Z DALA OD BOMB! MARZENIA OKALECZONE WOJNĄ!
Uciekają z wojennej pożogi. Bezpieczeństwo, dach nad głową, spokój - to najważniejsze! W naszym kraju schronienie znalazła rodzina sztangisty, mistrza olimpijskiego z Montrealu Jurija Zajcewa. We Wrocławiu na dobrych ludzi trafił młody ciężarowiec z Ukrainy. W Warszawie chcą żyć i trenować inni młodzi sztangiści. Z dala od bomb!
Miesiąc temu na naszego wschodniego sąsiada spadło okrutne zło. Mamy XXI wiek i obrazy sprzed pond 80 lat! Obrazy II wojny światowej! I tak jak wtedy - mordowane są dzieci, kobiety, ludzie starsi, niszczone są ich domy, zabijane człowieczeństwo! Świat mierzy się z ludobójstwem. Od miesiąca Ukraina spływa krwią niewinnych. Mężczyźni bronią kraju, uciekają kobiety z dziećmi. Zostawiają dobytek życia. Chowają swój świat w jednym tobołku. Gorycz, żal i strach pozostaną na długo. Wielu spośród uchodźców to ludzie sportu. Już dojrzali, z dorobkiem, ale i młodzi. Także adepci podnoszenia ciężarów. Kilka dni temu nasz związek otrzymał sygnał od władz EWF - pomocy potrzebuje rodzina mistrza olimpijskiego z Montrealu (1976) w podnoszeniu ciężarów Jurija Zajcewa. To Kazach z pochodzenia, w latach siedemdziesiątych reprezentował ZSRR. Jest dwukrotnym mistrzem świata (1976, 1978), wicemistrzem świata (1977) i dwukrotnym mistrzem Europy (1977,1978). Po zakończeniu kariery Jurij znalazł swoje miejsce w Ukrainie, tu założył rodzinę, pracował dla tego kraju. Przez wojnę do Polski uciekli jego najbliżsi - córka wraz z dziećmi i synową. Razem osiem osób. Nocują w wypoczynkowym kompleksie leśnym, 35 km od Łodzi. W zorganizowanie pomocy zaangażował się prezes związku Waldemar Gospodarek, skontaktował familię mistrza z Jerzym Jaśniakiem Juniorem, znakomitym przed laty zawodnikiem, reprezentantem Polski, dziś trenerem w sekcji ciężarów KKS Włókniarz Konstantynów, i członkiem Zarządu PZPC. – Widziałem się z tą rodziną. Rozmawialiśmy o tym, jak możemy pomoc. W okolicach Łodzi, jak i w samym mieście sytuacja jest bardzo trudna. Bo tu także trafiło wielu ludzi z Ukrainy. Tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy. Wiec o kwaterunek trudno, ale działamy! Jestem w kontakcie z burmistrzem, mam kontakt w sprawie wynajmu mieszkań w Konstantynowie, jak będzie trzeba – poszukamy i w Łodzi – powiedział Jaśniak Junior. W ostatnim czasie – dzięki swoim kontaktom – do Niemiec wyjechały trzy osoby z tej rodziny. Pozostało zatem pięć osób. Chłopcy w Ukrainie trenowali podnoszenie ciężarów. Chcieliby to robić i w Polsce. Uciekających przed bombami młodych sportowców ukraińskich jest tysiące! Kilka dni temu z naszym biurem skontaktowała się pani Katarzyna Kamieniecka, wolontariuszka w Centrum Uchodźców we Wrocławiu. Napisała: - Przybył do nas chłopiec – Maksym. Ma lat 16. W Ukrainie przygotowywał się do startu w mistrzostwach Europy U17 w kategorii ponad 109 kg. Wojna mu ten cel przerwała. Szukamy pomocy, by dalej mógł trenować. Proszę o wskazówki do kogo mogę się zgłosić o pomoc. Daliśmy namiary, o sprawie wiedzieli też dobrzy ludzie na Dolnym Śląsku! Szybko odezwał się i pomógł trener WKS Śląska Wrocław, były asystent trenera kadry U20 i U23 Mirosław Chlebosz. Sprawą zainteresował się też brat Mirka – także uznany sztangista przed laty i olimpijczyk, aktualnie wójt Gminy Czernica - Włodzimierz. Znalazł dla Maksyma i jego mamy lokum u polskiej rodziny. Teraz młody obywatel Ukrainy będzie mógł realizować okaleczone wojną marzenia o sukcesach na pomoście! We wtorek, 22 marca, przed południem – telefonem do biura związkowego zainteresował się kierownik wyszkolenia Arkadiusz Strzelczyk. Zadzwonił nauczyciel wychowania fizycznego z jednej z warszawskich szkół. Powiedział, że trafili do niego trzej młodzi sztangiści z Ukrainy. Chcą ćwiczyć i szukają klubu lub sekcji w stolicy. Po rozmowie – jeszcze tego samego dnia - nasi młodzi uchodźcy ukraińscy zostali zaproszeni na popołudniowe zajęcia do Zespołu Szkół Łączności w Warszawie, gdzie pod okiem Arkadiusza Strzelczyka ćwiczą ciężarowcy UKS Impuls Explosion. Mówią, że najpiękniejszym słowem świata jest słowo: Kocham! W naszym kraju od miesiąca najpiękniej brzmi słowo: Pomagam!
Marek Kaczmarczyk