WICEMISTRZ ME SENIORÓW KACPER KŁOS: - MARZĘ O OLIMPIJSKIM MEDALU!
Autor największej niespodzianki w polskiej ekipie na Bukareszt! Debiutant w mistrzostwach Europy seniorów. Na pomoście zaś walczył jak zawodnik z wieloletnim stażem w największych imprezach. Czy Kacper Kłos – bo nim mowa – srebrem w stolicy Rumunii rozpoczął wielką karierę, której ukoronowaniem będą igrzyska w Tokio? Poniżej rozmowa z zawodnikiem Tarpana Mrocza.
Od zakończenia tegorocznych mistrzostw Europy seniorek i seniorów w Bukareszcie, minął ponad miesiąc. Dla naszej dyscypliny, to był i nadal jest bardzo dobry czas! Siedem medali (3 złote, 1 srebrny i 3 brązowe), najlepszy bilans w historii występów w ME naszych zawodniczek i zawodników! Taki imponujący dorobek znalazł swoje odbicie w relacjach i przekazie medialnym, odbiorze społecznym oraz przez władze sportowe kraju. Bohaterów z Bukaresztu przyjął minister sportu Witold Bańka, dobrze o ciężarach mówiło się na sportowych salonach. Jednym słowem - dyscyplina na sportowej płaszczyźnie pokazuje pozytywną stronę. Taką, jaką ciężarowcy przedstawiali przez dziesiątki lat. Jednym z tych, którzy się do tego w Bukareszcie przyczynili, jest dwudziestoletni sztangista klubu MGLKS Tarpan Mrocza – Kacper Kłos. W stolicy Rumunii, debiutując w ME seniorów, w kapitalnym stylu wywalczył srebrny medal w dwuboju kat. 85 kg.
- Jeszcze junior, a już wicemistrz Europy w gronie seniorów. Powiedz Kacprze, przed wyjazdem do Rumunii, myślałeś o tym, że staniesz tam na podium?
- Absolutnie, nie! Już powołania na „dorosłą” kadrę, stanowiły dla mnie ogromną nobilitację. A ja chciałem te treningi na zgrupowaniach wykorzystać jak najlepiej. By podnieść jeszcze swoje umiejętności. Tuż przed wyjazdem zobaczyłem, że forma idzie do góry! Ale medal? Skądże! Nie, nie myślałem o podium. Liczyłem na piąte, szóste miejsce. Ale udało się wrócić ze srebrem!
- Byłeś bardzo bojowy na tym pomoście bukareszteńskim, bardzo skoncentrowany i jednocześnie pewny siebie. Startowałeś, jak „stary wyga”! Co tak cię zmotywowało?
- Wiedziałem, na co mnie stać. Na pomost wychodziłem „po swoje”. Chciałem powalczyć z bardziej doświadczonymi zawodnikami i pokazać się wśród nich z jak najlepszej strony. Ot, cała tajemnica!
- A czy można powiedzieć, że w Bukareszcie nastąpił przełomowy moment w twojej karierze? Tak to może odbierasz, czy jest inaczej?
- Nie, wszystko jest tak, jak było. Po staremu. Dalej trenuję, mając sportowe marzenia i świadomość tego, co jeszcze muszę poprawić. A przy okazji czuję się świetnie, ten medal sprawił mi wielką satysfakcję!
- No to teraz spytam wicemistrza Europy - jak trafił do ciężarów?
- Pierwszy raz na treningi w Sępólnie, pojechałem ze swoim kolegą z wioski Adamem. Pierwszym moim trenerem był Przemysław Paterek, po dwóch latach trafiłem do ośrodka w Mroczy, gdzie z kolei trenerem był Dominik Mikołajczyk. Z panem Dominikiem trenowałem przez jeden rok. Aktualnie moim szkoleniowym opiekunem jest trener Sławomir Zawada.
- Pan Sławek, to medalista olimpijki, no i także ma na koncie srebrne medale mistrzostw Europy. Tak jak ty! Jak ci się trenuje pod okiem Sławomira Zawady?
- Wiem, że trener Zawada bardzo dobrze dźwigał i zdobywał medale. Pod jego opieką trenuje mi się bardzo dobrze!
- Co cię motywuje w tej trudnej dyscyplinie?
- Moim marzeniem jest medal olimpijski!
- Masz kogoś, na kim się wzorujesz? Twój wzór na pomoście?
- Nie mam takiego wzoru. Może to i dobrze. Bo każdy ma swój styl dźwigania.
- Trenujesz i mieszkasz w Mroczy. To spokojna miejscowość, zwłaszcza dla młodych. Nie za nudna i zbyt monotonna dla ciebie?
- Absolutnie. Nie pochodzę z dużego miasta, więc to mi nie przeszkadza. Po prostu zawsze coś się wymyśli! Czy to jakiś rower albo gra w kosza na „orliku”. Nudno nie jest!
- Twój najlepszy kumpel w Mroczy to…
- Nie ma lepszego czy gorszego, wszyscy się szanujemy i lubimy!
- Wiem, że masz rodzeństwo.
- Tak, mam trzech braci i siostrę. Bracia i siostrzyczka są młodsi ode mnie.
- Już po mistrzostwach Europy, w krajowych mistrzostwach juniorów w Mroczy, pokonał cię Bartek Adamus. Wasza walka była kapitalna, no i troszkę „elektryczna”. Będzie rewanż?
- Chciałem wygrać, bo to jest zawsze podstawa rywalizacji. To była bardzo fajna walka. Rewanż? Nie wiem w tej chwili, pewnie tak! O tym, że spotkamy się jeszcze na pomoście – jestem przekonany.
- Jesteś młodym człowiekiem, z drugiej strony – już medalistą ME seniorów. Co w wakacje będziesz porabiał?
- Jeszcze nie wiem, bo tych prywatnych planów nie ustalałem. Pewnie spędzę ten czas na zgrupowaniach. Jak się myśli o olimpijskim występie i medalu igrzysk – innej drogi nie ma!
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk