Materiałów" dokonywał bilansu działalności PZPC mijających miesięcy. Dziś w rozmowie z „Materiałami" czyni to prezes Związku - Zygmunt Wasiela.
Panie Prezesie. Na wstępie prosimy w jednym zdaniu: jak pan ocenia pierwsze półrocze 2008?
Nie popadając w euforię, zdecydowanie pozytywnie. Przewaga dużych plusów nad małymi minusami była ogromna.
A zatem dzielmy się dobrymi wiadomościami.
Korzystna passa miała swój początek na... zakończenie roku 2007. W podsumowaniu tamtego okresu, dokonanym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz PKOl, podnoszenie ciężarów, wśród dyscyplin olimpijskich, zostało sklasyfikowane na pierwszym miejscu w relacji europejskiej i VI - VIII w relacji światowej. Dzięki temu, a także wynikom z poprzednich lat, znaleźliśmy się w pierwszej grupie związków sportowych otrzymujących środki na - mówiąc trochę urzędowo - realizację swoich programów. Otrzymaliśmy środki prawie na miarę naszych potrzeb.
Mieć pieniądze to jedno, ale wydać je rozsądnie to drugie.
Gros wydatków - jak zwykle - pochłonęło szkolenie zespołów reprezentacyjnych. Proszę pamiętać: prowadzimy trzy kadry kobiece i tyleż męskich. Zrozumiałe, że w tym roku naszym oczkiem w głowie były kadry olimpijskie. Ziarno zostało zasiane, lecz na plony musimy jeszcze poczekać.
Ależ pierwsze już zebraliśmy. Przecież z mistrzostw Europy we Włoszech wróciliśmy z czterema medalami za dwubój w tym dwoma złotymi. Joasia Łochowska została wicemistrzynią świata juniorek. Z coraz bardziej prestiżowych mistrzostw Unii Europejskiej wróciliśmy z jedenastoma krążkami. Kilkanaście razy poprawiano rekordy Polski. Bez poważniejszych problemów wyselekcjonowano reprezentacje kobiet i mężczyzn na Igrzyska Olimpijskie. To są wymierne owoce naszej pracy, przekonujące też, iż w kierunku Pekinu podążamy właściwymi torami.
Uporaliście się - podpowiem - z dopingiem.
Walka z tym zjawiskiem będzie trwała nieustannie. W bieżącym roku zdecydowanie ją wygrywamy. Na międzynarodowej scenie nie zdarzył się żaden przypadek stosowania niedozwolonych środków przez reprezentantów Polski. A w kraju? Jednak było dwa lub trzy w imprezach lokalnych, u zawodników dalekiego planu.
Czas najwyższy pochwalić się sukcesami na polu... dyplomatycznym!
Z tą dyplomacją to przesada, ale trzynastego kwietnia odbył się w Wenecji Kongres Wyborczy Europejskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów. We władzach EWF pojawiła się polska „czwórka". Dr Jarosław Krzywański został członkiem Komisji Medycznej (zresztą jest także członkiem Komisji Medycznej IWF), Bogdan Mokranowski znalazł się w Komisji Naukowo-Technicznej zaś Marek Drzewowski w Komisji Mediów. Wreszcie moją skromną osobę wybrano do grona pięciu wiceprezydentów EWF.
Spóźnione gratulacje, co wynika rzecz jasna z cyklu produkcyjnego „Materiałów". Tymczasem straciliśmy prezydenta!
Waldemar Baszanowski pełnił tę funkcję przez dziewięć lat i z pewnością wygrałby kolejne wybory przez aklamację gdyby wyraził chęć kandydowania. Ale Waldek zrezygnował utrzymując, ze EWF potrzebuje odmłodzenia kadr, świeżej krwi. - Z działaczem jest tak jak ze sportowcem - mówił mi wielokrotnie. - Powinien wiedzieć kiedy odejść. W dowód uznania jego działalności został mianowany prezydentem honorowym EWF. Ponieważ wcześniej godności tej dostąpił Janusz Przedpełski mamy w ciężarowej rodzinie dwóch prezydentów, co jest na pewno ewenementem nie tylko w ogólnopolskim wymiarze. A Baszanowski na szczęście nadal będzie służył polskim ciężarom. Jest przecież aktywnym członkiem Prezydium, na niedawnych mistrzostwach Polski seniorów szefował sędziowskiemu jury budząc uznanie i respekt.
Czy coś już wyniknęło z obecności tak silnej reprezentacji Polski w EWF?
Na razie działamy zbyt krótko, ale zdążyliśmy zgłosić postulat wprowadzenia do międzynarodowego kalendarza młodzieżowych mistrzostw Europy do 23 lat. Decyzje jeszcze nie zapadły, lecz na 90 procent mogę powiedzieć, że I MME w 2009 roku zorganizuje Polska. Wypada przypomnieć, że w przyszłym roku Ciechanów będzie gospodarzem kolejnych mistrzostw Unii Europejskiej.
O czymś zapomnieliśmy?
Może o dwóch sprawach ze sfery organizacyjnej. Otóż Polska, jako bodaj jedyny kraj na świecie ma od początku tego roku ligę kobiet i myślę, że ta rywalizacja odegra kapitalne znaczenie w rozwoju i popularyzacji podnoszenia ciężarów pań. Drugie zagadnienie: zgodnie z ustawą o sporcie kwalifikowanym przez kilka miesięcy - a proces ten nadal trwa - PZPC wydawał licencje dla zawodników, klubów, trenerów (instruktorów) i sędziów. To pozwoliło uporządkować wiele spraw, wiemy dokładnie na czym stoimy, ale to temat na oddzielną publikację.
Aby nie było za słodko sięgnijmy po przysłowiową „szczyptę dziegciu w łyżce miodu".
Przede wszystkim nie udało nam się pozyskać sponsora strategicznego dla Związku, chociaż złożyliśmy oferty ponad 60 firmom, celem wsparcia działalności statutowej. Nie poradziliśmy sobie (wspólnie z okręgami i klubami) w pozyskiwaniu środków dla sekcji koniecznych zwłaszcza do wyposażenia sal treningowych w niezbędny sprzęt. Tymczasem sprostanie podstawowym potrzebom wymaga „znalezienia" kilkuset tysięcy złotych. Ta chwilowa - nie wątpię - porażka nie oznacza kapitulacji. Nieustannie prowadzimy dialog z firmami, samorządami, gminami bo przecież idzie o każdą sekcję, każdego nauczyciela ciężarów (wyjątkowo kiepskie zarobki), każdą salę treningową, każdy pomost, każdą sztangę. Nierzadko dochodzi bowiem do sytuacji, że aby gdzieś zorganizować zawody trzeba pożyczać sprzęt z zaprzyjaźnionego klubu i wozić po kilkadziesiąt i więcej kilometrów.
By nie kończyć pesymistyczną nutą, bo przecież generalnie jesteśmy na plusie, pytamy Prezesa o olimpijskie prognozy.
Cała „dziesiątka" leci do Pekinu dobrze przygotowana i liczę, że uplasuje się w przedziale miejsc I - VIII, a dwójka sięgnie po medale. Kto? Jakiego koloru medale? Wolałbym nie bawić się we wróżbitę. Dodam, iż niezależnie od badań antydopingowych, w Pekinie będą przeprowadzane badania krwi i badania na tzw. hormon wzrostu. To, jak myślę, zdaje się nieco wyrównywać szanse, powiększać nasze aktywa.
Dziękujemy za rozmowę, trzymając razem kciuki za naszych olimpijczyków.