NASZ CZŁOWIEK W RIO PRZY SĘDZIOWSKIM STOLIKU
Też należą do pięknych kart polskich ciężarów! Nie dźwigają ciężarów, za to dokładnie przyglądają się mistrzom siły. Sędziowie podnoszenia ciężarów. Mamy się czym chwalić – nasi arbitrzy sędziują w każdych igrzyskach od 1956 roku. W Rio de Janeiro polskim sędziowskim jedynakiem będzie Zdzisław Żołopa.
Pierwszym był Jakub Springer, który sędziował sztangistom podczas igrzysk olimpijskich w Melbourne (1956), cztery lata później dołączył Janusz Przedpełski. Legendarny działacz, wieloletni prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, sędziował bądź zasiadał w olimpijskim jury w igrzyskach w Rzymie (1960), Tokio (1964), Meksyku (1968), Monachium (1972), Montrealu (1976), Moskwie (1980), Seulu (1988), Barcelonie (1992), Atlancie (1996), Sydney (2000) i Atenach (2004). Wielką sędziowską przygodę z igrzyskami miał Jan Witucki, który oceniał zawodników podczas igrzysk w Rzymie, Tokio, Meksyku i Monachium. Kolejna znakomita postać - Stanisław Zgondek był przez IWF delegowany do pracy sędziowskiej w Monachium. Cztery lata później, do Montrealu jako jeden z arbitrów, pojechał pierwszy w historii prezes PZPC Tadeusz Kochanowski, w Moskwie był Jan Janiszewski. Dwukrotny mistrz olimpijski, także prezydent Europejskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów, Waldemar Baszanowski jako sędzia pracował podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie i Sydney. W roku 2008 do Pekinu z podobną misją pojechał Zygmunt Wielogórski. Wszyscy mamy w pamięci olimpijskie konkursy i głos - prowadzącego olimpijskie zawody w ciężarach w Londynie – Bogusława Mokranowskiego. Podczas Igrzysk XXXI Olimpiady rywalizację sztangistek i sztangistów oceniał będzie wiceprezes PZPC ds. sędziowskich, szef lubelskiego OZPC, sędzia klasy międzynarodowej I - Zdzisław Żołopa. Tuż przed odlotem do Rio de Janeiro rozmawiałem z nim na stołecznym lotnisku Okęcie.
- Sędziowanie w turniejach rangi mistrzostw świata i Europy, najważniejsze zawody krajowe – to już za panem. A igrzyska? - Miałem przyjemność sędziować zawody rangi mistrzostw świata, mistrzostw Europy oraz najważniejsze zawody w kraju. Tych imprez uzbierało się bardzo wiele. Ale w igrzskach nie sędziowałem nindy. Jestem więc debiutantem. Nie ukrywam, że olimpiada w mojej sędziowskiej karierze, to ogromne przeżycie i nobilitacja. Oraz oczywiście pozytywne emocje!
- A jak arbiter-kandydat dowiaduje się, że został wybrany przez Komisję Techniczną Międzynarodowej Federacji Podnoszenia Ciężarów (IWF) do pracy podczas igrzysk olimpijskich.
- Najpierw kandydatów do sędziowania olimpijskiego turnieju wybieramy między sobą, czyli w naszym środowisku Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Wytypowanego w ten sposób sędziego desygnuje Zarząd PZPC i w jego imieniu wysłane jest zgłoszenie do władz międzynarodowych. Moją skromną wytypowano i zgłoszono w ubiegłym roku. Następnie trwa proces weryfikacji i oceny ze strony władz IWF. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Houston otrzymaliśmy listy sędziów nominowanych do prowadzenia olimpijskich zawodów w Rio de Janeiro. Kolejnym etapem jest załatwianie spraw związanych ze zgłoszeniem, pomagają w tym ustalone przez IWF procedury. Oczywiście nominacja nie bierze się z przypadku, trzeba mieć odpowiedzią liczbę dobrze sędziowanych imprez w dyscyplinie, należy – zdaniem Komisji Technicznej - prezentować najwyższy poziom w pracy - mieć jak najmniej pomyłek. Naciskane przez nas czerwone i białe światełka są dokładnie analizowane. Sporządzane są dokładne statystki i dane z naszej pracy. Oczywiście nie bez znaczenia jest doświadczenie! Sędziowanie w wielu zawodach najwyższej rangi – to jest podstawa do zgłoszenia danego arbitra oraz późniejszej oceny jego pracy przed Komisję Techniczną IWF.
- Czy sędzia Zdzisław Żołopa wie już, jaką funkcję będzie pełnił podczas olimpijskiego turnieju w Rio de Janeiro?
- Nie! Wszyscy nominowani do pracy w brazylijskich igrzyskach dowiedzą się o swojej roli podczas posiedzenia Komisji Technicznej. Zbiera się ona zwykle dwa-trzy dni przed rozpoczęciem zawodów. Wtedy dowiem się oficjalnie, jaka zostanie mi przydzielona sędziowska rola w tych igrzyskach.
- Które zawody lepiej sędziować – seniorów czy juniorów, kobiece czy męskie? .
- Nie mamy takiego rozróżnienia, nigdy takiego rozróżnienia nie prowadzimy. Zawsze należy prezentować najwyższy poziom profesjonalizmu, być skutecznym i się nie mylić. A nawiązując do pytania – uważa się w naszym sędziowskim światku, że zdecydowanie trudniej prowadzi się zawody młodym zawodniczkom i zawodnikom, bo tam jeszcze istnieje problem błędów technicznych w trakcie podejść.
- Jedzie pan oceniać, ale wy – panowie od sędziowania - sami też jesteście oceniani. Przez kogo?
- Naszej pracy przygląda się powołane do tego - specjalne jury. Takie gremium tworzone jest podczas każdych zawodów. W tym przypadku – mamy turniej olimpijski. Ocenia nas jury! Wiem jak to wygląda, bo sam wielokrotnie byłem jego członkiem. W połowie zawodów zawsze jest mityng, podczas którego wymieniamy się uwagami. Jury udziela nam uwag, dzieli się sugestiami, przekazuje spostrzeżenia, co do naszej pracy. Wszystko po to, by na bieżąco ocenić, omówić i dokonać korekt w sędziowskiej pracy. Ocena powstaje bardzo szybko i jest niezwykle dokładna.
- Zdarza sie, że sędziowie oceniają występy zawodników ze swoich krajów. Budzi się wtedy nutka patriotyczna?
- Takie przypadki oczywiście się zdarzają. O tym – kto, gdzie „pracuje”, dowiadujemy się podczas odprawy technicznej. Miałem przyjemność sędziować naszym zawodniczkom i zawodnikom w zawodach dużej, międzynarodowej rangi. Oceniałem, gdy na pomoście przebywali – Bartek Bonk, Adrian Zieliński czy Arek Michalski. Więc także w Rio taka sytuacja może się zdarzyć. Czy sędziuje się wtedy trudniej? Pewnie serduszko bije może i szybciej, jednak najważniejszym jest, by podejścia były czyste i sprawiedliwie oceniane.
- Sztangistom życzy się połamania sztangi, a czego życzy się sędziom?
- Może nie połamania sztangi, ale na pewno tego, by było jak najwięcej tych białych lampek po podejściach. Wówczas aktorzy na pomoście i my sędziowie - też będziemy mieli satysfakcję z dobrze wykonanej pracy!
- W takim razie życzę samych białych światełek w olimpijskim konkursie w Rio de Janeiro!
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk
Fot. Norbert Kowalewski