NASZE POLSKIE "SNY O POTĘDZE".
W poniedziałek z mistrzostw świata w USA wróciły do kraju nasze reprezentacje seniorek i seniorów. W hali przylotów stołecznego portu lotniczego nie było wesołych fajerwerków na powitanie. Na biało-czerwonych nie czekali ani kibice, ani ludzie mediów. O wynikach w Houston trudno mówić pozytywnie, jednak tego co się wydarzyło w Ameryce, nie poddawajmy totalnej krytyce.
Po odebraniu bagaży, „teskańczycy” szybciutko powsiadali do samochodów i udali się w drogę do domów. Trener Ryszard Szewczyk w Opolu częściej pewnie będzie miał kontakty z lekarzami, niż z najbliższymi. Szybkiego powrotu do zdrowia panie Ryszardzie!
Zakończyła się druga z rzędu impreza rangi mistrzostw świata, z której biało-czerwoni wrócili bez medalu. Nasza żeńska sztanga na podium szans nie ma od dawna, a ostatnią medalistką wśród seniorek w zawodach światowych pozostaje Agata Wróbel. Jedenaście lat temu – podczas igrzysk olimpijskich w Atenach - zajęła trzecie miejsce w kat. + 75 kg. Wśród mężczyzn, „medalową przerwę” trwającą dłużej niż rok w MŚ mieliśmy w sezonach 2002, 2003. W 2004 roku, w igrzyskach w Atenach, też bez medalu, no i MŚ w 2005 roku - podobnie. Wróćmy do wydarzeń w Houston - to nie były udane mistrzostwa dla naszych seniorek i seniorów. Wśród kobiet – Wioleta Jastrzębska w kat. 53 kg była 31, Aleksandra Klejnowska-Krzywańska w kat. 58 kg zajęła miejsce 18, Joanna Łochowska w tej samej kategorii – 14, Patrycja Piechowiak w wadze 69 kg zajęła miejsce 18, Małgorzata Wiejak w kat. 75 kg – 19, Sabina Bagińska i Aleksandra Mierzejewska w kat. plus 75 kr – 28 i 29. Wśród mężczyzn – także daleko – w wadze 77 kg - Krzysztof Szramiak – 16, kat. 94 kg – Adrian Zieliński – 5, Tomasz Zieliński – 11, kat. 105 kg – Arkadiusz Michalski – 6, waga superciężka (+105 kg) – Arsen Kasabijew – 20. Bartłomiej Bonk i Krzysztof Klicki nie byli klasyfikowani w dwuboju, bo nie zaliczyli rwania – Bartłomiej w kat. 105 kg, Krzysztof – w + 105 kg. No i te fatalne kwalifikacje olimpijskie – po Houston pozostajemy z dorobkiem sprzed roku – wśród mężczyzn mamy ich cztery, wśród kobiet – żadnej! Jeszcze niedawno powiedzielibyśmy, że jest to dorobek takich krajów jak Hiszpania, Kolumbia czy Egipt, ale nie Polska! A jednak!
Pojawiają się teraz opinie – działaczy, dziennikarzy, byłych zawodników - o fatalnej kondycji polskich ciężarów, że to wina nowych władz, a wielu spraw nie dopilnował osobiście prezes Szymon Kołecki! Łatwo tak lać żółcią! Szczypać i kopać – tak najwygodniej. Jakbyśmy zapomnieli, że potęgą w podnoszeniu ciężarów mężczyzn to byliśmy dawno, bardzo dawno. A w ostatnim dwudziestoleciu o sile dyscypliny zaświadczały jedynie wybitne indywidualności. Nie trzeba wymieniać nazwisk, każdy wie o kogo chodzi. Najlepiej nasze „sny o potędze” pokazują statystki. Od wprowadzenia w 1998 roku nowych kategorii wagowych polscy ciężarowcy zdobywali medale w mistrzostwach świata tylko w 3 kategoriach wagowych – 85 kg, 94 kg i 105 kg. W 3 najlżejszych wagach byliśmy reprezentowani w MŚ jedynie 5 razy. Przez te lata (1998 - 2015) w MŚ wystąpiło 103 zawodników. Ogółem zdobyliśmy w tym czasie 10 medali ( 4 złote, 2 srebrne i 4 brązowe). 16 razy nasi zawodnicy nie ukończyli dwuboju. A ostatnim zawodnikiem, który zaliczył 6 podejść był Dominik Dyderski w roku 2002 w kat. 77 kg. Jeśli chodzi o kobiety – w latach 1998 - 2015 startowało w MŚ 88 polskich zawodniczek. Najwięcej - 22 wystąpiło ich w kat. 58 kg która była reprezentowana na wszystkich mistrzostwach. Mamy tylko dwie kategorie medalowe - 58 kg i oraz + 75 kg. Nasze panie zdobyły 5 medali ( 2 złote, 2 srebrne i 1 brązowy). W historii startów naszych zawodniczek w MŚ seniorek, żadna z nich nie ukończyła rywalizacji z sześcioma „czystymi” podejściami. W czterech przypadkach Polki nie ukończyły dwuboju. Te dane pokazują – gdzie jesteśmy, jaką mamy szeroką bazę w gronie najstarszych! Wpadki, takie jak teraz w Houston, czy też słabsze dwa sezony, przytrafiają się wielu innym, utytułowanym dyscyplinom w naszym kraju. Bez medalu z mistrzostw świata wrócili w tym roku na przykład wioślarze.
Związek zawsze był otwarty, a obecne władze PZPC szczególnie, na nowatorskie pomysły szkoleniowe, na nowinki naukowe ze świata! Ale zazwyczaj, gdy dochodziło do dyskusji, gdy czekaliśmy na propozycje, projekty, opracowania – na gadaniu tylko się kończyło. Coś zmieni się jednak, bowiem w ostatnich dwóch latach, związek wyłożył naprawdę duże środki finansowe na szkolenie młodzieży w oparciu o najnowsze opracowania medyczne i naukowe. Ale to zaprocentuje dopiero za kilka lat. A teraz – mimo, że jest ciężko, to jak mówił o swoim występie Bartłomiej Bonk – trzeba starać się wstać z kolan. Ale musi zmienić się mentalne podejście do wykonywanej pracy, zarówno w kadrze pań jak i panów, klubowe fanaberie nie mogą być przedkładane nad sprawy reprezentacji. Występy z godłem narodowym na kostiumie, to nie jest żaden przymus, ani okazja do zarobkowania czy wyrabiania sobie reprezentacyjnej legendy CV na okoliczność działalności crossfitowej. To powinien być zaszczyt! Jeśli ktoś tego nie rozumie – nie ma sprawy! Nic na siłę!
Panie – jestem przekonany - w roku 2016 podczas mistrzostw Europy w Norwegii, tę jedną kwalifikację na Rio de Janeiro wywalczą, cztery miejsca w gronie mężczyzn zawęziły pole manewru trenerowi Ryszardowi Soćko. Z drugiej strony, może to i lepiej! A skoro jesteśmy już przy opiekunie kadry! Powinien pracować z biało-czerwonymi, tak jak założył, do igrzysk olimpijskich 2016!
Marek Kaczmarczyk
Fot. Norbert Kowalewski