ZMARŁ IWAN ABADŻIJEW
W piątek 24 marca 2017 roku, w wieku 85 lat zmarł Iwan Abadżijew. Pierwszy w historii bułgarski medalista mistrzostw świata, znakomity trener, jedna z największych i najbardziej kontrowersyjnych osobowości w ponad 100-letniej historii podnoszenia ciężarów na świecie. PZPC przesyła Bułgarskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów szczere kondolencje.
Urodzony 12 lutego 1932 roku w Nowym Pazarze Iwan Abadżijew, to jedna z największych i zarazem nieodgadnionych legend w historii światowej sztangi. Jako zawodnik był pierwszym bułgarskim medalistą mistrzostw świata. Podczas czempionatu w 1957 roku, wywalczył w Teheranie, w kategorii 67,5 kg, srebrny medal. Jednak największą sławę zyskał jako trener. Uważany za prekursora nowych metod treningowych w podnoszeniu ciężarów, przez lata stawiany za wzór do naśladowania. Przez dekady noszony w Bułgarii na rękach, ulubieniec komunistycznych władz, wizytówka kraju, największy z największych szkoleniowców! Z drugiej strony – z racji niesamowitych wyników zawodników bułgarskich, uzyskiwanych na granicy "dobra" ze "złem" w dyscyplinie - nazwany "magiem" i „szarlatanem sztangi”, przez lata cieszył się wielkim autorytetem na wszystkich kontynentach! Z reprezentacją Bułgarii pracował w latach 1968-1989 i 1997-2000. W tym czasie wyprowadził sztangistów tego kraju na szczyty dyscypliny. Wychował 12 mistrzów olimpijskich, 57 mistrzów świata, 64 mistrzów Europy. Jaki miał udział w biciu niewiarygodnych „bułgarskich” rekordów świata – trudno zliczyć! Pracował też jako trener reprezentacji Turcji (1990).
W roku 2000 w igrzyskach olimpijskich w Sydney – prowadzeni przez Iwana Abadżijewa Bułgarzy - za stosowanie dopingu musieli zwrócić dwa złote i jeden srebrny medal! Dyskwalifikacje oraz kary światowej federacji przelały czarę goryczy, dla wielu ludzi w branży - mit wielkiego maga sztangi runął jak domek z kart! Sam Abadżijew zmęczony nagonką także postanowił zakończyć pracę jako trener. - Nie zobaczycie mnie więcej w tej roli – powiedział. Mimo takich kłopotów, nie brakowało w ciężarowym świecie federacji, które chciały Go u siebie na przykład jako konsultanta. Stad epizod pracy w Katarze. - Wyjeżdżam do Kataru na krótko, najwyżej na kilka miesięcy – mówił wtedy. Wcześniej przyczynił się do exodusu do tego naftowego kraju niechcianych w Bułgarii zawodników. Słynny żart, że "Bułgarzy zachorowali na… Katar”, miał swoje uzasadnienie. W rozegranych w 1999 roku w Atenach mistrzostwach w wadze 77 kg Nayef Salem Badr zdobył złoty medal, a w plus 105 kg Saalem Saed Jaber - srebrny. Wcześniej ten pierwszy startował jako Peter Tanew, a drugi jako Jano Marczowski, z kolei Walentin Szirow (medalista mistrzostw świata juniorów) miał wpisane w nowym paszporcie Nasser Fadal Sarouf. W XXI wieku ciężarowa geografia zmieniła się w sposób zasadniczy, a główna w tym zasługa zwiększenia nacisku na kontrole antydopingowe. Reprezentacja Bułgarii już nigdy nie była tak mocna i skuteczna, jak właśnie za czasów Iwana Abadżijewa.
W bezpośrednim kontakcie był to bardzo sympatyczny, otwarty i serdeczny człowiek. Miałem okazję poznać Iwana Abadżijewa osobiście. W latach dziewięćdziesiątych został On zaproszony przez Polski Związek Podnoszenia Ciężarów na konsultacje z nasza kadrą. Czekałem na Niego na warszawskim Okęciu razem z ówczesnym fotoreporterem „Przeglądu Sportowego” Januszem Szewińskim, mężem naszej najwybitniejszej lekkoatletki. Samolot z Sofii opóźniał się niemiłosiernie. Wreszcie wylądował, trener Iwan mówił o turbulencjach, był zmęczony, mimo tego – po wypiciu czarnej kawy - przystał na rozmowę. Pojechaliśmy na Dworzec Centralny, bo Abadżijew jechał na zgrupowanie biało-czerwonych do Zakopanego. Zamiast umówionych 20 minut, rozmawialiśmy 2 godziny. Ukazał się później duży wywiad w „Przeglądzie Sportowym”. A ja do dziś się zastanawiam czy Iwan Abadżijew, to był bardziej mag czy szarlatan? Legendarny trener 12 lutego skończył 85 lat. Zmarł w piątek, 24 marca 2017 roku.
Rodzinie i bliskim Ś.P. Iwana Abadżijewa oraz Bułgarskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów szczere kondolencje składa Polski Związek Podnoszenia Ciężarów.
Marek Kaczmarczyk, Rzecznik Prasowy PZPC
Fot. Jan Rozmarynowski