INDYK NA ZŁOTO DLA BIAŁORUSI. UDANY START ADRIANA ZIELIŃSKIEGO.
W czwarty czwartek listopada każdego roku Amerykanie obchodzą uroczyście Święto Dziękczynienia. Tego dnia na pomoście w Houston 11 zawodników - wśród nich Tomasz i Adrian Zielińscy - walczyło o medale w kat. 94 kg. Adrian był ostatecznie 5, Tomek – 11, a świątecznego indyka w złotem kolorze spałaszował Białorusin Wadzim Straltcu.
To był pokaz ciężarów na wysokim poziomie. Co prawda bez rekordów, ale z niespodziankami, zaskakującymi wynikami, świetną taktyką, no i do głównych aktorów należeli także Polacy! Wśród 11 sztangistów zgłoszonych – można powiedzieć – do niedawna „polskiej” kategorii wagowej (wiele lat i znakomite pasmo sukcesów od juniora po seniora na pomostach całego świata Szymona Kołeckiego!) znalazła się dwójka braci Zielińskich – Tomek i Adrian. Starszy miał w Houston coś od udowodnienia. Przed rokiem, w MŚ w Ałmaty, nie zaliczył żadnego podejścia w rwaniu. A że był to debiut w nowej kategorii wagowej tak dużej imprezy – porażka bolała długo i bardzo.
Po Ałmatach faworytami w Teksasie byli Kazachowie – obrońca tytułu Zassułan Kudyrbajew oraz wicemistrz sprzed dwóch lat z Wrocławia – Almas Uteszow. Ponadto siłą chwalili się Białorusini – Wadzim Stralcu i Aliaksandr Wenskel. Ciekawi byliśmy jak zaprezentuje się sensacyjny zdobywca brązu przed rokiem, aktualny mistrz Europy – Litwin Aurimas Didzbalis? Na początku, w rwaniu odpadł Chińczyk Hao Liu. Atleci z tego kraju, jeśli nie „spalą” trzykrotnie boju, groźni są zawsze i wszędzie. Liu nie dał rady na 173 kg w rwaniu. Tomasz Zieliński rozpoczął od zaliczenia 170 kg, wyrwał ciężar pewnie, pokazując rezerwy. Ale po chwili, jakby niespodziewanie, sztanga cięższa o cztery kilogramy spadła. I to dwukrotnie. To sprawiło, że Polak szybko w tym boju „wyleciał” z czołowej dziesiątki (12 miejsce). Dobrze taktycznie rozpoczął Adrian – 173 kg i 177 kg zaliczone zostało bez problemów, w ostatnim podejściu na 180 kg już nie dał rady. A taki ciężar – przypomnijmy - pokonał podczas MP w Wałbrzychu. W boju Adrian zajął bardzo dobre 5. miejsce, i jak się okazało z małymi stratami do tych co byli od niego wyżej. Prowadził Rosjanin Aleksiej Kosow – 181 kg, przed Didzbalisem – dopiero za trzecim razem wyrwał 180 kg, Kudyrbajewem – 178 kg i Wenskelem – też 178 kg (ale wyższa waga ciała). W podrzucie nastąpiła prawdziwa weryfikacja – z szóstego miejsca po rwaniu, pozycję lidera w dwuboju zaatakował Straltcu – dźwigał kapitalnie – najpierw 220 kg, potem 230 kg. Po zaliczeniu tego ciężaru czekał co zrobi Uteszow, bo tylko on ostatecznie włączył się do walki o złoto. Obrońca tytułu Kudyrbajew miał problemy – tylko jedna próba – pierwsza - na 221 kg, pozwoliła mu z rezultatem 399 kg sięgnąć po medal brązowy. Uteszow po zaliczeniu 230 zaatakował cztery więcej, bo tylko taki ciężar dawał mu tytuł mistrza świata. Nie udało się. W tym momencie już z sukcesu cieszyli się Białorusini. Straltcu w dwuboju zaliczył 405 kg (przed rokiem złoty medal dawał wynik 409 kg). Adrian po zaliczeniu 208 kg i potem 214 kg, nawet kilka minut znajdował się na czele stawki z wynikiem 391 kg. W ostatniej próbie zaatakował 218 kg. Tym razem bez powodzenia. Za piąte miejsce i piękną walkę w imieniu kibiców - dziękujemy. Tomek z wynikiem 375 kg w dwuboju był 11. Srebro i brąz dla Kazachstanu, chociaż po wynikach widać, że powietrze w Houston jakoś im tak nie przypasowało... A Wadzim Straltcu ze złotym medalem w kowbojskim kapeluszu, zaprosił swoich białoruskich kolegów na kolację z pieczonym indykiem na stole! Nie ma to jak wygrać w Ameryce, w Święto Dziękczynienia!
W kobiecej kategorii wagowej 69 kg tytuł w Houston dla Chinki Xiang Yanmei - 263 kg (120 kg + 143 kg), srebro dla - Zaziry Zapparkul z Kazachstanu 256 kg (116 kg + 140 kg), brąz - dla Anastazji Romanowej z Rosji 253 kg (116 kg + 137 kg). Patrycja Piechowiak w tej kategorii (startowała w grupie B w nocy ze środy na czwartek czasu polskiej) wynikiem 221 kg (99 kg + 122) zajęła 23. miejsce.
MareK
Fot. Norbert Kowalewski