JOANNA ŁOCHOWSKA: - DO DRUGIEJ CZEŚCI SEZONU BĘDĘ BARDZO DOBRZE PRZYGOTOWANA!
W Zakopanem dobiega końca ostatnie letnie zgrupowanie kadry naszych pań. Zawodniczki trenera reprezentacji Waldemara Ostapskiego pod Giewontem przebywają od połowy sierpnia. Rozmawiamy z Joanną Łochowską.
Treningi w zakopiańskim COS stanowią symboliczną klamrę spinającą pierwszą i drugą część sezonu. Przed kadrowiczkami nowe wyzwania – w październiku (11-12.10) w Makowie Mazowieckim rozegrane zostaną indywidualne Mistrzostwa Polski seniorek, w listopadzie zaś w Ałamatch (4-16.11) najważniejsza impreza roku – IWF Mistrzostwa Świata Kobiet i Mężczyzn. Na pomoście w Kazachstanie wypada pokazać się z jak najlepszej strony, bo to przecież pierwsza główna kwalifikacja do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro 2016. O sytuacji w naszej kobiecej sztandze z trenerem Waldemarem Ostapskim będzie okazja porozmawiać niebawem, ciekawe jak swoją formę ocenia jedna z naszych najlepszych zawodniczek, czwarta atletka ostatnich mistrzostw Europy w kat. 58 kg Joanna Łochowska.
- Ostatni start w mocnej stawce międzynarodowej miała pani na początku kwietnia podczas mistrzostw Europy w Tel Awiwie. Zatem spytam – jak aktualnie z formą u pani?
- Po mistrzostwach Europy mieliśmy kilka zgrupowań. Ciężko trenowałyśmy w Spale, Cetniewie i ośrodku zakopiańskim. Uważam, że do drugiej części sezonu będę przygotowana bardzo dobrze. Świadczą o tym wyniki jakie uzyskiwałam podczas sprawdzianów. Jestem spokojna o swoje przygotowania. Chcę powiedzieć, że zawsze staram się, by wchodzenie w coraz wyższe obciążenia odbywały się w sposób płynny, bez żadnego szaleństwa i ryzyka. Udało mi się to, i dlatego spokojnie czekam na pierwsze oficjalne występy. Docelową imprezą są dla mnie oczywiście mistrzostwa świata w Ałmatach.
- Wcześniej – za nieco ponad miesiąc w Makowie Mazowieckim mamy mistrzostwa Polski seniorek.
- Dla nas ma to być generalny sprawdzian. Po zawodach w Makowie pozostanie nam kilkanaście dni na spokojne przygotowania. Osobiście wolę tak ułożony kalendarz. To co pokażemy w mistrzostwach kraju będzie chyba odzwierciedleniem całych przygotowań. Jeśli chodzi o moją dyspozycję – powtórzę – jestem spokojna.
- Czy myśli już pani o dźwiganiu na mistrzowskim pomoście w Kazachstanie?
- Oczywiście. W Ałamatch chcę bić swoje rekordy życiowe, tak jak to zrobiłam przed rokiem podczas mistrzostw świata we Wrocławiu. Jeśli mi się to uda, to i miejsce w klasyfikacji będzie wysokie. Wierzę w bardzo dobry start.
- A jak ze zdrowiem, wiem, że były problemy z barkiem.
- Rehabilitacja zrobiła swoje i aktualnie wszystko jest w porządku.
- Na fotkach, które przysłałyście z Zakopanego - wspólnie z Patrycją Piechowiak, skaczecie po tych tatrzańskich "górkach" jak... kozice. A Asia Łochowska to nawet na rękach staje!
- Takie spacery, połączone z marszobiegiem po okolicy dają wiele frajdy. Dla nas jest to urozmaicenie zajęć, a co do moich popisów gimnastycznych - to pozostalość z lat młodzieńzych, gdy i tym sportem się zajmowałam.
- Po pobycie w Tatrach macie tydzień przerwy i ponownie spotykacie się, tym razem w Spale. Pewnie już macie dosyć tego zgrupowania.
- To nie tak. Monotonia na pewno nie sprzyja nikomu. Jeśli do tego dodamy mocne obciążenia treningowe, to powiem, że tych kilku dni wolnych wyczekuję z wytęsknieniem. Każdej z nas odpoczynek bardzo się przyda.
Rozmawiał: Marek Kaczmarczyk