Kolejny mocny sztangista z ciężarowo pięknej familii!
Podczas zakończonych przed tygodniem mistrzostwach Polski juniorów w Puławach podrzucił najwięcej kilogramów ze wszystkich uczestników mistrzostw. Wynik 190 kg jest nowym rekordem Polski młodzieżowców i juniorów. Czy Jakub Michalski, bo o nim mowa, pójdzie śladami kuzyna Arkadiusza. Serdecznie mu tego życzymy.
W trzy dni po wywalczeniu złota w kat. 102 kg MP U20 w Puławach, już rozluźniony i zadowolony z puławskiej wyprawy, spokojnie trenował w polkowickiej siłowni. Poproszony o rozmowę, przystał na nią z wielką serdecznością. Jakub Michalski kończy w tym roku 20 lat! Kolejny mocny sztangista z ciężarowo pięknej familii Michalskich.
- Minęło kilka dni Jakubie od Twoich rekordowych występów na pomoście w Puławach. Podrzucone sto dziewięćdziesiąt kilogramów robi wrażenie! Serdecznie ci gratuluję tego złotego startu w juniorskich mistrzostwach Polski!
- Wielkie dzięki, jest mi miło.
- Powiedz teraz, ale szczerze, do Puław jechałeś pewny swego? Na jaki wynik liczyłeś?
- Tak, zdecydowanie. Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany, miałem rozeznanie na jaki wynik mnie stać. Poziom sportowy w mojej kategorii nie był za wysoki. Bardziej w Puławach celowałem w wynik. No i się udało, chociaż pewien niedosyt pozostał. Dla mnie ten start znaczył bardzo, ale to bardzo wiele z innego powodu. Przez ostatnie lata borykałem się z kontuzjami, nawarstwiło się sporo problemów prywatnych. Mogę nawet powiedzieć, że ważyła się nawet moja kariera sportowa. Teraz wiem, gdzie jestem i na jakim poziomie. Odetchnąłem.
- Rekordowe sto dziewięćdziesiąt kilogramów w podrzucie to forma nobilitacji w dyscyplinie. Czy na treningach podrzucałeś więcej?
- Udawało mi się podrzucać cztery kilogramy mniej, ale za to z wielkim zapasem. W Puławach, gdyby nie bardzo późna godzina startu, podchodziłbym o wiele wyżej, ale i te sto dziewięćdziesiąt satysfakcjonuje. W końcu to rekordy Polski, młodzieżowy i juniorów.
- W sposobie twojego dźwigania można doszukać się podobieństw, z tym jak to czyni kuzyn Arkadiusz.
- Takie porównanie jest fajne. Bardzo się cieszę, gdy ludzie wiedzą podobieństwa. Staram się brać przykład z najlepszych. Arek ciężko trenuje i wie co robi. Staram się iść taką samą drogą, jak on.
- Właściwie to skąd u Michalskich – u ciebie, kuzyna Arka, także wcześniej u siostry Oli, takie fajne dla oka, techniczne dźwiganie. Rwanie czy podrzut – wykonujecie podejścia po prostu efektownie i ładnie!
- Dziękuję za komplementy. Myślę, że to zasługa naszych trenerów. Dużo powtarzania i ciężkich treningów – daje efekty.
- Czy masz jakiś wzór ciężarowy, postać na której się wzorujesz.
- Mam dwa wzory do naśladowania – wspomniany z rodziny Arek i Szymon Kołecki. Zawsze przed zawodami oglądam ich podejścia na YouTube. Wtedy od razu mam dodatkową motywację, by lepiej i więcej dźwigać. Chciałbym im dorównać. Jeszcze bardzo dużo pracy przede mną .
- A Jakub lepiej czuje się w rwaniu czy podrzucie?
- Oczywiście, że w podrzucie! W rwaniu wiele chcę poprawić, rozwinąć się. By powiedzieć później - jestem w tym boju mocny. Czasami myślę, że „słabe” rwanie, po prostu nam zapisane w genach. Dlatego ciężko trenuję, by to naprawić.
- Jak trafiłeś do ciężarów?
- Gdzieś tak z dziesięć, może jedenaście lat temu tata wziął mnie na siłownię i pokazał, co to jest ciężarowy sport. I z czym się go je. Za bardzo nie pamiętam tamtego czasu, ale wiem, że tata chciał mi dać wycisk, tak bym energię wyładował właśnie w siłowni, a nie w szkole. Później już jakoś „poleciało”. Pojawiło się systematyczne chodzenie do sali z ciężarami oraz treningi, coraz to większe fajerki. Tak jest do teraz.
- Co sądzisz o nowych kategoriach wagowych?
- Są dla mnie… obojętne. Ważne, by trenować dalej i nie przejmować się. Współczuję jednak innym zawodnikom, którzy przez długi okres trzymali się w jednej wadze i teraz muszą ją zmieniać. Dla nich, to duże utrudnienie. Ale na to wpływu już nie mamy.
- Pewnie jeszcze się uczysz?
- Aktualnie uczę się w liceum zaocznym, chcę „zrobić” maturę, by później pójść na studia. Interesuje mnie fizjoterapia.
- Sportowe marzenia.
- Nie ma co się rozpisywać przy tym pytaniu. To proste - chcę pojechać na igrzyska olimpijskie. Dla mnie każdy uczestnik olimpiady jest już zwycięzcą. Start w igrzyskach jest moim największym sportowym marzeniem i celem w życiu.
- A marzenia, takie obok sportu?
- Tak to widzę - rodzina, dwójka dzieci, stado psów i domek z wielkim ogródkiem oraz basenem. Więcej mi do życia nie potrzeba .... Chociaż nie! Żeby jeszcze tak ładnie wyglądało przed domem – to niech stoi przed nim Audi R8.
- Temat: Rodzina!
- Dla mnie coś najważniejszego w życiu. Moi najwierniejsi kibice.
- Jakub Michalski prywatnie, to młodzieniec spokojny, impulsywny, zarozumiały, wyrozumiały, śmiały, koleżeński?
- Jestem dość impulsywną osobą. Nie lubię, gdy ktoś ma inne zdanie niż. Wtedy walczę o swoje racje, jak trzeba, to potrafię zrozumieć i wysłuchać. Myślę, że jestem bardzo koleżeński. Staram się mieć wokół siebie prawdziwych przyjaciół. To jest bardzo ważne w życiu.
- Ulubione jedzonko?
- Nie mam swojego ulubionego jedzenia, bardzo lubię kuchnię włoską.
- A czy sam potrafisz coś ugotować?
- Żaden problem. Potrafię przygotować sporo fajnych potraw, często gotuję czy dla siebie, dla… kobiety. Umiem zrobić pyszne kotlety, rosół, nawet pierogi ulepić!
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk, Fot. Archiwum prywatne J. Michalskiego