Gdy się ma na imię Wiktoria, nie wypada przegrywać!
Za kilka dni czeka ją podróż życia. Raz – bo bardzo daleko, dwa – bo debiut wśród najlepszych juniorek świata, trzy – bo musiała i nadal musi spełnić wiele warunków, by na tę wyprawę się "zabrać". Warunków nie związanych ze sportem, kształtujących jednak każdego młodego człowieka na dalsze lata. Gdy się ma na imię Wiktoria, nie wypada przegrywać! Na każdym polu! Wraz w Moniką Marach "eksportowa" para naszych młodych sztangistek z Tarpana Mrocza. Rozmówczyni z tego wywiadu niebawem, wraz ze starszymi koleżankami z reprezentacji - Sylwią Oleśkiewicz (kat. 49 kg, LKS Omega Kleszczów), Pauliną Rutkowską (kat. 59 kg, CLKS Mazovia Ciechanów) oraz Magdalenę Karolak (kat. + 87 kg, LKS Omega Kleszczów), wyruszy w drogę na Fidżi, gdzie 1 czerwca rozpoczynają się mistrzostwa świata U20.
Wiktoria Wołk, bo o niej mowa, nie przebywa na zgrupowaniu centralnym kadry w Spale, lecz trenuje u siebie, w MGLKS Tarpanie Mrocza. Nad wszystkim czuwa trener Sławomir Zawada. Poza pomostem Wiktoria dźwiga też ciężar.... zaległości w szkole. Sporo ich się uzbierało, na tyle dużo, że zdecydowanie na ten temat wypowiedział się tata Wiktorii, nauczyciele, trenerzy w klubie oraz prezes Tarpana Henryk Szynal. Porozmawiajmy sobie o tym oraz o innych sprawach z zainteresowaną.
- Z tego co wiadomo, dołączysz do reprezentacyjnej ekipy w ostatniej chwili. Dlaczego nie trenujesz w kadrowym zgrupowaniu w Spale?
- Muszę być tu w Mroczy. Tak się niestety poukładało. Nie jestem na obozie kadry, ponieważ miałam i mam zaległości w szkole. Ale staram się to jak najszybciej naprawić. Chcę ponaprawiać wszystkie złe sprawy, nadrobić zaległości.
- Lepiej późno, niż wcale. Skoro kłopoty w nauce, to z jakimi przedmiotami masz największy problem?
- Na ten moment, największe problemy są u mnie z przedmiotami zawodowymi. Kończę też zdawanie zaległych testów zawodowych.
- No dobrze, ale czy sobie z tym poradzisz?
- Proszę mi wierzyć, robię wszystko, co w mojej mocy, żeby wyjść na dobrą drogę. A co będzie? To się okaże.
- Po prostu bądź w tej nauce taka, jak na pomoście, gdy dźwigasz duże ciężary i jesteś w tym dźwiganiu konsekwentna. To wystarczy. Przed tobą wyjazd na Fidżi, na mistrzostwa świata U20. Co chcesz tam osiągnąć?
- Myślę że to super sprawa, taki wyjazd to jest coś fajnego… Postaram się pokazać z jak najlepszej strony, uzyskać jak najlepszy wynik.
- Cofnijmy się do udanych dla ciebie mistrzostw Polski juniorek w Puławach. Uzyskałaś tam najbardziej wartościowy rezultat. Zostałaś najlepszą zawodniczką turnieju. Spodziewałaś się tak dobrego występu?
- Nie tego, że będzie dobrze aż tak. Ale byłam bardzo zadowolona po starcie. Jednak jak mawia mój aktualny trener Sławomir Zawada, zawsze mogłoby być lepiej.
- No to na jaki wynik liczyłaś?
- Liczyłam na to by „zrobić” 83 w rwaniu i 102 w podrzucie, ale ten wynik, który uzyskałam, też mnie satysfakcjonuje. Podziałał mobilizująco do dalszej pracy.
- Lepiej czujesz się w rwaniu czy podrzucie, który z bojów lubisz bardziej?
- W obu bojach czuję się dobrze, chodź podrzut pasuje mi jakoś lepiej.
- Jak trafiłaś do ciężarów?
- Kiedyś ciężary podnosiła moja siostra. Dużo mi opowiadała o treningach i mnie to zainteresowało, wiec wybrałam się z nią na trening i od tamtego czasu ciężary to moja wielka pasja.
- Trenerzy, którzy cię w ciężarach prowadzili i prowadzą.
- Na początku trenował mnie pan trener Dominik Mikołajczyk. On mnie wypatrzył nauczył i ukształtował. Bardzo mu za to dziękuję. Potem w trenerskiej kolejności jest pan Adam Nurkiewicz, a obecnie trenuje z panem trenerem Sławomirem Zawadą.
- Twój jeden dzień życia w Mroczy – jak wygląda?
- Nic odkrywczego. Wstaje rano, jem śniadanie i wybieram się do szkoły, po szkole zaczynam trening. Końcówka dnia jest dla mnie i moich potrzeb.
- Twoja rodzina, rodzeństwo…
- Mam bardzo, ale to bardzo dużą najbliższą rodzinę. Dwanaścioro rodzeństwa. Wszyscy mnie wspierają i zawsze mogę na nich liczyć. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Zawsze jest przy mnie, gdy tego potrzebuję.
- Wiktoria obok wyczynowego uprawiania sportu?
- Chodzę do szkoły mundurowej w Mroczy.
- Zainteresowania? Film, muzyka, książka…
- Lubię słuchać muzyki, jazdę na rowerze, uwielbiam biegi.
- Czy masz jakiś wzór ciężarowy, postać na której się wzorujesz.
- Podziwiam wszystkich skutecznych ciężarowców. Ale nie wzoruje się na nikim. Po prostu staram się być sobą!
- Wiktoria prywatnie, to: spokojna, impulsywna, zarozumiała, wyrozumiała, śmiała, koleżeńska?
- Jestem koleżeńska, wyrozumiała, ale bywam i impulsywna.
- Ulubione jedzonko?
- Ulubione jedzenie to wszystkie potrawy przygotowane przez moją mamę. Uwielbiam jej dania. Sama nie bardzo garnę się do gotowania, kilka dań potrafię jednak zrobić sama.
- Kraj do którego chciałabyś pojechać na wczasy, w jakim chciałabyś żyć, mieszkać?
- Tu, gdzie teraz jestem, jest mi bardzo dobrze! A na wczasy chciałabym pojechać do Hiszpanii, do Barcelony.
- Co sadzisz o nowych kategoriach wagowych?
- Myślę, że nie ma dużej różnicy w tym co było, aczkolwiek nowe wagi mogą niektórym zawodniczkom i zawodnikom pomóc.
- Twoje sportowe marzenia. Co chciałabyś osiągnąć w sporcie w najbliższym czasie?
- Na obecną chwilę moje marzenia sięgają medali mistrzostw Europy, może i mistrzostw świata. Chcę się ciągle poprawiać.
P.S. Fajne ostatnie zdanie Wiktorii: „Chcę się ciągle poprawiać”. Serdecznie jej tego życzę, tej ciągłej poprawy, nie tylko w sportowym wymiarze. Ostatnie informacje o jej nadrabianiu szkolnych spraw są krzepiące. Mówią o tym w kręgach nauczycielskich mundurowej szkoły w Mroczy, optymistycznie patrzy na przyszłość zawodniczki dyrektor klubu Henryk Szynal. Ogromne znaczenie ma jasna i zdecydowana deklaracja taty zawodniczki w sprawie jej przyszłości sportowej. Wiem, że Wiktoria zdaje sobie z tego sprawę. Ma przed sobą podróż życia. Dosłownie i w przenośni.
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk, Fot. "Gazeta Pomorska" Maja Stankiewicz