Magdalena Karolak na święta: - Kolegom i koleżankom życzę, by osiągali najwyższe szczyty!
Można powiedzieć, iż w mijającym roku sięgała gwiazd! Została mistrzynią Polski seniorek, ma złoto ME do lat 20, walczy o olimpijską nominację na igrzyska w Tokio. Magdalena Karolak, w świątecznym nastroju, opowiada o „swoich”, rodzinnych Bożych Narodzeniach.
- Rozmowę wypada rozpocząć od spraw magicznych? Związanych z Bożym Narodzeniem!
- Pewnie!
- Do twojej rodziny, do familii Państwa Karolaków, Święty Mikołaj pewnie z wielkim workiem podarków przychodzi! Rodzina liczna. Przedstaw ją proszę. Może akurat Mikołaj ucha przystawi, i fantów sprawi więcej?
- Rozpoczynamy od „starszyzny”. Rodzeństwo – najstarsza jest siostra Małgosia. Super dziewczyna! Wiele zainteresowań. Dwudziestolatka. Od tego roku drużynowa drugiej drużyny łódzkiej skautów. Ale Gosia śpiewa też w chórze kościelnym. I to jak śpiewa! Jestem dumna. Następnie jest Piotrek, ma lat szesnaście, i od pięciu sezonów trenuje podnoszenie ciężarów. siostra Marysia ma latek piętnaście i już na pomoście „zamiata”, też w głowie ma podnoszenie ciężarów. Karolek - lat trzynaście, i jak Piotrek i Marysia – przejawia ciągotki do sztangi, trenuje. Jest też Basia, lat dziewięć. Aż głupio mówić, ale jej także podobają się ciężary! Osiem lat ma Franciszek, patrzy z zainteresowaniem jak ćwiczymy. Pewnie chce być… sztangistą! Janek, jest młodszy od Franka, o dwa lata. Widzę, że i jemu podoba się ciężarowy sport. Wreszcie - najważniejsza część naszej rodziny – kochana mamunia Agnieszka, lat czterdzieści pięć lat. Zajmuje się naszym wychowaniem. A gdy trzeba, jest…strażakiem. Tata Robert, lat czterdzieści cztery 44, krojczy, i też działa w OSP.
- A wierzycie wraz z rodzeństwem w tego Świętego Mikołaja?
- Dzieciaki na pewno wierzą, a z dorosłymi to… już zupełnie inna bajka!
- Jako osoba jeszcze młoda, a już z drugiej strony, dorosła przecież, powiedz proszę – ten Święty Mikołaj, to właściwie, co to za jegomość?
- Tak go sobie wyobrażam - starszy pan z białą brodą i dużym brzuchem! To człek o dobrym sercu, solidny, uczciwy. Daje prezenty grzecznym dzieciom. Dla tych niegrzecznych ma rózgi! Ale kocha wszystkie tak samo!
- Widzę, że znasz „gościa” doskonale! A czy Święty Mikołaj mógłby być sztangistą?
- No jasne! Taki wór nosi ciężki, wozi go po całym świecie, więc z pewnością ma siłę! Na sztandze może pewnie wiele podnieść. Ale niech popracuje nad techniką. Zapraszam więc Święty Mikołaju na pomost. Tyle paczek, tyle kilogramów w każdym zakątku świata. Jest materiał na sztangistę!
- Pamiętasz swój pierwszy prezent pod choinką?
- Niestety, nie! Bardzo tego żałuję. Ale prezent był!
- Teraz, gdy rodzina spora – pewnie rozpakowujecie prezenty razem? A jak osobno, to każde z was bierze swoje, i zmyka w swój kącik?
- No, nie zupełnie! Pierwsi rozpakowują podarki najmłodsi w rodzinie! Normalne i uczciwe. Później starsi, na końcu zaś rodzice. Gdy wiemy, co dostaliśmy, wtedy razem oglądamy prezenty. Komentarzy nie ma końca!
- W twoim domu świątecznie zaczyna być zaraz po schowaniu odkurzacza po sprzątaniu, czy od ustrojenia choinki?
- Ani jedno, ani drugie! Atmosfera zaczyna się od upiększania domu światełkami na zewnątrz. Następnie mamy – już w środku - niemal w każdym kącie zapachy pieczonego ciasta, robimy dania na wigilię, a na koniec stroimy choinkę. Drzewko ubiera cała rodzinka, każdy ma swój przydział w tym zadaniu do wykonania. Atmosfera Bożego Narodzenia gości wtedy na dobre! Jest super!
- A kolędy? Podobno ładnie je śpiewasz? To prawda?
- Może nie aż tak ładnie, jak starsza siostra, ale… da się posłuchać!
- A jaka kolęda jest dla Ciebie najładniejsza?
- Mam takie dwie - „Z Narodzenia Pana” i „Hej, w dzień Narodzenia”. Ale przecież wszystkie kolędy są piękne. Ja te dwie najbardziej uwielbiam śpiewać i też ich słuchać! A wigilijny czas spędzamy całą rodziną. Są z nami ciocie, wujkowie, babcie, dziadkowie. Robi się z tego całkiem solidny chórek, najmłodsi, jeśli tylko znają tekst, to także śpiewają.
- Zostawmy na chwilę kolędowanie, z czym skojarzą się tobie Święta Bożego Narodzenia?
- To taki niesamowity czas, w którym wszystko zwalnia, i gdy możemy być wszyscy razem, porozmawiać, powygłupiać się, pośpiewać kolędy. Jest to kolejne przypomnienie, bo przecież uroczystość obchodzimy co roku, że narodził się Pan Jezus. Świętujemy jego Przyjście.
- Przed rokiem, przy okazji podobnej wigilijnej rozmowy, spytałem twoje koleżanki z Ciechanowa - Paulinę i Milenę Rutkowskie, czy wyobrażają sobie święta w słońcu, na ciepłym piasku, i z palmą zamiast choinki?
- Absolutnie! Jakie to święta w kąpielowym kostiumie! Bez śniegu, choinki i bez zamarzniętych nosków! Dla mnie, to żadne święta Bożego Narodzenia! Wiem, że i u nas, w Polsce teraz trudno o prawdziwą zimę. Ale Wigilia pod palmą? O nie!
- Jakie u was na stole goszczą potrawy?
- Zupa grzybowa jest na bank, także zupa z suszu, mamy oczywiście pierogi z kapustą i grzybami, jest smażony karp, są śledzie, grzyby zasmażane, i wiele, wiele innych wigilijnych pyszności. Trudno mi je teraz wymienić.
- Dwanaście potraw i jedno nakrycie puste?
- Ma się rozumieć, że tak! No, bo jak inaczej?
- Co najbardziej smakuje?
- Chyba zupa grzybowa oraz grzyby zasmażane. Lubię rybę. Rodzeństwo bardziej gustuje w pierogach.
- Pomagacie mamie w przygotowaniach?
- Oczywiście! Mama i siostra Gosia przygotowują potrawy, tata z Piotrkiem ubierają dom w środku i na zewnątrz, najmłodsza „zgraja” pomaga raz tam, raz tu. No i oczywiście każdy ma wyznaczony kąt do sprzątania. Dajemy radę!
- A Wigilijna kolacja, oczywiście, w domu?
- Ze względu na to, że mamy sporą rodzinę, spotykamy się w świetlicy straży, organizowana jest Wigilia, zbieramy się tam wszyscy – wspomniane ciocie, wujkowie, babcie, kuzynki kuzyni, etc…
- Lubicie szykować prezenty?
- Lubię szykować, ale tez lubię też dostawać!
- Sami sobie je kupujecie, oczywiście po wcześniejszych konsultacjach?
- W naszym domu jest tak, że wszyscy się zbierają „do kupy”. Mamy następnie losowanie – kto, komu szykuje prezent! Wyjątek to najmłodsza trójka rodzeństwa. Tu z prezentami do gry wchodzą rodzice!
- Powiedz o swoich nadziejach na nowy 2019 rok?
- Jest ich wiele! Jeżeli mam ująć wszystkie w kilku słowach - powiem tak - pragnę przejść przez ten nowy rok w taki sposób, by niczego nie żałować i być z siebie zadowoloną. Kolegom i koleżankom z pomostu życzę, by osiągali najwyższe szczyty w swoim życiu sportowym, jak i prywatnym. By cieszyli się nawet z małych rzeczy, by nie poddawali się, mimo upadków.
- Gdzie pożegnasz odchodzący rok i powitasz nowy?
- Będę z najbliższymi w domu. Jestem osobą, która omija imprezy wszelkiego dużego… kalibru
- To na koniec Madziu – Twoje marzenie na nowy rok, o nadziejach już powiedziałaś.
- Mam sporo tych marzeń! Na przykład - powtórzenie złotych medali z roku 2018, ale ze znacznie lepszym wynikiem. A tak po cichutku, to marzę o podrzuceniu 140 kg.
- Zatem wszystkiego najlepszego! Życzymy pełnej realizacji marzeń. Zdrowia i wiary w to, co się robi. Bądź Magdo z marzeniami, bo nawet jeśli je się realizuje w małych procentach – to zawsze warto. Dla mamy i taty oraz dla rodzeństwa – wszystkiego dobrego!
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk