CHIŃCZYKOM TEŻ BYWA CIĘŻKO. K. SZRAMIAK SZESNASTY W KAT. 77 KG.
Pierwszy z reprezentantów Polski na pomoście w Houston – Krzysztof Szramiak zajął 16. miejsce w kat. 77 kg. Rywalizacja w tej wadze miała przebieg sensacyjny i niespodziewany. Złoto wywalczył Kazach Nijat Rahimov. Jeden z najlepszych sztangistów ostatnich lat, mistrz olimpijski i trzykrotny mistrz świata Chińczyk Xiaojun Lyu nie ukończył dwuboju.
W grupie A w kategorii 77 kg mieliśmy 13 zawodników, wśród nich Krzysztofa Szramiaka. Jak pokazały rezultaty najlepszych z grupy B, dźwigajacych wcześniej, to im chyba bardziej należało się dźwiganie w elicie. Zawodnik klubu Maks Tytan Oława w swoim ósmym występie w mistrzostwach świata seniorów, wynikowo zaliczył jeden z 3 najgorszych występów (obok ubiegłorocznych MŚ w Ałmaty, gdzie startował w kat. 85 kg i był 21). W wadze 77 kg Krzysztof w debiucie w MŚ seniorów w roku 2005 nie ukończył rywalizacji, w 2006 był - 9, w 2007 – 7, w 2009 – 14, 2010 – 8, 2011 – 12, w 2014 – 21 w kat. 85 kg. Do Houston jechał pełen wiary w dobry wynik, ale też z mocno steranymi kolanami. Na te zawody udało się je jakoś doprowadzić do pracy. Wydaje się, jednak że właśnie problemy zdrowotne zaważyły na ostatecznym wyniku w USA! Rwanie i podrzut nasz sztangista rozpoczynał od ciężarów dla siebie w tym sezonie najwyższych. Żal, że na sześć prób, udanie zakończył jedynie dwie!
Bój pierwszy - od 153 kg i zaliczył podejście czysto. Jak się okazało, był to rezultat, z jakim Krzysztof przeszedł do podrzutu, bowiem podejścia drugie - na 156 kg oraz trzecie - na 157 kg - nie były udane. Od razu ustawiło to Polaka bardzo daleko w klasyfikacji – po rwaniu na odległym 17. miejscu. Dodajmy, że lepsze wyniki miał ten zawodnik podczas mistrzostw Polski w Wałbrzychu – 155 kg i podczas turnieju memoriałowego Waldemara Malaka w Gdańsku (też 155 kg). Ciekawa sytuacja wytworzyła się w gronie sztangistów walczących o medale, chociaż nic nie zapowiadało megasensacji! Wielki faworyt, jeden z najlepszych ciężarowców w ostatnich latach, mistrz olimpijski z Londynu, trzykrotny mistrz świata oraz rekordzista globu w rwaniu i podrzucie (z MŚ we Wrocławiu w 2013 roku) w kat. 77 kg - Chińczyk Xiaojun Lyu rozpoczynał rwanie, gdy inni kończyli – najpierw 170 kg, potem 175 kg i na koniec atak na własny rekord świata - 177 kg (w hali Stulecia miał 176 kg). Co prawda, bez powodzenia próba, ale wysokie otwarcie wskazywało, że pewnie zmierza po kolejne złoto! Lyu zdecydowanie prowadził, z 4 kg przewagi nad dwukrotnym wicemistrzem świata z ostatnich dwóch lat – Koreańczykiem Północnym Songiem Kwangiem Kimem (171 kg) i doświadczonym atletą Armenii Andranikiem Karapetianem – 167 kg. Za czołową trójką „przyczaił” się późniejszy sensacyjny triumfator – Kazach Nijat Rahimov – 165 kg. W pierwszej części w grupie A, boju nie ukończyła dwójka zawodników. W podrzucie nasz Krzysztof na początek zafundował kłopoty, bo spalił pierwsze podejście na 184 kg. Czy podczas tej próby dało o sobie znać schorowane kolano? Na szczęście poprawka była dobra, ale to stanowiło kres możliwości tego dnia. 188 kg w trzecim podejściu nie zostało podrzucone. Łączny wynik – 337 kg jest lepszy o 2 kg od tego z MP Wałbrzychu, ale gorszy o 6 kg z ostatniego oficjalnego startu w kraju, w Memoriale W. Malaka. Podrzut zakończył nasz reprezentant na odległym 20 miejscu,i czekał na klasyfikację w dwuboju. A „czubie” tej kategorii działy się cuda...
Okazało się bowiem, że i Chińczykom może myć ciężko, i to nawet bardzo. Oto Lyu potwornie męczył się na ciężarze 201 kg. Podchodził do niego trzykrotnie, i bez powodzenia. Chiński czempion wypadł więc z gry, a do walki o główne pule włączył się niespodziewanie Kazach Rahimov. Jeszcze dwa miesiące temu podczas zawodów Grand Prix IWF w Fuzhon w Chinach, ważąc 77,80 kg startował w kat. 85 kg i z wynikiem.... 350 kg zajął 4 miejsce. 22 kilogramy więcej w dwa miesiące – patent na takie postępy, to jest zdecydowanie jedna wielka tajemnica kazachskiej federacji. Rahimov po zaliczeniu 195 kg, gdy Lyu po raz drugi „spalił” na 201 kg, wietrząc szansę, zadysponował od razu 207 kg, czyli o 12 kg więcej niż w próbie pierwszej!
Atak skuteczny na taki ciężar w podrzucie dawał mu 372 kg w dwuboju, tyle samo ile lider – Kim Kwang Song, ale ogrywał Kazach skośnookiego rywala wagą ciała! No i ze swobodą Rahimov ten ciężar podrzucił. Największa sensacja mistrzostw w Houston stała się faktem. Startujący w grupie B dwudziestoletni atleta Azerbejdżanu – Elkhan Aligulizada wynikiem 203 kg w podrzucie, ustanowił nowy rekord świata juniorów. Taki wynik dał mu „mały” srebrny medal w Houston i przyczynił się do szóstej lokaty w klasyfikacji końcowej. A w dwuboju drugi był Song, brązowy krążek wywalczył – co też należy uznać za sensację Egipcjanin Youssef Ahmed Mohamoud Ihab Mohamed. O złocie i miejscu trzecim decydowała waga ciała. Krzysztof Szramiak wywalczył 10 punktów do klasyfikacji drużynowej olimpijskich kwalifikacji. Przypomnijmy, wśród mężczyzn pod uwagę bierze się punkty sześciu najlepszych zawodników w dwuboju z danego kraju.
Na koniec ciekawostka – ostatnim polskim sztangistą, który zaliczył wszystkie sześć podejść w mistrzostwach świata seniorów był Dominik Dyderski. Startował właśnie w kat. 77 kg podczas MŚ, trzynaście lat temu (2002) w Warszawie.
Marek Kaczmarczyk
Fot. Norbert Kowalewski