ZMARŁA MARIA PRZEDPEŁSKA, ŻONA NAJWYBITNIEJSZEGO PREZESA PZPC W HISTORII

Polski Związek Podnoszenia Ciężarów informuje ze smutkiem, że w dniu 2 marca 2025 roku zmarła Maria Przedpełska – wieloletni pracownik Biura Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, prywatnie żona najwybitniejszego prezesa PZPC w historii, założyciela Europejskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów i jej późniejszego prezydenta Janusza Przedpełskiego. O śmierci Ś.P. Marii Przedpełskiej poinformowała córka – Aleksandra. Olu, przyjmij proszę szczere Kondolencje, jesteśmy z Tobą, w tym trudnym dla Ciebie czasie!
Maria Przedpełska, rocznik 1948. Trudno oddzielić jej Życie od losów polskich ciężarów lat 80,90 XX wieku i pierwszej dekady wieku XXI. W tamtych romantycznych i obfitujących w sukcesy latach minionego wieku, Ś.P. Maria w naszym związkowym biurze była niczym instytucja. Praca w sekretariacie, znakomite przygotowanie, fachowość oraz odpowiedzialność za prowadzenie spraw międzynarodowych PZPC, kontakty i współpraca na linii PZPC - Światowa Federacja Podnoszenia Ciężarów – Europejska Federacja Podnoszenia Ciężarów – federacje krajowe w Europie i w świecie. Do tego sprawy bieżące w pracy szefa związku, władz zarządu, poszczególnych komisji. Prywatnie Ś.P. Maria Przedpełska związała się z Januszem Przedpełskim, najwybitniejszym prezesem jakiego w swojej 100-letniej historii miały polskie ciężary. Zmarły w roku 2008 Ś.P. Janusz ciężarową centralą kierował w latach 1959 – 2006, czyli aż 47 lat! Ewenement na skalę światową! W latach kolejnych kadencji spotkał na swojej życiowej drodze przyszłą żonę Marię. Doskonała znajomość języka angielskiego ukierunkowała zakres Jej pracy w związkowym biurze. Stała się łącznikiem polskich ciężarów ze światem. Szybko zjednała sobie szacunek wśród kolejnych prezydentów europejskich i światowych ciężarów – Brytyjczyka Waltera "Wally" Hollanda, Waldemara Baszanowskiego, Włocha Antonio Urso, Austriaka Gottfrieda Schödla czy Węgra Tamasa Ajana. A wśród ich żon – sympatię i przyjaźń. Dzieliła się doświadczeniem ze swoimi odpowiedniczkami i odpowiednikami innych federacji, np. greckiej. ŚP. Marię bardzo lubili nasi ludzie sztangi – zawodniczki, zawodnicy, trenerzy, sędziowie, działacze. Bo Marysi nie dało się nie lubić! Wręcz przeciwnie. Kompetentna w sprawach międzynarodowych, ze znajomością paragrafów, przepisów i śledząca kolejne, najdrobniejsze nawet zmiany w IWF i EWF – dzieliła się tym później w środowisku!
Bardzo zasmucony informacją o Odejściu Ś.P. Marii Przedpełskiej jest jej wieloletni szef – były prezes PZPC Zygmunt Wasiela. – Widzę jej pogodną, dobrą twarz! Na Marysię zawsze można było liczyć. Jako żona prezesa Janusza, stała zawsze w Jego cieniu, gdy byli razem – czy to na imprezach krajowych czy zagranicznych – zawsze z dumą i godnie reprezentująca związek i Ojczyznę. W pracy – znakomity fachowiec. Zawsze mogłem na Nią liczyć. Podobnie inni pracownicy naszego biura, całe środowisko. To były piękne, romantyczne czasy polskiej sztangi! Wiedziałem, że choruje, ale nie spodziewałem, się że Odejdzie… Nawet dwa dni temu wspominałem Marysię, Janusza, tamte czasy…
Córce Aleksandrze, Siostrze Mirze oraz Bliskim Ś.P. Marii Przedpełskiej szczere kondolencje oraz wyrazy współczucia składają - Prezes PZPC Zdzisław Żołopa wraz z Zarządem PZPC, pracownikami Biura PZPC oraz środowiskiem działaczy, zawodników, trenerów i sędziów Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów.
P.S. Osobisty wątek. Ś.P. Marię poznałem na początku lat 90 ubiegłego wieku. Wymyśliłem sobie taki reportaż w „Przeglądzie Sportowym” – jeden dzień z życia prezesa Janusza Przedpełskiego. Ale nie żeby On w garniturze, podczas zawodów, nasiadówek związkowych w baraku czy podczas zagranicznych zawodów. Tylko taki normalny, zwykły i szary – w domu. W buciorach do obejścia po zagrodzie, ciepłych gatkach, flanolowej koszuli, serdaku. Pomysł super chyba. Bo Państwo Przedpełscy zamieszkali pod Warszawą, Krze Duże - nazywa się miejscowość, a nasz największy ciężarowy prezes w historii, zapragnął hodować… kozy! To był luty albo marzec. Zimno, wiało, autobus z Dworca Zachodniego. Z szosy do gospodarstwa kilkaset metrów. Sień, kuchnia, wejście do pokoju. W środku ciepło. Nie pamiętam czy to piec czy kominek był. Prezes Janusz pokazał całe obejście, za nami chodziły cudne zwierzaki z brodami, nawet jedna koza weszła do środka. Pani Marysia karmiła akurat maleńką Olę. Wtulona w ramionach mruczała maminą miłością. Dostałem herbatę, kanapki, późny obiad. Prezes mnie odprowadził do rogatek. Przed nocą z powrotem w Warszawie. Wyszedł super materiał. Po 20 latach ponownie spotkałem się z Ś.P. Marią. W związkowym baraku AWF, przy okazji konkursu na rzecznika. Początek 2013 roku. Zobaczyła moje papiery i przypomniała sobie tamto spotkanie i wizytę. Wspólnie przepracowaliśmy kilka lat z prezesem Szymonem Kołeckim. Żegnam Ś.P. Marię ze smutkiem, ale i z przekonaniem, że Jest teraz z Januszem. Stanowili najważniejszą parę polskich ciężarów w historii….
Marek Kaczmarczyk
Fot. Prywatne archiwum Aleksandry Przedpełskiej - dziękujemy!