POTRAWKA PO TAJSKU I JEJ GORZKI SMAK
Szokujące wiadomości z wielkiego, ciężarowego świata. Czwórka znakomitych sztangistek Tajlandii, zaserwowała sobie oraz swoim fanom u siebie i na świecie, tajską potrawkę o bardzo gorzkim smaku. Mistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro - Sopita Tanasan (kat. 48 kg) i Sukanya Srisurat (także złoto MŚ 2018 w kat. 55 kg) oraz Thunya Sukchareon (złoto MŚ 2018 w kat. 45 kg), a także brązowa medalistka MŚ 2014 w kat. + 75 kg Chitchanok Pulsabsakul, w MŚ w Aszchabadzie startowały na dopingu. Pewnie teraz "nici" z MŚ kobiet i mężczyzn w Pattayi oraz ze startu Tajek w igrzyskach w Tokio.
To ogromny szok w ciężarowym świecie. U zawodniczek, które zdobywały tytuły najlepszych na świecie w plebiscycie IWF (Sopita Tanasan w 2016) oraz kandydowały do tego tytułu za rok 2018 (Sukanya Sirisurat – została już wykreślona!!!), złotych medalistek igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, mistrzyń świata, sztangistek z na podium największych światowych imprez ostatnich 5 lat, wreszcie - symboli kobiecego sportu w Tajlandii, w wyniku badań podczas mistrzostw świata w Aszchabadzie wykryto ciężkie środki dopingujące! Aż trudno w to uwierzyć! Jeśli dodamy do tego wcześniejsze wykrycie dopingu u młodych członków kadry Tajlandii, także w Aszchabadzie - Teerapata Chomuchena, i brązowej medalistki MŚ 2018 w kat. + 87 kg Duanganksnorn Chaidee – możemy mówić o „uśmierceniu dyscypliny” w tym kraju. Z ogromnym wpływem na to samo w wymiarze światowym!
Tajlandia w tym roku jest (jeszcze!!!) oficjalnym gospodarzem mistrzostw świata kobiet i mężczyzn (wrzesień, Pattaya). Po tym, co zostało odkryte, nie wydaje się, by organizowanie światowego czempionatu seniorek i seniorów w tym kraju, miało jakikolwiek sens. No i jest też aspekt moralny! Nie wiadomo, jak ocenić wydarzenie z Budapesztu, miasta siedziby Międzynarodowej Federacji Podnoszenia Ciężarów, sprzed dosłownie dwóch tygodni. 10 stycznia na internetowych stronach IWF ukazała się informacja o wizycie w biurze światowej federacji najważniejszych osób ciężarowej federacji Tajlandii – pani prezes i sekretarz generalnej Azjatyckiej Federacji Podnoszenia Ciężarów Boossaby Yodbangtoey wraz z mężem, generałem Intaratem Yodbangtoey’em, pierwszym wiceprezydentem IWF. Gości w życzliwy sposób przyjął prezydent IWF Tamas Ajan oraz wszyscy pracownicy budapeszteńskiego biura. Czy goście z Tajlandii wiedzieli już o katastrofalnych dla swoich sztangistek wynikach badań? Trudno powiedzieć. Zastanawia jednak termin wizyty oraz oficjalna, niezwykle kurtuazyjna, pełna wzajemnych komplementów treść rozmów. Informację o tym możemy znaleźć TU.
Dopingowe wpadki wśród tajskich gwiazd mogą mieć katastrofalne skutki dla ciężarowej przyszłości tego kraju. Pewnie niebawem przeczytamy o tym, że IWF szuka pilnie gospodarza tegorocznych MŚ, a federacji ciężarowej Tajlandii grozi całkowite wykluczenie z igrzysk olimpijskich w Tokio 2020. Zgodnie z nową, niezwykle restrykcyjną polityką antydopingową IWF, przyjętą w kwietniu ubiegłego roku, każdy kraj z trzema lub więcej pozytywnymi wynikami w roku kalendarzowym, podlega zawieszeniu do czterech lat oraz grzywnie w wysokości do 200 tysięcy dolarów. Dodatkowo dochodzą drastyczne dyskwalifikacje indywidalane. Jeśli jest to już sezon olimpijskich kwalifikacji - żegnajcie też i igrzyska!!!
W branżowych pismach ze świata, które zamieszczają obszerne relacje o tej bulwersującej ciężarowy świat sprawie, możemy się też dowiedzieć, że wykrycie w próbkach m.in. wspomnianych Tajek niedozwolonych substancji, było możliwe dzięki zaawansowanym technikom badań ukierunkowanych na konkretne zawodniczki. Początkowo nic nie wskazywało bowiem, aby w wytypowanej 52 procentowej grupie uczestniczek i uczestników MŚ w Aszchabadzie, znaleźli się sportowcy-oszuści. A jednak! Wystarczyło, że Laboratorium Antydopingopwe w Kolonii przeprowadziło dodatkowe niezwykle dokładne analizy próbek przy użyciu najbardziej zaawansowanej dostępnej techniki, jak chromatografia gazowa, spektrometria masowa ze współczynnikiem spalania izotopu.
Mówi prezes PZPC Mariusz Jędra: - Przyznam szczerze, że jestem w szoku. Świat był podzielony rozmawiając o sukcesach tajskich sztangistek. Jedno mówili o wielkiej pracy w tym kraju, wręcz tytanicznej. I stawiali za wzór, drudzy – bez ogródek wskazywali przyczynę gigantycznej siły i sukcesów, tych wszystkich złotych medali z mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich oraz rekordów świata. Ta bulwersująca sytuacja wpłynie - niestety - negatywnie, na patrzenie na naszą dyscyplinę przez ruch olimpijski. Dramatycznie zbliżamy się do ściany! Jeśli nie będzie opamiętania z niedozwolonym wspomaganiem w świecie, na kontynentach, ale i także u nas, w wymiarze krajowym – sami zniszczymy dyscyplinę. Oby nie!
MareK