JAK WYGRYWAŁ, TO W POMOŚCIE DESKI SKAKAŁY. MARCIN DOŁĘGA JUŻ W KRAJU.
Do kraju wrócili polscy ciężarowcy, którzy w miniony weekend startowali w 4. Turnieju o Puchar Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Najlepszym zawodnikiem imprezy został triumfator kat. + 105 kg Marcin Dołęga.
Rozmawiamy z pierwszym polskim zawodnikiem, któremu udało się wygrać w turnieju o Puchar Federacji Rosyjskiej i na dodatek zostać najlepszym sztangistą turnieju w punktacji Sinclaira!
- Wielkie gratulacje za wygraną w efektownym stylu. Pewnie to zwycięstwo było panu bardzo potrzebne i sprawiło satysfakcję?
- Czy potrzebne? Nie myślałem akurat o tym. Ale wygrana cieszy. Zawsze jest fajnie zwyciężać, zwłaszcza w turnieju o Puchar Prezydenta Rosji! Z drugiej strony – stawka rywali nie była najmocniejsza
- No właśnie – zawodnicy z kategorii superciężkiej w Nojabrsku należeli do mocarzy czy słabeuszy, to była ekstraklasa czy pierwsza liga?
- Moim zdaniem obsada w poprzednich trzech edycjach zawodów zdecydowanie przewyższała turniej w Nojabrsku. Najlepsi Rosjanie w kat. 105 i +105 kg w spokoju oraz ciszy szykują się do mistrzostw świata. W niedzielę rywalizowałem chyba z drugim garniturem „sbornej”, oraz z juniorami. Zresztą czy to ważne? Istotne jest to, że uzyskałem wynik, jaki chciałem. A mogło być lepiej niż te 410 kilogramów w dwuboju.
- Jak oceni pan organizację zawodów. Puchar Prezydenta Federacji już swoją nazwą, stawia w Rosji ludzi na baczność...
- Bardzo dobrze zorganizowane zawody. Transport, hotele, wyżywienie – wszystko na najwyższym poziomie. Chyba po raz pierwszy wszyscy zaproszeni zawodnicy, a startowali w Nojabrsku ludzie z różnych kontynentów, nie narzekali na jedzonko. Ono było znakomite. Co do warunków podczas zawodów – trochę deski „skakały” na pomoście, przy zetknięciu ze sztangą. Samo miasto – z tych "nowych", ludzie tu przyjechali szukać ropy i gazu. A jak znaleźli, to zostali.
- Dobrze zaprezentował się w kat. 94 kg Tomek Zieliński. Ale szkoda z pewnością młodszego brata – Daniela.
- O tak, zwłaszcza, że dwukrotnie „spalił” decyzjami sędziów. W jednym przypadku mogli mu zaliczyć. Mój brat ostatnio prezentował dobrą dyspozycję, był w świetnej formie. Ale jeszcze pokaże na co go stać.
- Po wygranej w Rosji Marcin Dołęga ze spokojem może teraz szykować formę na mistrzostwa świata w Ałmatach.
- Nie powiem, bo nie wiem teraz – w jakiej kategorii tam wystartuję. Czy w 105 kg czy w wadze superciężkiej. Na razie z moim dietetykiem pracujemy nad moją tkanką tłuszczową. Z 17 procent zeszliśmy na 12 procent. I przy takiej tkance czuję się świetnie, wiem, że mam siłę i moc. Ale nie wolno mi zejść poniżej 10 procent. Bo pojawią się kontuzje.
- W domu się ucieszą, że wrócił mąż i tata?
- Oj tak. Nawet bardzo. Jednak następnego dnia pakuję się i z Siedlec jadę do Cetniewa na zgrupowanie kadry.
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk